SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Monika Mikowska: nie pracujemy za darmo, przetargi mają kulawe procedury

Agencje, błagam, ogarnijcie się wreszcie! Szanujcie swój czas, swoje zespoły, swój know-how. Kochane korporacje, pobudka! Jeśli takie talenty jak my, nie mogą przebić się przez mur i szereg procedur, to znaczy, że w Polsce dotarliśmy do szklanego sufitu, od którego się wreszcie odbijemy i popłyniemy w inną stronę - pisze Monika Mikowska, współwłaścicielka agencji mobee dick i autorka bloga jestem.mobi.

Dołącz do dyskusji: Monika Mikowska: nie pracujemy za darmo, przetargi mają kulawe procedury

33 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Wydawca
Moje doświadczenie w pracy z agencjami jest fatalne. Piszę to z punktu widzenia wydawcy (zarządzamy jednymi z największych serwisów kulinarnych w Polsce). Agencje wysyłają zapytania do nas o gotowe rozwiązania dla ich klientów, następnie po akceptacji (naszych) pomysłów, podpisują się pod nimi. Po realizacji, agencje oczekują 30 dniowych terminów płatności (których też nie dotrzymują). Jeżeli agencja nie ma pieniędzy i czeka na pieniądze od klienta nie powinna mieć racji bytu na rynku.
odpowiedź
User
kolega z agencji komunikacji
To jest również kwestia czego szuka się we własnej firmie. Ja szukam zmian jakie mogę w sobie i swoim życiu i myśleniu wprowadzać. Uczę się podejmować takie działania, które przyniosą mi doświadczenia, z których mogę korzystać. Nie wykluczam przygotowania "za darmo" czegoś jeżeli to daje mi szansę w krótkim czasie coś osiągnąć na co nie znam innej krótszej drogi. Mam również doświadczenia, że ktoś mnie zwyczajnie oszukał. Nie skupiam działań, aby nie być oszukanym lecz niezależnym i szybko się rozwijać, póki co wolniej lub szybciej w mojej ocenie zmiany idą w dobrym kierunku.
odpowiedź
User
beka z branżuni
Ta branża jest po prostu chora. Nie tylko po stronie klientów, ale też (a może nawet przede wszystkim) po stronie agencji, które do obecnej sytuacji doprowadziły. Zarówno zgadzaniem się na darmową robotę przetargową (i na dumpingowe ceny już po wygranej, a pracownicy harują później jak te woły 12 h dziennie za 2 tys.), jak i wszechobecną niekompetencją czy też przyklaskiwaniem klientowi, wiecznym włazidupstwem. Kiedyś myślałem, że to działy marketingu są szczytowym osiągnięciem walki o status największych ignorantów ever (no ok, oprócz urzędników), ale to było na początku mojej reklamowej drogi. Po tych kilku latach i obserwowaniem "poziomu" wielu współpracowników, najczęściej z wierchuszki danej firmy, stwierdzam, że agencje śmiało mogą podjąć rękawicę w walce o to miano. Tylko ze względu na specyfikę branży tak chora sytuacja jest możliwa. Wyobraźcie sobie, że Wasz mózg operuje dermatolog. Kable wymienia Wam hydraulik. Samochód naprawia listonosz, któremu zresztą sami wcześniej to zleciliście, a ten, choć nie ma pojęcia o autach, zgadza się na to, by zarobić 200 złotych. Witamy w świecie reklamy.

Oczywiście jest kilka chlubnych wyjątków, ale toną one w morzu tego całego zła... A najlepszą laurkę i tak wystawiają konsumenci, którzy reklam w większości nie znoszą oraz międzynarodowe konkursy kreatywności, gdzie wyniki polskich agencji są bardziej niż mizerne. LUDZIE, OBUDŹCIE SIĘ!
odpowiedź