SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Odchodzi Kazimierz Szot, prezes IDG Poland

Kazimierz Szot, prezes IDG Poland, z końcem 2010 roku ustąpi ze stanowiska prezesa wydawnictwa IDG Poland. Ma zając się uruchomieniem funduszu inwestycyjnego IDG w Europe Środkowej i Wschodniej.

Dołącz do dyskusji: Odchodzi Kazimierz Szot, prezes IDG Poland

11 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
nina
Bogu dzięki! Najwyższy czas!!!! To człowiek, który zmarnował to co wydawało się w latach 90. nie do zmarnowania i doprowadził IDG na skraj upadku. Klasyczny przykład kariery pazernego ignoranta, zakompleksionego bufona, któremu "słoma wychodziła z butów". Nie ufał nikomu, oprócz kadzącym mu wazeliniarzom i zawsze się budził z ręką w nocniku, bo się okazywało, że "odkrywcy" robią go za grubą kasę w balona. Nie potrafił docenić oddanych firmie ludzi, których po chamsku wywalał,(wystarczy przykład wieloletniej księgowej, która wysłał na bezrobocie na 3 miesiące przed przejściem na emeryturę, a potem prosił,żeby wróciła! - o dziwo nie chciała wrócić) Na pożegnalnym, żenująco samochwalczym (pracownicy pękali ze śmiechu oglądając zaproszenia na infantylny" Transfer roku" ) bankiecie, który sam sobie zorganizował na stadionie Legi przybyli wybrani, wyrzuceni, współpracownicy, którzy przybyli żeby na własne oczy zobaczyć czy to prawa, że wreszcie, po 20 latach Amerykanie się na nim poznali i przyznali się do fatalnego błędu. Bravo!! Brawo! Może IDG odbije wreszcie od dna...
odpowiedź
User
nina
Bogu dzięki! Najwyższy czas!!!! To człowiek, który zmarnował to co wydawało się w latach 90. nie do zmarnowania i doprowadził IDG na skraj upadku. Klasyczny przykład kariery pazernego ignoranta, zakompleksionego bufona, któremu "słoma wychodziła z butów". Nie ufał nikomu, oprócz kadzącym mu wazeliniarzom i zawsze się budził z ręką w nocniku, bo się okazywało, że "odkrywcy" robią go za grubą kasę w balona. Nie potrafił docenić oddanych firmie ludzi, których po chamsku wywalał,(wystarczy przykład wieloletniej księgowej, która wysłał na bezrobocie na 3 miesiące przed przejściem na emeryturę, a potem prosił,żeby wróciła! - o dziwo nie chciała wrócić) Na pożegnalnym, żenująco samochwalczym (pracownicy pękali ze śmiechu oglądając zaproszenia na infantylny" Transfer roku" ) bankiecie, który sam sobie zorganizował na stadionie Legi przybyli wybrani, wyrzuceni, współpracownicy, którzy przybyli żeby na własne oczy zobaczyć czy to prawa, że wreszcie, po 20 latach Amerykanie się na nim poznali i przyznali się do fatalnego błędu. Bravo!! Brawo! Może IDG odbije wreszcie od dna...
odpowiedź