SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Dziennik Bałtycki” odmówił płatnej publikacji rozmowy z marszałkiem województwa o skutkach wyroku TK

Redaktor naczelny „Dziennika Bałtyckiego” (Polska Press Grupa) Artur Kiełbasiński odmówił wydrukowania jako publikacji reklamowej rozmowy z marszałkiem województwa pomorskiego na temat niedawnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Rzecznik prasowy wydawcy powołuje się na artykuł prawa prasowego, zezwalającego na odmowę publikacji materiału niezgodnego z linią programową tytułu.

Dołącz do dyskusji: „Dziennik Bałtycki” odmówił płatnej publikacji rozmowy z marszałkiem województwa o skutkach wyroku TK

69 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
dziennikarz
Robicie Mariuszowi wielką krzywdę. Zawsze wstawiał się za pracownikami przed zarządem i przed krytykantami. I stawiał nas na pierwszym miejscu. Pamiętam jak zaciekle bronił Jolę Gromadzką przed marszałkiem po jej tekście na temat szpitali pomorskich oraz Słomę i Kłosa przed pewnym posłem KO. Nawet w sądzie. Przykładów jest mnóstwo. Na razie to was zaślepiła nienawiść do człoweika, który tak nas bronił. Nie mam słów. Przykro mi, że robicie tak przykre rzeczy. Co się z wami stało?
odpowiedź
User
Eh
Ludzie, pogięło Was. Niech się odezwą Ci, których Mariusz bronił i obronił przed nieustannymi zakusami centrali. Zapomnieliście? Ci, którym dał podwyżki i awanse. Ci, których bronił w sądzie. Ci dla których wywalczył dodatki za niestandardowe działania. Ci dla których organizował spotkania integracyjne wbrew prezesowi. Atakujecie go, bo zachował się odważnie i przyzwoicie nie przyjmując stanowiska zastępcy Kiełbasy. Miał być klakierem i firmować propagandę? Atakujecie go, bo podjął trudną decyzję o odejściu w sytuacji, gdy firmą zarządzają politycy lub ich nominaci? Skąd ta żółć? Czy on Was atakuje? On szuka swojego miejsca w życiu, a Wam to przeszkadza? Ma siedzieć z założonymi rękami, a wy będziecie go utrzymywać? A wy na jego miejscu mielibyście tyle odwagi? A jak się okaże, że Struk nie ma z tym wszystkim nic wspólnego, to go przeprosicie?

Szkoda nerwów. Niech sobie piszą. W twarz nie umieli powiedzieć, więc teraz ośmieszają się, pisząc anonimowo. Eh.
odpowiedź
User
Eh
Ludzie, pogięło Was. Niech się odezwą Ci, których Mariusz bronił i obronił przed nieustannymi zakusami centrali. Zapomnieliście? Ci, którym dał podwyżki i awanse. Ci, których bronił w sądzie. Ci dla których wywalczył dodatki za niestandardowe działania. Ci dla których organizował spotkania integracyjne wbrew prezesowi. Atakujecie go, bo zachował się odważnie i przyzwoicie nie przyjmując stanowiska zastępcy Kiełbasy. Miał być klakierem i firmować propagandę? Atakujecie go, bo podjął trudną decyzję o odejściu w sytuacji, gdy firmą zarządzają politycy lub ich nominaci? Skąd ta żółć? Czy on Was atakuje? On szuka swojego miejsca w życiu, a Wam to przeszkadza? Ma siedzieć z założonymi rękami, a wy będziecie go utrzymywać? A wy na jego miejscu mielibyście tyle odwagi? A jak się okaże, że Struk nie ma z tym wszystkim nic wspólnego, to go przeprosicie?

Szkoda nerwów. Niech sobie piszą. W twarz nie umieli powiedzieć, więc teraz ośmieszają się, pisząc anonimowo. Eh.


To już mój ostatni wpis, bo muszę iść coś wkleić;) I na tym kończę śledzenie tej "dyskusji". Pora na truizmy. Życie składa się z decyzji. Mariusz zdecydował tak, a nie inaczej, to jest jego sprawa, jego życie i nikogo innego. Co dalej zrobi, to jego decyzja i nikogo innego. Więc po co tracić czas na plucie? Zwłaszcza że przez tyle lat razem byliśmy w tym kieracie (w sensie, że tyle było roboty i jakoś to ciągnęliśmy). Tym bardziej przykro, że tutaj dochodzi do takiej wymiany zdań. To poziom czytelników spuszczonych "ze smyczy" na stronach naszegomiasta.pl (a działo się wtedy, że nawet łysemu włosy stawały dęba). Niech każdy skupi się na sobie. Ja akurat zostałem, bo jestem ze "wsi" i sytuacja życiowa jest taka, a nie inna. W związku z tym: czy to oznacza, że jestem "pisowskim" dziennikarzem? Kto chce, niech taki myśli. Wcześniej byłem "szwabskim dziennikarzyną" i jakoś przeżyłem. Nie wiadomo, co jeszcze życie przyniesie, a niestety jest tak, jak w chińskim przysłowiu: że "żyjemy w ciekawych czasach", więc może lepiej już się nie obrażajmy i życzmy sobie powodzenia? Pewnie jestem naiwniakiem. Pozdr.
odpowiedź