Internet2016-10-04
14

Silesion.pl bardziej magazynowy niż informacyjny, nowocześniejszy od innych serwisów regionalnych

Szata graficzna i układ serwisu Kamila Durczoka Silesion.pl bardziej przypomina witrynę magazynową, lifestylową niż portal informacyjny. Prezentuje się atrakcyjniej i nowocześniej od czołowych serwisów regionalnych, chociaż na stronie głównej można odnieść wrażenie przeładowania treściami - oceniają eksperci i specjaliści z agencji interaktywnych.

Uruchomiony w poniedziałek rano Silesion.pl dotyczy przede wszystkim bieżących wydarzeń w regionie śląskim. Serwis redaguje kilkunastoosobowy zespół kierowany przez Kamila Durczoka.

Witryna ma biało-czarną szatę graficzną, strona główna jest oparta na dużych grafikach w układzie kafelkowym. W osobnych sekcjach są prezentowana fotogalerie i materiały wideo. - Półtora roku temu wróciłem do domu. I choć zdawało mi się, że przecież nigdy stąd nie wyjeżdżałem, bo każdy weekend spędzałem w heimacie, to jednak dopiero wtedy zobaczyłem jak inny, nowy i nowoczesny, jest Śląsk - napisał Durczok w artykule inaugurującym serwis.

Eksperci z agencji interaktywnych, których poprosiliśmy o ocenienie strony, podkreślają, że także prezentuje się nowocześnie. - Przy pierwszym kontakcie z serwisem jego szata graficzna robi bardzo dobre wrażenie. Użycie wideo oraz dyskretnego ruchu w obszarze promowanych artykułów tworzą klimat znany z telewizyjnych kanałów newsowych. Wspiera to doskonale prawdopodobnie podstawowy cel komunikacyjny serwisu: uświadomienie nam jak dużo dzieje się na Śląsku i jak nowoczesne jest to miejsce. To zdecydowanie się udało - uważa Paweł Dunia, head of design w Artegence. - Silesion wyraźnie wyróżnia się na tle innych lokalnych serwisów informacyjnych atrakcyjną warstwą wizualną - chwali Piotr Kaczor, IT manager w agencji Insignia. - Trzeba jednak mieć na uwadze, że serwis ten nie pozycjonuje się prawdopodobnie jako portal stricte informacyjny - bliżej mu bowiem do formatu magazynowego, gdzie to zdjęcia, a nie wyłącznie treść, przyciągają najbardziej. Z tego też powodu przypuszczam, że będzie stawiał na artykuły, które żyją dłużej niż kilka godzin i niekoniecznie związane są wyłącznie ze Śląskiem. Widać to już teraz w treściach promowanych na stronie głównej - analizuje Kaczor.

Robertowi Sosnowskiemu, dyrektorowi zarządzającemu agencji Biuro Podróży Reklamy, nowy serwis kojarzy się zarówno z serwisami, jak i czasopismami lifestylowymi. - Silesion przypomina mi Noizz.pl, ale to chyba dobrze, bo oznacza, że jest młody duchem. Natomiast ciekawe na ile projekt jest inspirowany samym naTemat.pl (co do idei i usability). Z pewnością jest to ciekawsze wdrożenie niż na przykład Visitwroclaw.eu, który ostatnio miałem przyjemność recenzować, który nie jest złym serwisem, ale trochę brakuje mu charakteru, rasowości. Tę Silesion posiada choć oczywiście nie jest to odkrycie w zakresie designu czy user expresience - ocenia Sosnowski. - Typografia, dobór zdjęć, dają trochę klimat takich gazet jak „Hiro”, „A4, „Aktivist”. To fajne, że poważne dziennikarstwo (rozumiem, że takie jest założenie) będzie miało taką jakościową oprawę (utożsamianą bardziej z magazynami lifestylowymi) - dodaje.

Zdaniem Aleksandra Tryzny z agencji Imagine Silesion.pl prezentuje się o wiele atrakcyjniej od innych czołowych serwisów regionalnych, takich jak Dziennikzachodni.pl (wydaje się, że to główny konkurent nowej witryny) czy najpopularniejsze w skali kraju Trójmiasto.pl. - Silesion wygląda jak ładnie wydany magazyn dla mężczyzn, a konkurencyjne serwisy lokalne przypominają darmową gazetę rozdawaną na skrzyżowaniach. To niewątpliwie wyróżnia Silesion spośród konkurencji i sprawia, że może stać się czymś więcej niż portal - uważa Tryzna. - Silesion.pl podoba mi się bardziej niż Dziennikzachodni.pl lub Trójmiasto.pl. To na pewno serwis młodszy duchem i nowocześniejszy. Pytanie czy szerokie grono użytkowników, również tych konserwatywnych, połapie się w funkcjonalnościach Silesion.pl. Chyba powinni dać radę - prognozuje Robert Sosnowski.

Nasi rozmówcy najwięcej mankamentów zauważyli na stronie głównej serwisu. - Co prawda sekcje są bardzo wyraźnie oddzielone od siebie, jednak wewnątrz każdej z nich designerzy wymagają od odbiorcy sporego wysiłku. Użycie kafelkowego układu treści dobrze sprawdza się w serwisach blogowych o małej zmienności contentu. Tytuły artykułów pisane wersalikami na bardzo kontrastowym tle, także nie pomagają w szybkim skanowaniu treści, mimo zabiegów graficznych mających to ułatwić - wylicza Paweł Dunia . - Zdecydowanie preferuję dla takich serwisów układ znany z naTemat.pl czy Huffingtonpost.com - podkreśla. - Za to w przypadku strony artykułu projektanci spisali się świetnie. Posiada ona wzorcowe i rzadko spotykane, wśród polskich stron newsowych, czytelność, wielkość fontów, szerokość szpalty zarówno na desktopie jak i na mobile’u. Nic tylko czytać - dodaje Dunia.

- Problemem, jaki dostrzegam w tym momencie jest swego rodzaju konflikt między wybranym stylem wizualnym a zdjęciami, które, jeśli mają być ilustracją także do aktualnych wydarzeń, nie są (i rzadko będą) starannie wypieszczonymi zdjęciami studyjnymi. Ów problem jest dostrzegalny szczególnie na stronie głównej, jaka do pewnego stopnia sprawia wrażenie chaotycznej i na której ciężko oddzielić treści od siebie - ocenia Piotr Kaczor. - Wydaje się, że są to problemy wieku dziecięcego i z czasem prawdopodobnie zostaną rozwiązane - czy to zmianą układu czy też lepszym doborem zdjęć. Aktualnie bowiem interfejs, pomimo ciekawej stylistyki, przytłacza treści, a także i użytkownika - zaznacza.

Z kolei Aleksandrowi Tryznie nie podoba się górne menu. - Litera E w logo Silesiona nawiązuje do ikony menu „hamburgera”. Zabieg ten podkreśla internetowy charakter nowego przedsięwzięcia Kamila Durczoka. Należało jednak poprzestać na użyciu tego elementu jako ozdobnika, a nie stosować menu w takiej formie w rozdzielczościach desktopowych. Nie jest to dobre rozwiązanie, szczególnie dla tego typu serwisów. Nawigacja ukryta jest przed użytkownikiem, dotarcie do kategorii wydłuża się o jedno kliknięcie, nie każdy „czyta” znak „hamburgera” jako menu - analizuje.

- Po włączeniu strony głównej za dużo się dzieje: animacja na zdjęciach, karuzela obrazów, pasek aktualności z przewijanymi komunikatami i zegar sprawiają wrażenie, że oglądamy telewizję informacyjną, a nie portal. Trzeba jednak przyznać, że zdjęcia są dobrej jakości i dobrze współgrają z pomysłem na kafelkową prezentację treści - dodaje Tryzna.

Według Roberta Sosnowskiego Silesion.pl jest mniejszym projektem od portalu Tomasza Lisa naTemat.pl (obecnie należy też do niego kilka serwisów tematycznych). - naTemat.pl startowało z większym przytupem. I miało na siebie pomysł w postaci dużej liczby współredaktorów: celebrytów i autorytetów. No i było na tamte czasy jeszcze bardziej nowatorskie niż Silesion.pl teraz - ocenia Sosnowski. - Silesion.pl trochę brakuje wyróżnika, ale jest postać lidera i fachowca od biznesu informacyjnego - Kamila Durczoka, a to duży atut. Teraz przed Silesion.pl długa walka o rentowność - prognozuje szef Biura Podróży Reklamy.

Przychylnie na internetowy projekt Durczoka spogląda Maciej Kabroński, szef serwisu Fakt24.pl.

- Zawsze z dużą niecierpliwością oczekuję debiutu projektów online tworzonych przez ludzi, którzy do tej pory znani byli raczej z innych kanałów przekazu - przyznaje Kabroński. - Portal Durczoka w pierwszym kontakcie wywarł na mnie dobre wrażenie estetyczne. Gorzej wypada ocena funkcjonalności. Jest całkowicie niezrozumiałe zastosowanie tak dalece ograniczonego pola aktywnego na głównych informacjach slidera. Żeby wejść do widoku detalu, trzeba kliknąć w link na zdjęciu, a nie w dowolny punkt obszaru. Uważam to za spory błąd, ale na szczęście łatwy do naprawienia. Pewna niekonsekwencja jest również w górnym pasku menu. Informacje o pogodzie rozwijają się automatycznie, wystarczy najechać na nią kursorem. Natomiast lista podserwisów wymaga już kliknięcia.

Według Kabrońskiego autorzy serwisu zastosowali bardzo ciekawy mechanizm zoomowania głównych zdjęć. - To może się podobać, bo coś dzieje się na stronie. Dość denerwująca jest natomiast afordancja zastosowana poniżej slidera - ocenia szef Fakt24.pl. - Przybliżanie zdjęć informujące użytkownika, w co może kliknąć, jest zdecydowanie za agresywne. Brakuje tutaj opóźnienia interakcji, które wyeliminuje efekt dyskotekowego szaleństwa podczas przypadkowych ruchów myszką. Z kolei ciekawy patent to informowanie użytkownika, jeszcze przed kliknięciem, jak długi materiał wideo czeka na niego w widoku artykułu. Plus.

Zdaniem Kabrońskiego tworzenie serwisów lokalnych ma przyszłość. - Ludzie zawsze najbardziej interesowało ich własne podwórko – przypomina nasz rozmówca. - Nie dotyczy to tylko i wyłącznie mieszkańców Śląska, ale i tych którzy wyjechali z niego za chlebem do innych miast. Przed ekipą Durczoka stoi  trudne zadanie przyciągnięcia i zlojalizowania użytkowników. Tutaj muszą postawić na unikalne treści. Biorąc pod uwagę olbrzymie doświadczenie dziennikarskie i telewizyjne właściciela Silesionu to może się udać. Nie od razu. Przed nimi długa droga zdobywania zaufania lokalnej społeczności. Trzymam kciuki za ten projekt! - podsumowuje Kabroński.

Przekafelkowana strona i chybiony layout, niejasny model biznesowy

Na drugim biegunie wśród naszych rozmówców stoją ci eksperci, którzy o wiele ostrzej niż poprzednicy oceniają Silesion.pl. Pierwszym, nieco łagodniejszym recenzentem portalu jest Jan Prószyński, szef marketingu agencji technologicznej Rockon.

- Mam wrażenie, że serwis był robiony w szybkim tempie lub nie został dokładnie przetestowany – ocenia Jan Prószyński. - Zaczynając od rzeczy ważnych, które od razu rzucają się w oczy: niedziałająca wyszukiwarka, słaba optymalizacja mobile, pojawiające się nagle i równie nagle znikające linki do profili społecznościowych. Zakładając, że serwis powstał w myśl metodologii Lean Startup mogę jednak przymknąć oczy i pochylić się nad samym biznesem.

Prószyński stawia pytanie, jaki model biznesowy stoi za serwisem i pozostawia je bez jednoznacznej odpowiedzi. - Reklama jest w stagnacji, typowe serwisy regionalne (nie wliczając „lokalnych” oddziałów Onetu etc) nie przekraczają 200-300 tys. użytkowników miesięcznie. Przy takim ruchu trzeba się mocno nakombinować, aby utrzymać redakcję z autorskimi jak zakładam treściami. Pytanie zatem na czym serwis ma zarabiać i czy w ogóle ma? Być może Kamil Durczok jest po prostu lokalnym patriotą. Tak czy inaczej życzymy mu powodzenia – kończy nieco ironicznie nasz rozmówca.

Suchej nitki na nowym projekcie Durczoka nie zostawia natomiast Rafał Agnieszczak, przedsiębiorca internetowy, twórca m.in. portalu Fotka.pl. - Kiepsko. Ociężała, przekafelkowana strona - typowy przerost formy nad treścią - ocenia.

- Layout magazynowy, a nie newsowy. Widać, że nikt się tam nie zna na internecie. Nie będzie to śląski odpowiednik Trojmiasto.pl, które jest dużym sukcesem i dowodem, że lokalne media mają sens. Kamilowi Durczokowi ze swoim projektem dużo bliżej do zakalca ToCoWażne.pl, którym kierował Tomasz Wróblewski, niż do NaTemat Tomasza Lisa - podsumowuje bezkompromisowo Agnieszczak.

Autor:Tomasz Wojtas / ps

KOMENTARZE(14)DODAJOPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NAPRACA
PracaStartTylko u nas