SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Paweł Wujec, dyrektor portalu Gazeta.pl

- Rynek jest bardzo zainteresowany reklamą wideo. To obszar, który ma duży potencjał - głównie, jeśli chodzi o wideo: newsowe, rozrywkowe, lifestylowe i sportowe - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Paweł Wujec, dyrektor portalu Gazeta.pl.

Robert Stępowski: Co można uznać za najważniejsze wydarzenia w historii portalu Gazeta.pl?
Paweł Wujec, dyrektor portalu Gazeta.pl:
Jeszcze przed startem portalu ważnym wydarzeniem był wybór jego nazwy, który miał i wciąż ma znaczny wpływ na jego pozycjonowanie i odbiór przez użytkowników oraz reklamodawców.
Kolejnym ważnym momentem było przyjście do nas w 2006 roku Tomka Józefackiego, jako szefa pionu Internet, połączone z akceptacją przez zarząd Agory nowej strategii internetowej. To dało początek spektakularnemu rozwojowi portalu i wszystkich działań internetowych mediów Grupy Agora.

Możliwości internetu będą nas wciąż zaskakiwać? Dokonamy przełomowych odkryć?
Na pewno tak, ale nie chce bawić się w futurologię w stylu: biometria, chipy w mózgach, telepatia itp., choć prawdopodobnie za 20-30 lat część tych rzeczy stanie się faktem.

W nieco mniej odległej przyszłości – co może stać się wydarzeniem przełomowym w rozwoju internetu?
Na pewno bardzo istotne będzie „umobilnianie” się internetu. Zgodnie z szacunkami, mobilny internet w swej skali biznesowej ma być dziesięciokrotnie większy, niż internet „komputerowy”, który znamy obecnie. Wszystkie cykle w rozwoju technologii informatycznych dotychczas dawały 5-10 krotny wzrost liczby użytkowników i skali biznesu.

Obecnie znajdujemy się w optymalnym okresie, kiedy portale i serwisy muszą mieć wersje przygotowane do korzystania z nich iPadzie oraz iPhonie, by za rok lub dwa nie okazało się, że konsumpcja treści odbywa się właśnie na tych nośnikach?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy jeśli ktoś nie przeprowadzi tych inwestycji teraz lub za rok, to później okaże się to opóźnieniem nie do nadrobienia.

Proszę zwrócić uwagę, że nie zawsze bycie pierwszym oznacza bycie najlepszym i w kilkuletniej perspektywie niekoniecznie oznacza utrzymanie pozycji lidera. Google nie było pierwszą wyszukiwarką, a Facebook nie był pierwszą siecią społeczną. W tym wyścigu ważne jest, czy na danym rynku występuje efekt sieci („network effect”). Jeśli tak, to trzeba się gnać ile sił. W przypadku wielu aplikacji mobilnych ten efekt na pewno występuje, w przypadku platform mobilnych także ma znaczenie. Niekoniecznie natomiast ma zastosowanie w obszarze aplikacji służących chociażby do czytania gazet czy czasopism poprzez takie czytniki jak iPad. Eksperymentować trzeba zawsze, ale warto mieć świadomość, jaka jest skala tego biznesu.

Odwróćmy zatem pytanie. Czy polscy wydawcy czasami nie przeinwestowują? Może jest jeszcze zbyt wcześnie by w tego typu nowe, a przez to drogie, technologie, pompować ogromne pieniądze?
iPad to dla Gazeta.pl kolejny etap w udostępnianiu naszych treści w różnych kanałach dystrybucji.  Treści naszych mediów dostępne są w wersjach print, online, mobile i na iPhonach. „Wysokie Obcasy Ekstra” to pierwsza oferta  Agory przygotowana na iPada. To eksperyment, z którego efektów jesteśmy bardzo zadowoleni. Co nie zmienia faktu, że obecnie to niewielki wycinek naszej działalności. Cały czas na pierwszym miejscu jest strona WWW, następnie platforma mobilna rozumiana jako lekkie strony WWW i dopiero w dalszej kolejności są aplikacje.
Być może to się zmieni. I my przede wszystkim musimy umieć się szybko przeobrażać, aby móc czerpać korzyści ze zmian zachodzących w konsumpcji mediów.

Z czego wynika fakt, że nie jesteście wstanie utrzymać stabilnej i silnej pozycji w pierwszej trójce Gemiusa?
Mamy mocnych konkurentów na rynku. Ale proszę zauważyć, że nasz zasięg cały czas rośnie. Mieliśmy cel, aby wejść do pierwszej trójki portali i go zrealizowaliśmy, jednak nasze ambicje na tym się nie kończą – chcemy dalej rosnąć.

Według ostatnich wyników Gemiusa wylądowaliście poza „pudłem”.
Wynika to z tego, że część naszych użytkowników to uczniowie i studenci, korzystający z witryn edukacyjnych. W wakacje – ze zrozumiałych względów - są oni mniej zainteresowani zdobywaniem wiedzy i stąd nasz wynik poza pierwszą trójka. Zresztą mi bardziej zależy na mocnej pozycji w czasie „żniw reklamowych”, niż w czasie wakacji, kiedy reklamodawcy są mniej zainteresowani kupnem powierzchni.

Patrząc na to z szerszej perspektywy - mamy ponad 60-proc zasięg wśród polskich internautów. To jest bardzo dobry wynik - większość firm mediowych na świecie nie może nawet o takim marzyć.

Nasz rynek także nie jest tak duży jak zachodnie. Z internetu korzysta u nas jedynie 52 proc obywateli…
Ale jest to rynek niezmiernie konkurencyjny. Mamy pięć dużych i konkurujących ze sobą portali.

Czy kryzys także wyhamował pewne planowane wcześniej inwestycje?
Raczej przyspieszył procesy zachodzące wewnątrz naszej firmy. U nas, jak i na całym świecie, godzenie tradycyjnych, bardzo prestiżowych i dochodowych mediów z tym nowym światem internetu jest procesem złożonym.

U nas w tej chwili wiele serwisów tworzonych jest wspólnymi siłami redakcji mediów tradycyjnych i zespołów internetu. Dzięki takiej współpracy z czasem te granice się zacierają. Tak właśnie powstaje np. Sport.pl – jeden z naszych najmocniejszych brandów.

Były jakieś negatywne skutki kryzysu, likwidacja jakiś serwisów?
Zamykaliśmy serwisy, ale nie rozpatruję tego w kategoriach negatywnych - to jest zupełnie normalny proces, który ma miejsce nie tylko w czasie kryzysu. Moim zdaniem uruchomienie serwisu i sprawdzenie, czy odpowiada on oczekiwaniom użytkowników, jest wielokrotnie tańsze niż tworzenie skomplikowanych analiz.

Czego najczęściej szukają u Was internauci – jakich treści?
Nic nie przebije dobrego, gorącego newsa.
W czasie zwykłego dnia, pozbawionego wielkich wydarzeń, użytkownicy czytają wiadomości, chętnie sport i rozrywkę. Gdy dzieje się coś naprawdę ważnego,, to właśnie wiadomości mają największą oglądalność. Jest głód informacji -  i to głód nie do zaspokojenia.

To głodem informacji są spowodowane zlecenia dla dziennikarzy Gazeta.pl by pisali choćby kilka zdań z miejsca gdzie dzieje się coś istotnego dzieje, nawet jeśli jadą tam dopiero taksówką lub jeszcze nie wyszli z hotelu?
Być może coś takiego się zdarzyło, ale wydaje mi się, że nie należymy do czołówki serwisów podkręcających na maksa newsy.

Wideo to ten segment, który pod względem popularności dogania już informacje tekstowe?
Zależy w jakiej dziedzinie. W przypadku muzyki – oczywiście, że chętniej jej słuchamy i oglądamy, niż o niej czytamy. W przypadku serwisów informacyjnych wideo jest tylko uzupełnieniem całości. Rządzi szybka informacja tekstowa. Myślę, że taka sytuacja w przypadku portali docierających do masowego odbiorcy utrzyma się jeszcze minimum przez 2-3 lata.

Tworzenie własnego, profesjonalnego contentu wideo jest już opłacalne?
Gdybyśmy nie wierzyli, że da się na tym zarabiać, to pewnie byśmy nie rozwijali tego obszaru.

Zarabiacie już na wideo, czy cały czas tylko inwestujecie?
Nie przy wszystkich materiałach wideo emitujemy reklamy. Tym samym w bezpośredni sposób one nie zarabiają. Wpływają jednak na nasz wizerunek i są jego niezbędnym komponentem.

Jeszcze rok temu powiedziałbym, że wideo to długofalowa inwestycja. Dziś wydaje mi się, że rynek jest bardzo zainteresowany reklamą wideo. To obszar, który ma duży potencjał– głównie, jeśli chodzi o wideo newsowe, rozrywkowe, lifestylowe i sportowe.
Żartujemy sobie czasami, że najbardziej dochodową stroną portalu jest strona główna Gazeta.pl. Na niej emitowanych jest najwięcej reklam. Z perspektywy zimnej, ekonomicznej kalkulacji należałoby utrzymać tę stronę, ale już nad wiadomościami trzeba by się zastanowić, bo one są mniej rentowne. Ale przecież to byłoby kompletnie bez sensu. Dziś podobnie jest z wideo: nie wszystkie materiały przynoszą pieniądze wprost, ale dzięki nim łączne przychody portalu rosną

Jak radzicie sobie z wydawcami, którzy kradną Wasze treści?
Jeżeli odnajdujemy podmiot, który bezprawnie korzysta z naszych treści, staramy się z nim wypracować taki model współpracy, który będzie korzystny dla obu stron. Prowadzimy sprzedaż naszego kontentu i mamy już długą listę umów z podmiotami, które kiedyś korzystały z naszych treści bezprawnie, a teraz za nie płacą.

Cały czas jest niestety duża grupa wydawców, którzy kradną nasze treści.

Uważam, że dość niebezpiecznym zjawiskiem jest też model nie praktykowany w tej skali chyba nigdzie indziej na świecie jakim jest tzw. „omówienie”. Bierze się 3-4 akapity z tego co napisała Gazeta.pl, ale tego się nie linkuje, bo w ten sposób wyprowadza się ruch do potencjalnego konkurenta.
Mam nadzieję, że dojrzejemy kiedyś do tego, że jeśli odwołujemy się do jakiegoś źródła, to do niego linkujemy. My staramy się również to robić.

Jaka jest Pana definicja cytatu, czy też wspomnianego "omówienia"? Wydawcy chcieliby, aby dotyczyły one kilku zdań, ci którzy z tych treści korzystają uważają, że wykorzystanie większości informacji można nazwać omówieniem, lub cytatem – jeśli jest to po prostu skopiowany materiał – ewentualnie podaje się źródło i twierdzi, że przecież wiadomości skoro jest w gazecie lub sieci to jest ogólnie dostępna.
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że 2/3 skopiowanego wywiadu to cytat. Tak jak już powiedziałem – minimum przyzwoitości to zalinkowanie do źródła.

Kiedy mówi Pan o oddawaniu ruchu innym portalom i serwisom, to Wy chyba także swoim ruchem dzielicie się choćby z Facebookiem umieszczając pod tekstami ikonkę „Lubię to”.
Miejmy trochę pokory. Facebook w naszym kraju i tak urośnie bez względu na to, czy Gazeta.pl będzie go zauważać, czy też nie.

Agora jeszcze kilka miesiącu temu deklarowała, także że nie zamierza zamykać swoich serwisów i wprowadzać opłat za dostęp do nich. Coś się zmieniło, czy dalej jesteście przekonani, że model zarabiania tylko na reklamach jest najlepszy?
Nie ma nic złego w modelu bezpłatnym, opartym tylko na reklamach, o ile osiągnęło się odpowiednio dużą skalę. Model reklamowy jest kłopotliwy, gdy jest się maluchem. My mamy dużą skalę.

Nie sztuką jest także zamknięcie serwisu. Sztuka polega na tym, by przekonać użytkowników, aby chcieli za te treści zapłacić. Dziś, poza małymi wyjątkami, internauci nie chcą tego robić.

Dołącz do dyskusji: Paweł Wujec, dyrektor portalu Gazeta.pl

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl