SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Krzysztof Fijałek: Portale horyzontalne wciąż dysponują potencjałem

- Internet w wydaniu polskich portali horyzontalnych został przejęty przez wydawnictwa tradycyjne. Jest to poszukiwanie nowego medium dla koncernów, które mają odpowiedni potencjał, aby przedłużyć swoje istnienie lub rozwinąć się w nowych obszarach - mówi nam Krzysztof Fijałek, redaktor naczelny Interia.pl.

Krzysztof FijałekKrzysztof Fijałek

Z Krzysztofem Fijałkiem, redaktorem naczelnym i dyrektorem wydawniczym w Grupie Interia.pl rozmawiamy o sytuacji polskich portali horyzontalnych, ich przyszłości, szansach i zagrożeniach na tym rynku, a także o serwisach, które mają największy potencjał rynkowy.


Krzysztof Lisowski: Jak Pan w tej chwili ocenia pozycję portalu Interia.pl na rodzimym rynku internetowym?

Krzysztof Fijałek, redaktor naczelny i dyrektor wydawniczy w Grupie Interia.pl: Są przedsięwzięcia, których możemy zazdrościć kolegom, szczególnie z Onetu, gdzie pojawia się sporo ciekawych pomysłów. Obserwujemy je, próbujemy weryfikować w naszych realiach. Taka weryfikacja otoczenia portalowego prowadzi nas niekiedy do innych od konkurencji wniosków i decyzji. Np. po przeanalizowaniu serwisów wideo na portalach, zrezygnowaliśmy z własnej produkcji, mając świadomość, że bardziej opłacalne jest korzystanie z oferty profesjonalnych dostawców. Portale nie wytworzą „filmików” śmieszniejszych od dostępnych w nieograniczonych ilościach w YouTubie, ani nie dorównają jakością produkcji telewizyjnej. Zdecydowanie większy sens od kosztownej własnej produkcji ma współpraca z telewizjami. Od wielu miesięcy prezentujemy materiały informacyjne i rozrywkowe TVN, a poprzez tę współpracę udostępniamy także klipy z CNN. Nawiązaliśmy współpracę ze stacją Deutsche Welle i prowadzimy rozmowy z innymi telewizjami. W Interia.tv można już oglądać materiały Agence France Presse, a od kilku tygodni także Associated Press. W tym drugim przypadku mamy do czynienia z nowymi standardami dostarczania informacji w wersji wideo. Szybkość ich pojawiania się jest niebywała.

Pojawiają się głosy, że przyszłością rynku internetowego nie będą raczej duże portale horyzontalne, lecz wyspecjalizowane mniejsze serwisy tematyczne. Jak Pan sądzi, czy będzie dochodziło do rozdrobnienia rynku, konsolidacji, a może horyzontalne portale jednak się obronią?

Internet jest taką samą nową technologią, jakimi niegdyś były radio i telewizja. Pojawienie się nowych technologii zawsze modyfikowało rynek mediów, przeobrażało go i - szybciej lub wolniej - wywracało do góry nogami. Przetrwali ci potentaci branży mediów, którzy umieli odpowiednio wykorzystać swoją pozycję, aby znaleźć się na nowym etapie rewolucji w komunikacji. Internet w wydaniu polskich portali horyzontalnych został przejęty przez wydawnictwa tradycyjne. I jest to zrozumiałe, gdyż jest to poszukiwanie nowego medium dla koncernów, które mają odpowiedni potencjał, aby przedłużyć swoje istnienie, czy też rozwinąć się w nowych obszarach, w którym są jego odbiorcy. Kiedy zaczynałem pracę w Interia.pl w 2006 r., od ówczesnego prezesa usłyszałem, że portale horyzontalne są już przeżytkiem. Wtedy wszyscy mówili o Web 2.0. Większość polskich portali nadal sobie radzi. Stanowimy zresztą swoisty wyjątek na europejskim rynku, bo nie ma drugiego kraju, w którym portale o rodzimym rodowodzie miałyby taką pozycję, jak w Polsce. Nigdzie nie ma czterech czy pięciu ogólnokrajowych portali. W Europie rządzą konglomeraty, których lokalne mutacje opanowują rynki. U nas nie udało się ani Yahoo!, ani AOL, ani MSN. Rozważając przyszłość portali horyzontalnych, musimy uściślić, o jakim horyzoncie czasowym myślimy. Konkurencji przybywa, a atrakcji podsuwanych odbiorcom jest mnóstwo, wszyscy więc głowią się nad tym, jak przetrwać. Na pewno portale utrwaliły się już w świadomości odbiorców i sądzę, że dysponują potencjałem - także finansowym - na rozwój. Choć niekoniecznie musi to dotyczyć „tradycyjnie” pojmowanego sposobu działania.

Które serwisy tematyczne z Grupy Interia.pl wymieniłby Pan jako te o największym potencjale na najbliższe lata? A które serwisy mogą „umierać”?

Staramy się budować swoją pozycję wokół tematyki lifestyle’owej, bo mamy po temu naturalne predyspozycje. W internecie ludzie szukają rozrywki, chcąc w niezobowiązujący sposób spędzić czas. Mamy pewne atuty, dzięki którym możemy postrzegać tę część naszej działalności z dużymi nadziejami. Co niemniej ważne - dochodowość tego typu serwisów jest bardzo wysoka. Na pewno portal pozostanie „sobą” dopóty, dopóki będzie dostarczał ludziom informacji i ta świadomość, że jesteśmy nie tylko po to, aby bawić, nie jest nam obca. Kwestią otwartą pozostaje sposób, w jaki będziemy to robić i to na pewno podlega ewolucji. Np. teraz znaczna i rosnąca grupa użytkowników internetu woli obejrzeć informację w wersji wideo. To nie oznacza, że w związku z tym czytanie jest już passe, ale wymaga od nas nakładów na ten obszar. Internet ma też i to do siebie - i to stanowi naszą przewagę - że wiarygodnymi metodami mierzy sposób konsumpcji swoich treści. Pytanie o to, czy portale horyzontalne mają przyszłość jest słuszne - rozszerzyłbym je tylko na całe media. Nigdzie na świecie telewizje uniwersalne nie umarły. Funkcjonują nadal, a obok nich rozwijają się telewizje tematyczne. Faktem jest, że stanowią dla tych wielkich stacji coraz większą konkurencję. My jesteśmy do tego przyzwyczajeni, bo w internecie od początku konkurencja była, jest i w dodatku nigdy nie wiadomo, gdzie pojawi się jakiś rewolucyjny pomysł i jakie wywoła skutki. W telewizji, gdzie obowiązują koncesje, zezwolenia itd., łatwiej poukładać sobie wiedzę o rynku. Rozwój mediów społecznościowych w ostatnich latach daje wiele do myślenia. Pojawiają się tam przedsięwzięcia związane ze sposobem spędzania czasu przez młodych ludzi, co z pewnością stanowi dla nas największe wyzwanie.

Czy Interia.pl ma w planach uruchamianie kolejnych serwisów tematycznych - po tym, jak powstał serwis Nowa Historia?

Po Nowej Historii interesują nas inne obszary, w których nasza obecność jest nieadekwatna do potencjału portalu. Na pewno edukacja, co w oczywisty sposób ma związek z potrzebą dotarcia do młodych odbiorców. Chcemy się też zmierzyć z tematyką biznesową, w której mamy dobrą i chlubną przeszłość. Postrzegamy ten segment jako atrakcyjny tak z wizerunkowego, jak i z przychodowego punktu widzenia. Zakładamy, że w grę wchodzi kilka przedsięwzięć, włącznie z unowocześnieniem serwisów Biznes i Moje Inwestycje. Z pragmatycznych względów musimy przebudować serwisy Motoryzacja, Film i Muzyka, co ma związek z wymaganiami technologicznymi, a dla użytkowników powinno oznaczać udostępnienie nowocześnie skonstruowanych witryn, prezentujących treści w atrakcyjnej formie. Z pewnością będziemy też od czasu do czasu uruchamiać nowe, właśnie tematycznie ukierunkowane serwisy. W tych przypadkach kierunek myślenia będzie szedł od złożenia racjonalnego modelu biznesowego.

Jak w dzisiejszych czasach powinien funkcjonować nowoczesny portal informacyjny - czy w ogóle możliwe jest, aby był samowystarczalny? Czy da się funkcjonować bez kupowania serwisów z agencji informacyjnych, agencji zagranicznych, bez depesz itd.?

Bez depesz agencyjnych nie funkcjonują dziś żadne media. Niektóre z nich wkładają za to sporo wysiłku, żeby koniecznie podać newsa z agencji w wersji udającej własną wiadomość. Nie da się nie korzystać z usług agencji fotograficznych, będących też dostarczycielami źródłowych materiałów wideo. W przypadku portali kwestią do podjęcia jest proporcja treści własnych lub oryginalnych, do kontentu ogólnie i wszędzie dostępnego. W tej sytuacji dużą rolę odgrywać będzie głębokość i różnorodność zaplecza wydawniczego danego portalu. O Onet i Interia.pl jestem w tym kontekście spokojny. Sądzę, że nie da się użytkownikowi racjonalnie wytłumaczyć braku jakichś ważnych dla niego informacji faktem, że portal z jakiegoś względu, np. z opacznie rozumianej potrzeby „wyróżnienia się”, zrezygnował z jakichś źródeł informacji. Czytelnicy portali chcą dowiadywać się o wszystkim. Przykładem budowania serwisu w oparciu o materiały oryginalne jest Nowa Historia. W innych naszych serwisach udział treści własnych, w szerokim tego słowa znaczeniu (czyli także pochodzących z zasobów wydawnictwa) do agencyjnych jest różny. Np. w serwisach Muzyka, Film, Kobieta, Mam Dziecko, czy Nowe Technologie dominują artykuły naszych dziennikarzy, podobnie w styl.pl, pcformat.pl, czy cd-action.pl. Sama idea rezygnacji, czy ograniczenia udziału treści agencyjnych brzmi atrakcyjnie z intelektualnego punktu widzenia, a finansowo jest policzalna po stronie kosztów, bo na dziś przychody wywołane taką modyfikacją, są niewiadomą.

Jak Pan ocenia współczesne dziennikarstwo? Jeszcze niedawno mówiło się o tym, że do portali internetowych zatrudniani byli dziennikarze bez doświadczenia, że teksty pisali stażyści, że wiele materiałów z portali pozostawiało wiele do życzenia pod względem jakości. Czy to się zmieniło?

Nie wiem, jak w innych portalach, ale w Interia.pl nie występuje zjawisko wysługiwania się stażystami. Zatrudniamy dziennikarzy, czy to z umiejętnościami wyniesionymi z innych mediów, czy zdobytymi podczas kilku lat pracy w portalu. Duże doświadczenie naszych redakcji, w połączeniu z ich zaangażowaniem i sprawnością, pozwala nam od lat konkurować z liczebnie kilkukrotnie silniejszymi rywalami.

Jaką rolę dla portalu odgrywają obecnie multimedia i jaką rolę odgrywać będą one w przyszłości?

Przepustowość szerokopasmowego internetu umożliwia korzystanie w dobrej jakości z materiałów multimedialnych. Oferta dla użytkowników musi się więc zwiększać, ale do pewnych granic. Tą granicą jest czas możliwy do przeznaczenia na skorzystanie z propozycji multimedialnych. Dla portali konkurencję stanowi YouTube, powszechnie utożsamiany z wideo w internecie. Walka z takim potentatem o jakiś kawałek tortu jest niebywale trudna, a przyczółków trzeba szukać w jakości. Wszystko to odbywa się zresztą w warunkach inwestowania w ten produkt, bo na razie wideo nie stanowi istotnego składnika ani oglądalności, ani przychodów portali.

Z czego wynika to, że de facto w większości kluczowych kategorii Megapanelu wciąż wygrywa Onet. Dlaczego to właśnie Onet jest liderem rynku?

Przeczucie mi mówi, że akurat w nadchodzącym czasie Onet będzie musiał stoczyć ostrą walkę o obronę tych pierwszych pozycji. Liczę na to, że sprawdzi się przysłowie: „Gdzie dwóch się bije…”.

Wspomniał Pan o uruchomionym przez Was niedawno serwisie historycznym. Skąd decyzja o inwestycji właśnie w tematykę historyczną?

Zainteresowanie historią od kilku lat się nasila, więc i tytułów dedykowanych tym tematom jest mnóstwo. Nasz serwis nie poziomuje się w przedziale beletrystyczno-historycznym i nie posiłkuje się popularnymi zagadkami historii, o których chętnie się pisze i którymi epatują okładki „Newsweek Historia” czy „Focus Historia”. Poszukiwanie El Dorado, bursztynowej komnaty, czy Świętego Graala, czarownice i magowie Hitlera stanowią kolejną wersję rozrywki. Podobnie nie interesuje nas nacechowane martyrologiczno-patriotycznie podejście magazynów historycznych „W sieci”, czy „Do rzeczy”. To spojrzenie jest zbyt jednostronne. Dla nas historia jest interesująca, o ile można z niej wyciągać wnioski. Najlepiej takie, które są przydatne dziś.

Chcecie zatem w swoim serwisie przedstawiać nowe podejście do historii?

Pokazujemy historię poprzez ludzi, którzy posiadając ideę, potrafili ją wprowadzać w czyn. Trochę w opozycji do bieżącej sytuacji, gdy zbyt wiele osób pełniących współcześnie odpowiedzialne stanowiska publiczne raczej do historii nie przejdzie. Niezwykle ważne jest również tło wydarzeń historycznych. Nie sposób abstrahować od pewnych elementów składających się na to, czym jest życie społeczne – czym jest teraz i czym było kiedyś. Składa się ono z polityki, spraw dotyczących struktury społecznej, demografii, gospodarki, jak też z kultury i zjawisk z przestrzeni artystycznej. To wszystko daje obraz wspólnoty narodowej – narodu politycznego. Proszę zwrócić uwagę, jak niewiele w mediach dedykowanych historii pisze się o gospodarce. Spojrzenie od strony podstaw, od tego fundamentu funkcjonowania państwa, jakim jest budowanie jego siły poprzez pozycję ekonomiczną, będzie nas wyróżniało. Nowe podejście do historii polega też na tym, że trzeba więcej wiedzieć o tym, co się zdarzyło. Na co dzień zamykamy się w stereotypach, w obrazkach podrzucanych np. przez kino, mamy powierzchowną wiedzę, która nie przydaje się do wyjaśniania choćby skomplikowanych relacji współczesnego świata polityki. Zakładam, że jeżeli fascynują nas takie wydarzenia, jak strajk w Stoczni Gdańskiej, z zainteresowaniem dowiemy się też o innych, podobnych, choć mniej spektakularnych zdarzeniach, które również pokazywały odwagę i determinację ludzi. Zajmujemy się w naszym serwisie działalnością rozmaitych ugrupowań opozycyjnych lat 70. i 80. XX w. Jako społeczeństwo wiemy o nich niewiele, mamy zatem nieprawdziwe wyobrażenie o rzeczywistości tamtych lat, a przez to w jakimś sensie o przebiegu wydarzeń związanych choćby z „okrągłym stołem”. Chcemy też spoglądać na historię z perspektywy indywidualnych losów, nawet zwykłego człowieka, bo takie podejście daje często dzisiejszemu czytelnikowi najlepsze wyobrażenie o tym, jak się żyło.

Wyraźnie zwracacie uwagę na historię Polski doby PRL-u...

Rozprzestrzenia się zjawisko zatarcia świadomości, jak wyglądały realia PRL-u. Efektem jest to, że spora grupa ludzi odnosi się do tego okresu z większą sympatią niż do obecnych czasów. Pokazujemy ten czas przez fakty, a one są takie, że na kupno „malucha”, który był szczytem marzeń Polaków, wielu ludzi nie było stać, a na własne mieszkanie czekało się po 25 lat. Tak zmitologizowany PRL: „wszyscy mieli wtedy pracę, więc było super”, wymaga odkłamania i to będziemy robić. Wszechobecnym elementem PRL-u była hipokryzja, czyli np. oficjalna pogarda do wszystkiego, co zachodnie i skrywane upajanie się dobrami zgniłego kapitalizmu. PRL odpowiedzialny jest za negatywny obraz kapitalizmu i to, że w Polsce jest zakonotowany obraz przedsiębiorcy jako człowieka nieuczciwego, który dorobił się w sposób nielegalny. I to ma ogromne znaczenie dziś, bo przez takie podejście nie buduje się mostów do przyszłości. Musi być trend na przedsiębiorczość, bo z niej wypływa siła państwa, kondycja, w jakiej żyje społeczeństwo i dobrobyt obywateli.

Jak wygląda kwestia spieniężenia się tego serwisu?

Stworzenie takiego serwisu to nasze koszty wewnętrzne. Nie jest to serwis skomplikowany technologicznie. Obecnie w niego inwestujemy. Interia.pl jest dużym portalem i ma możliwość podejmowania projektów wartościowych z czytelniczego punktu widzenia. Przewidujemy też działania reklamowe, również w niestandardowej formie. Obecnie najważniejsze jest dla nas umocnienie serwisu i rozeznaniu wśród użytkowników, na jakich treściach najbardziej im zależy. Najważniejsza w Nowej Historii jest treść i użytkownik.

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: Krzysztof Fijałek: Portale horyzontalne wciąż dysponują potencjałem

18 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
edi
niech mi ktoś napisze po co wchodzi na interię i co tam ciekawego znajduje ?
odpowiedź
User
szkoda czasu
interia nie dysponuje juz nawet potencjalem
odpowiedź
User
bzdura
Koleś nie ma nic do powiedzenia, nic dziwnego że jest jak jest. Artykuły "wicie rozumicie my tu bardzo mondrzy jesteśmy" nic nie zmienią.
odpowiedź