SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Filip Połoska (NOIZZ): actvertsing ma pokazać, że marki mogą zmieniać życie konsumentów (wywiad)

Na czym polega actvertsing? Dlaczego każda firma powinna włączyć tę strategię do swoich działań marketingowych? Czy marki mogą zmienić świat lepiej niż politycy? O tym rozmawiamy z Filipem Połoską, międzynarodowym redaktorem naczelnym lifestylowego portalu NOIZZ (Ringier Axel Springer Polska).

Filip Połoska (pierwszy z lewej) w czasie realizacji projektu Arka 2.0Filip Połoska (pierwszy z lewej) w czasie realizacji projektu Arka 2.0

W tym tygodniu lifestylowy serwisie NOIZZ (Ringier Axel Springer Polska) wdrożył nową strategię marketingową o nazwie actvertising. Zakłada ona tworzenie przekazów reklamowych tak, by miały wpływ na poprawę rzeczywistości.

- Akcje Noizz.pl będą między innymi uwzględniać cele zrównoważonego rozwoju promowane przez ONZ, jest ich 17. Partnerzy serwisu mają więc okazję skorzystać z wpływu Noizz.pl na kształtowanie postaw i zmiany codziennych nawyków ludzi na takie, które chronią naszą planetę. Cały świat patrzy na epidemię koronawirusa, która jednak nie jest takim zagrożeniem dla przyszłości jak zmiany klimatu - tak o strategii mówi Olga Korolec, chief marketing officer w Ringier Axel Springer Polska i group sustainability director Ringier Axel Springer Media.

O szczegółach strategii actvertsingu, wpływie marek na rzeczywistość, a także o kondycji mediów rozmawiamy z Filipem Połoską, międzynarodowym redaktorem naczelnym portalu NOIZZ.



Justyna Dąbrowska-Cydzik, Wirtualnemedia.pl: W ostatnich dniach głośno było o reklamie Durexa, w której prawdopodobnie po raz pierwszy w polskiej kampanii telewizyjnej wystąpiła para homoseksualna. Co według Ciebie powstrzymuje marki przed poruszaniem niektórych tematów społecznych, jak prawa mniejszości seksualnych czy prawa kobiet?

Filip Połoska, NOIZZ: Ten brak zaangażowania najczęściej idzie "z góry". To szefowie firm i rady nadzorcze określają głównie wartości kierowanych przez siebie marek. Bardzo ciężko jest zmienić podejście do pewnych tematów oddolnie, czyli od propozycji współpracy idących od mediów czy od odważnych konceptów agencji reklamowych. Osoby po stronie marek nie mają często odwagi, by "wejść" w kontrowersyjny temat, mimo tego że bardzo często pewnie czują, że powinny to zrobić. Boją się jednak wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za takie decyzje.

W markach działających na większości rynków - jak Coca-Cola, Ben&Jerry's, Levis - globalna strategia często narzuca pewne tematy, wtedy nie ma problemu już z adaptacją na poszczególne kraje np. kampanii dotyczących praw LGBT. Widzimy wtedy, jak duży wpływ na społeczeństwa, gdzie te tematy wciąż budzą kontrowersje, ma tego typu zaangażowanie.

Nie mam wiedzy, czy nowa kampania Durexa to pomysł, który wyszedł z Polski, czy powstał w ramach globalnej kampanii, ale po firmie produkującej prezerwatyw spodziewałbym się szybszej orientacji, że część ich klientów to osoby nieheteroseksualne.

W społeczne tematy na polskim rynku wchodzą właśnie głównie brandy globalnych koncernów, jak wspomniany przez Ciebie Ben&Jerry's. Czy na społeczny aktywizm stać tylko międzynarodowe marki z potężnym zapleczem marketingowym? Czy może to wpisać się w DNA dowolnej marki, także takiej działającej głównie w Polsce?

Myślę, że dużo się w tej kwestii zmienia. Ostatnio widzieliśmy case Kuboty, która wypuściła z okazji Miesiąca Dumy specjalną edycję tęczowych klapek. Jesteśmy w momencie, w którym mniejsze marki, także polskie, zaczynają sobie zdawać sprawę, że muszą angażować się w tematy społeczne, politykę, nie uciekać od kontrowersji, raz po to, żeby zostać zauważonym przez konsumentów, a dwa dlatego, że osoby kierujące daną marką chcą przez swój produkt czy usługę promować określone wartości.

Wiemy, że świat marek bardzo się zlewa. Raport "Meaningful brands" agencji Havas mówi, że prawie 80 proc. marek mogłoby zniknąć z rynku i nikt by tego nie zauważył. Trend, który kreują największe marki z Zachodu, pokazuje jednoznacznie, że brandy powinny wchodzić w społeczny aktywizm.

Czyli to powinien być element działań każdej marki? NOIZZ promuje właśnie koncepcję actvertisingu.  

Zdecydowanie. Edukacja, promowanie pozytywnych wartości, walka o prawa człowieka - to powinno być w DNA każdej marki. O tym jest actvertsing - jeśli można promować swoje produkty czy usługi przez propagowanie pozytywnych wzorców i wpływać na zmiany społeczne, to może to mieć tylko dobre strony. Odpowiadając na pytanie - tak, uważam, że każda marka powinna angażować się w jakimś stopniu w actvertsing.

Czym dokładnie jest actvertising?

Actvertising to działanie marketingowe, które wywołują realny wpływ na życie konsumentów. Idea powstała na bazie naszych doświadczeń, ale również dlatego, że zmieniają się konsumenci. Kilka lat temu rynek medialny zrobił skręt w stronę reklamy natywnej, bo zmieniała się świadomość odbiorcy w konsumpcji treści reklamowych. Dziś widzimy z kolei, że już nie wystarczy być tam, gdzie użytkownicy. Trzeba być tam, gdzie ich uwaga, a ludzie w wyniku zmian klimatycznych, nierówności społecznych, a teraz jeszcze pandemii, zwracają oczy ku sprawom ważnym. Dlatego chcemy zachęcać klientów, domy mediowe oraz agencje reklamowe, aby z nami lub bez nas, konstruowały kampanie tak, aby propagowały pozytywne wartości, edukowały lub aktywizowały społeczeństwo. Wówczas naprawdę dotrą do swoich konsumentów.

Dlaczego ta idea jest ważna? Jak istotna jest z perspektywy wydawców?  

Wiele badań i raportów w Polsce i na świecie wyraźnie pokazuje, że w naszych niepewnych czasach konsumenci oczekują od marek zaangażowania w sprawy społeczne. Trend ten widoczny jest zwłaszcza u młodych konsumentów i te wskaźniki cały czas rosną.

Konsumenci są zawiedzeni politykami, nie wierzą w ich intencje, a w konsekwencji wierzą, że marki mogą mieć nawet większy niż władza wpływ na kreowanie rzeczywistości. Widzimy to np. w USA, gdzie normalne jest, że np. Puma angażowała się w reformę sądownictwa. W Polsce byłoby to oczywiście nie do pomyślenia. Takie działania jednak pokazują, że marki mają znaczenie. Młodsi konsumenci są coraz bardziej świadomi tego, jakie przesłanie stoi za każdym logo. Coraz częściej wybierają produkty ze względu na wartości, jakie reprezentuje dana marka.

Jakie perspektywy rozwoju actvertsingu widzisz dla polskich marek? Czy może się sprawdzić w każdej firmie? Jakimi argumentami przekonać do jego wdrażania co bardziej zachowawczych marketerów, którzy w swoich kampaniach wolą pokazywać świat tylko od idealizowanej strony?

Marketerzy powinni bardziej doceniać użytkowników. Oni naprawdę mają świadomość, w jakim świecie żyją. Nie oczekują wizerunku świata z reklam, pełnych stockowych zdjęć i pięknych, uśmiechniętych rodzin jedzących kanapki z serem. To jest dla nich nieatrakcyjne i sztuczne. Chcą więcej szczerości, oczekują, że marki tak właśnie będę się z nimi komunikować.

Marketerzy mogą na to odpowiedzieć - jak w takim razie opowiadać pozytywnie o swoim produkcie, pokazując świat od tej mniej kolorowej strony? Reklama ma przecież za zadanie pomóc sprzedawać.

Po największych markach widać, że produkt jest tylko ich częścią. Aby się wyróżnić, trzeba nawiązać z klientami emocjonalną więź, zaproponować im pewną historię i pewne wartości. Actvertsing to jedna z dróg.

Jakie znasz najciekawsze przykłady komunikacji opartej o actvertsing?

W Polsce dość oczywistym przykładem jest "Niezniszczalna tęcza" Ben&Jerry's. BNP Paribas zareagował na naklejki "Strefy wolne od LGBT", wypuszczając swoją naklejkę. Jednym z moich ulubionych globalnych przykładów była zaprezentowana podczas SXSW promocja ostatniego sezonu “Gry o Tron” zrobiona we współpracy z Czerwonym Krzyżem, polegająca na tym, że fani serialu mogli oddać krew. Później zbiórki krwi odbyły się w 15 krajach na całym świecie. To są działania bardzo odważne, znaczące, które pokazują, że marki mogą reagować na bieżące tematy społeczne i polityczne. Na tym mogą tylko zyskać. Lubię też bardzo nasz pomysł, w którym w ramach promocji filmu “Sekretne życie zwierząt 2” narysowaliśmy w stylu z kreskówki konkretne psy z polskich schronisk, by zwrócić uwagę na ich sytuację.

Marki angażujące się np. w Miesiącu Dumy we wsparcie społeczności LGBT, czy te wychodzące z kampaniami o ekologii, spotykają się czasem z zarzutami o "podczepianie się pod modny trend". Takie opinie mogą blokować decydentów firm przed rozpoczęciem działań actvertsingowych?

To się wiąże z kwestą wiarygodności marek. Wiemy, że np. greenwashing i płytki CSR są dużym problemem, bo marki starają się ocieplić ekologicznymi działaniami swój wizerunek. Jedynym rozwiązaniem może być stałe zaangażowanie marek w takie tematy i szczera komunikacja z klientami. Konsumenci stają nie dają się już łatwo oszukiwać i w czasach social mediów praktycznie każda próba “ocieplenia wizerunku” przez pozornie pozytywne działania jest bardzo szybko debunkowana i takie negatywne przykłady mogą ciągnąć się za markami przez lata. Dlatego tak ważna jest szczerość i konsekwentne, rozciągnięte w czasie realne działania.

Czy w Polsce marki będzie kiedyś stać na to, co robi np. Nike w USA? Marka w czasie protestów społecznych otwarcie występuje przeciwko rasizmowi, zachęca do promowania postawy wzajemnego szacunku.

Czy w 2020 roku marki powinny jednoznacznie przeciwstawiać się rasizmowi, nacjonalizmowi i łamaniu praw człowieka? Oczywiście że tak. Ten trend właśnie do nas wszedł i będzie się tylko pogłębiał. Jednak jeszcze pewnie potrwa sporo czasu, zanim duża Polska marka oprze swoją główną kampanię na naszym Colinie Kaepernicku. Nie chodzi też o to, żeby każda marka angażowała się w każdy społeczny, ekologiczny czy równościowy temat, ale by ich społeczne zaangażowanie było po prostu widoczne.

Czy dużą rolę mogą tu odegrać wydawcy?

Jestem tego pewien, widzę to po NOIZZ. Dawnej w internetowych mediach chodziło po prostu o odsłony, potem o ruch z social mediów. Teraz widać, że użytkownicy oczekują od nas zaangażowania i sprawiania, żeby coś się zmieniało poza ekranem, jednocześnie sami chcą być częścią tej zmiany.

Dla nas punktem zwrotnym była kampania "Tu pijesz bez słomki", która wystartowała w odpowiednim momencie, trafiając w odpowiednie emocje użytkowników. Rozpoczęliśmy dyskusję na temat jednorazowego plastiku w barach i restauracjach i w krótkim czasie na naszej mapie znalazło się ponad tysiąc miejsc, które wycofały u siebie słomki i inne sztućce czy talerzyki. To była redakcyjna kampania, która pokazała nam, że właśnie tego typu działań użytkownicy od nas oczekują.

Ten schemat dotyczy wszystkich mediów. Dziś coraz ciężej odróżnić jest również jedną medialną markę od drugiej. Tego typu kampanie, aktywizacje swojej społeczności, dotarcie z angażującym komunikatem do nowych użytkowników i w efekcie realna zmiana to coś, co może marki odróżniać. I widzimy doskonale, że inne lifestylowe media, a nawet całe portale idą w tym kierunku.

Jaką rolę w rozwoju NOIZZ miała kampania "Tu pijesz bez słomki"? Macie w planach kontynuacje tych działań?

Zasięg tej akcji, odzew użytkowników i wpływ, jaki udało nam się wywrzeć na lokale, pokazał nam jak ważny jest temat ekologii. Po "Tu pijesz bez słomki" rozpoczęliśmy długofalową kampanię "Coś dla planety". Namawiamy w niej np. do rezygnacji z podróży samochodami, ograniczeniu jedzenia mięsa itp. i zebraliśmy ponad 10 tysięcy deklaracji od osób, które zobowiązały się do określonych zadań.

Akcja "Tu pijesz bez słomki" dała nam "licencję" na kolejne działania. To kluczowe, bo takiej pozycji nie da się wybudować marketingiem. Przez to kolejne nasze kampanie są tak skuteczne i na pewno będziemy realizować kolejne.

Bardzo cieszymy się, że Onet i Ringier Axel Springer Polska dołączyli do inicjatywy ONZ #actnow, która skupia podmioty biznesowe działające na rzecz zrównoważonego rozwoju i mamy plan w tej inicjatywie aktywnie uczestniczyć.

Skąd pomysł, by w wartości portalu lifestylowego wpisać dbałość o stan planety?

Od początku chciałem tworzyć miejsce, które ma sens, medium, które nie skupia się na realizacji celów odsłonowych, clickbaitach i oszukiwaniu użytkowników.

Jesteśmy portalem o trendach i w pewnym momencie wychwyciliśmy, że ekologia staje dla nas i dla ludzi dookoła bardzo ważna. Pisząc na ten temat kolejne artykuły, zauważyliśmy rosnące zaangażowanie użytkowników. Chcieli, byśmy tłumaczyli, na czym polega katastrofa klimatyczna, czytać rozmowy z ekspertami, chłonąć tę wiedzę. Akcja "Tu pijesz bez słomki" tylko utwierdziła nas w przekonaniu, że to właściwy kierunek.

Przy treściach o ekologii wciąż widzimy rosnące zaangażowanie. Publikujemy takich treści, w bardzo szerokim kontekście, coraz więcej i materiały te mają dziesiątki tysięcy udostępnień. Film wideo relacjonujący nasz tydzień życia bez plastiku, na Facebooku miał prawie 4 miliony wyświetleń i był jednym z popularniejszych filmów z całej Grupy RASP. Widzimy, że ten kontent jest ogromnie angażujący, wykracza poza naszą grupę docelową użytkowników.  

Przekłada się to w jakiś sposób na wzrost zainteresowania reklamodawców współpracą z NOIZZ?

Na pewno. Przychodzą do nas klienci i mówią “zróbcie nam takie słomki”, jednak nie jest to tak łatwe. Coraz więcej marek chce mieć takie działania u siebie, wpisuje w swoją strategię dbanie o planetę, ale jeszcze raz: takie działania muszą być przemyślane, osadzone w pewnym kontekście i wynikać z wartości marki. Wiele razy odmawialiśmy takich akcji.

W ostatnich latach ugruntowaliśmy sobie w branży opinię bardzo kreatywnego zespołu, który podchodzi do wielu tematów w sposób nieszablonowy, we własnym stylu. Świetnym tego przykładem jest materiał dla Coca-Coli, przygotowany w ramach kampanii o segregacji odpadów. Nasz redakcyjny kolega Michał przez tydzień mieszkał w 45-metrowej kawalerce z 40 kontenerami na śmieci, co miało pokazywać, jak segreguje się odpady na wiele frakcji w japońskim miasteczku Kamitkatsu. W konsekwencji promowaliśmy polski wariant segregacji śmieci na kilka frakcji. Wideo z tej akcji zostało obejrzane ponad 2 miliony razy i stało się viralem nawet na LinkedInie, gdzie po wrzuceniu go na mój prywatny profil odnotowało 150 tys. wyświetleń. To pokazuje, że potrafimy niełatwe, czasem nieatrakcyjne z pozoru tematy, przedstawić w takiej formie, by notowały ogromne zasięgi.

Pamiętajmy jednak, że actvertising dotyczy nie tylko ekologii, ale wielu problemów społecznych.

Inna kampania NOIZZ, "Arka 2.0", zdobyła ostatnio nagrodę na prestiżowym konkursie INMA Global Media Awards w kategorii "Best public relations or community service campaign".

Może ściganie się na nagrody jest popularne w agencjach reklamowych, ale my jako redakcja o wielu zgłoszeniach dowiadujemy się dopiero przy nominacjach. Oczywiście, jesteśmy bardzo dumni, że ten projekt zaszedł tak daleko. Od początku wierzyliśmy, że to wyjątkowy pomysł, świetnie się przy nim pracowało, mimo że był na wielu poziomach skomplikowany. Musieliśmy połączyć wiele podmiotów - klienta, agencję VMLY&R, ekspertów z Centrum Nauki Kopernik oraz pasjonatów satelitarnej komunikacji radiowej, którzy zbudowali antenę i przesyłali w kierunku ezgoplanet cyfrową postać kodów genetycznych 24 najbardziej zagrożonych gatunków. Fajnie być docenionym w jednym z prestiżowych konkursów dla wydawnictw w Europie.

Co dla NOIZZ przyniosła ta akcja?

Widzę tę akcję w szerszym kontekście - dalszego budowania naszej na rynku pozycji lidera zaangażowanych mediów lifestylowych. Kolejny raz pokazaliśmy, że mamy pasję do robienia niestandardowych projektów, w których chodzi o promowanie pozytywnych wartości. To w konsekwencji przekłada się na zaangażowanie użytkowników, bo pokazujemy, że jesteśmy w tym wiarygodni i sprawni. Pojedyncze działanie może przekładać się na zaangażowanie użytkowników, wzrost odsłon, ale dopiero konsekwencja w działaniu wpływa na budowę marki i relację z użytkownikiem.

W czasie pandemii ruszyliście z akcją #RealInfluencers. Skąd się wziął ten pomysł? Jakie efekty miała ta kampania?  

Podczas lockdownu, kiedy siedzieliśmy bezpiecznie w domach i dużo mówiło się o "bohaterach codzienności" - osobach pracujących na pierwszym froncie walki z koronawirusem - zastanawialiśmy  się, jak o tym opowiedzieć. Robiliśmy oczywiście wywiady z ekspertami, ale wiedzieliśmy, że to robią wszyscy, a chcieliśmy opowiedzieć o tym zupełnie inaczej, właśnie po to, by dotrzeć do jeszcze szerszej grupy użytkowników. Najlepiej tych, których na co dzień u nas nie ma.

Wymyśliliśmy więc akcję, w której dajemy osobom z pierwszej linii frontu zasięgi influencerów. Udało nam się przekonać Maffashion, która ma 1,3 mln followersów, do udostępnienia na jeden dzień własnego konta ratowniczce Ane, która miała ich 600. Ane zrobiła niesamowitą robotę - pokazała, jak je praca wygląda od rana do wieczora. Materiał był bardzo merytoryczny: opowiedziała o problemach ratowników oraz o tym jak się zachowywać chcąc bezpiecznie przetrwać pandemię. Akcja miała ogromny zasięg, napisały o niej chyba wszystkie media i o to chodziło. Następnie konto Małgorzaty Rozenek-Majdan przejął pracujący na SOR chirurg wojskowy Artur. Będziemy ten format na pewno dalej rozwijać, nie tylko w kontekście pandemii.

Jak patrzysz na współpracę z influencerami? Czy influencer marketing jest dziś skutecznym narzędziem komunikacji marketingowej?

Myślę, że to dalej skuteczne narzędzie sprzedażowe dla wielu marek, ale nie są to działania budujące wizerunek. W natłoku kampanii i liczby współprac, jaką influencerzy podejmują, bardzo mocno się one zacierają.

Dawniej marki chciały się trochę ogrzać w blasku influencerów. Teraz widać, że to już tak nie działa i raczej influencerzy są kanałem sprzedającym kolejne rzeczy. Raz buty, raz kosmetyki, a raz ubrania Fruit of the Loom z efektowną metką.

Jaką rolę w akcjach NOIZZ pełnią influencerzy?

Podobnie jak przy słomkach, #RealInfluencers czy "Coś dla planety", staramy się wykorzystywać zasięgi znanych osób, żeby dotrzeć z określonym komunikatem do większej liczby ludzi i zawsze staramy się wybierać osoby, które wyznają te same wartości co my.

Influencerzy mogą pomóc, jednak przy takich akcjach jest o wiele więcej czynników, które są ogromnie ważne, jak kontekst, timing, emocje itd. Format, w którym losowo wybrani celebryci wypowiadają się w określonym społecznie temacie, jest przynajmniej raz w miesiącu ogrywany przez różne marki i nie ma prawa się udać. Bez odpowiedniego kontekstu nic z tego nie będzie.

Co myślisz o clickbaitach? Czy ktoś się jeszcze na to łapie?

Myślę, że nadal bardzo dużo użytkowników łapie się na clickbaity, bo bardzo często konsumujemy treści zupełnie odruchowo. Scrollujemy Facebooka, lub przeglądamy portale i klikamy zupełnie bezmyślnie, trochę jak przeklikując kanały w tv. Na szczęście coraz więcej mediów rozumie, że to nie droga do lojalizacji użytkownika i do budowania medialnych marek. Clickbaity do niczego nie prowadzą, co widzimy po wielu ogromnych serwisach, które były w ostatnich latach bardzo popularne i wystarczyła zmiana algorytmów by zostały zupełnie zapomniane.

Z drugiej strony trzeba pamiętać, że w dobie social mediów atrakcyjność tytułów jest ogromnie ważna. Można i trzeba skłaniać użytkownika do kliknięcia, bo po to tworzymy treści, a użytkownik ma na decyzję zaledwie kilka sekund. Warto sobie jednak zadać pytanie, czy treść pod tytułem satysfakcjonuje użytkownika, czy po kliknięciu nie poczuje się oszukany. Jeśli treść nie odpowiada zajawieniu, to wtedy możemy mówić o clickbaicie.

Jest miejsce na jakościowe dziennikarstwo w internecie w czasach, kiedy redakcje tak bardzo ścigają się na to, kto pierwszy poda news?

Sądzę, że tego jakościowego dziennikarstwa jeszcze trochę jest, ale ginie ono  całym medialnym szumie oraz jest nieodpowiednio pokazywane. Nadal zmorą są “papierowe tytuły”, które nie mają szans przykuć uwagę użytkowników i w konsekwencji często jakościowe media są niszowe. Wyzwanie polega na tym by dotrzeć z takimi treściami do osób, które nawet specjalnie go nie szukają albo nie wiedzą jak je znaleźć.

Z tego powodu naszym założeniem jest mówienie o skomplikowanych sprawach prostym językiem i zawsze nakłaniamy ekspertów, na przykład w rozmowach o nadchodzącej suszy aby tłumaczyli skomplikowane zagadnienia w atrakcyjny sposób.

Jak staracie się docierać do użytkowników, którzy nie poszukają specjalnie treści o ekologii, o tematach społecznych?

Jesteśmy bardzo dobrzy w odczytywaniu emocji społeczeństwa i odpowiednim czasie trafiamy  z dobrze sformułowanym komunikatem. Jak wspomniałem wcześniej, takie treści mają ogromne zasięgi w social mediach (w tym na Instagramie), do tego widać, ze użytkownicy szukają takich treści w  Google - więc tak docieramy do nowych użytkowników. Bardzo nas cieszy również  fakt, że z roku na rok rośnie nam o kilkanaście procent liczba osób, która wchodzi na NOIZZ bezpośrednio.

Gdzie NOIZZ chce być za rok, dwa? Gdzie Ty chcesz być zawodowo?

Jako NOIZZ chcemy w świadomości dużej części społeczeństwa być postrzegani jako zaangażowana marka, która ma na swoim koncie akcje, które coś w społeczeństwie zmieniły. Branżowo chcemy być serwisem, który wytycza medialne trendy i pokazuje, jak kreatywnie można podchodzić do tworzenia kontentu i współprac komercyjnych.  

Osobiście chciałbym, żeby Noizz zaczął zyskiwać silniejszą pozycję na rynku europejskim. Dobrą przesłanką są nagrody takie jak INMA Awards.

Jak względem innych rynków wygląda pozycja polskiego NOIZZ?

Marka NOIZZ powstała w Polsce, więc polski NOIZZ wytycza kierunek innym rynkom. Teraz zacieśniamy współpracę z niemiecką redakcją, która rozwija się bardzo mocno. Mamy nadzieję, że ta współpraca pomoże nam dotrzeć do wielu nowych użytkowników oraz marek, które mają swoje siedziby w Berlinie.

Dziękuję za rozmowę.


Filip Połoska - międzynarodowy redaktor naczelny NOIZZ. Fan mediów, social mediów i najnowszych trendów. Wcześniej szef programowy strony głównej Gazeta.pl oraz twórca statarycznego Faktoidu, pracował również przy SNL Polska.

Dołącz do dyskusji: Filip Połoska (NOIZZ): actvertsing ma pokazać, że marki mogą zmieniać życie konsumentów (wywiad)

7 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Jerry
ziew...
odpowiedź
User
bełkot
bełkotajzing
odpowiedź
User
Hmm
Tldr
odpowiedź