Biznes 2017-04-28
4

Za komentarze na Facebooku nie odpowiada administrator fanpage’a. „To ważny wyrok”

Za komentarze i wypowiedzi umieszczane na facebookowym fanpage’u nie odpowiada administrator tej strony - brzmi wyrok Sądu Najwyższego. Jeśli założyciel strony jest dostawcą hostingowym, podlega rygorom ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. - To ważny i dobry wyrok. Sąd dostrzega zasadę „w przypadku wątpliwości orzekać na rzecz wolności” - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Olgierd Rudak, prawnik specjalizujący się w sprawach internetu, publicysta branżowego czasopisma „Lege Artis”.

O sprawie napisała „Rzeczpospolita”. Sąd Najwyższy zajął się sprawą obraźliwych wpisów na facebookowej stronie gminy Płochcin. Internauci obrażali tam burmistrza, więc ten zwrócił się do sądu o ochronę swoich dóbr osobistych. Sądy pierwszej i drugiej instancji nakazały pozwanemu administratorowi i założycielowi strony, Dariuszowi M., zamieszczenie przeprosin za owe wpisy.

Spór skoncentrował się wokół tego, kto może być pozwanym: Dariusz M. twierdził, że odpowiada prawnie zarejestrowany w USA Facebook, który wpisy na tym portalu tolerował, lub anonimowi autorzy wpisów. Zarówno Sąd Okręgowy, jak i Apelacyjny zawyrokowały inaczej: to założyciel i administrator odpowiada za to, co pojawia się na Facebooku. Będąc z zawodu informatykiem oraz administratorem strony, M. miał wpływ na jej działalność i zamieszczane na niej teksty – brzmiało uzasadnienie.

W sprawę zaangażował się rzecznik praw obywatelskich, składając w imieniu skazanego prawomocnym wyrokiem Dariusza M. skargę kasacyjną.

Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, a ten zwrócił sprawę Sądowi Apelacyjnemu do ponownego rozpoznania. - Założenie bloga, strony WWW nie oznacza automatycznie odpowiedzialności za umieszczane na nich treści, tak samo umieszczenie zdjęć czy dodatkowej informacji - wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Grzegorz Misiurek.

Nieco inaczej wygląda sprawa, gdy założyciel strony jest dostawca hostingowym. Wówczas - zgodnie z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną - portal (usługodawca hostingowy) nie musi sprawdzać wpisów. Ma obowiązek reagować dopiero po otrzymaniu wiadomości o niedopuszczalnym wpisie albo gdy sam go zauważy.

Podobny problem pojawił się w wyroku sprzed kilku dni, gdy Sąd Apelacyjny w Warszawie, orzekł, że Ringier Axel Springer Polska ma przeprosić Romana Giertycha za tolerowanie obraźliwych komentarzy internautów pod jego adresem zamieszczonych w serwisie internetowym „Faktu”. W tej sprawie Sąd Najwyższy przesądził, że portal prasowy odpowiada za treść komentarzy zamieszczany pod artykułami prasowym, a także, że to na wydawcy gazety internetowej spoczywa obowiązek udowodnienia okoliczności, że nie wiedział o komentarzu naruszającym dobra osobiste.

Olgierd Rudak, prawnik specjalizujący się w sprawach internetu, publicysta pisma „Lege Artis”, mówi dla Wirtualnemedia.pl, że wyrok cieszy go - jako osobę na co dzień zajmująca się prawem w internecie.

- Sprawa dotyczyła komentarzy anonimowych użytkowników Facebooka, które pojawiły się na profilu pozwanego. W takim przypadku właściciel konta nie ponosi odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych w komentarzach, o ile nie wiedział, że są bezprawne. Natomiast trudno powiedzieć dlaczego SN przyjął argument, że do pozwanego - tylko dlatego, że nie jest przedsiębiorcą i nie świadczy usług hostingowych - nie mają zastosowania przepisy ustawy. Zwykle przyjmuje się, że nawet bloger umożliwiający użytkownikom pozostawianie komentarzy w swoim blogu podlega ustawowej regulacji. Niemniej wyrok mnie cieszy o tyle, że - jak rzadko ostatnio - Sąd Najwyższy wydaje się dostrzegać zasadę „w przypadku wątpliwości orzekać na rzecz wolności”: skoro są wątpliwości czy usługę w rozumieniu ustawy może świadczyć ktoś, kto wyłącznie ogranicza się do prowadzenia profilu na Facebooku, to nie można przypisać mu odpowiedzialności - podsumowuje Olgierd Rudak.

Autor: jk

KOMENTARZE (4) DODAJ OPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NA PRACA
Praca Start Tylko u nas