Z całym szacunkiem dla Saramonowicza, ale czy reżyser i scenarzysta jest dziennikarzem? Czy tak jak większość zatrudnionych nie na śmieciówkach za stawki kasjerki z Tesco w Agorze, Saramonowicz ma w spółce dobrze postawionego znajomego, który na czas przejściowy (brak roboty w filmie) da mu zarobić. Pytanie- o ile jeszcze musi spaść sprzedaż Wyborczej i akcje Agory pójść w dół, aby ktoś się zastanowił, że nie tędy droga?

Twarz typowego leminga :-)

Jakbym Wyborczą czytał to by mnie może to coś obeszło.