SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Serial "1983" Netfliksa to drewniane aktorstwo i papierowe dialogi (recenzja)

Doczekaliśmy się pierwszego polskiego serialu Netflixa. "1983" zapowiadano jako "coś, czego jeszcze nie było na naszym rynku seriali". I rzeczywiście, rodzimej opowieści o alternatywnej historii nie widzieliśmy wcześniej. Dostaniemy za to drewniane aktorstwo, papierowe dialogi i sceny tak nielogiczne, że aż boli w środku. Czyli to, do czego polskie produkcje zdążyły już widzów przyzwyczaić.

Nowy serial Netfliksa oglądamy z dwóch perspektyw czasowych. "Współczesnej" w roku 2003 oraz retrospektywnej, z tytułowego 1983 roku. To, co zdarzyło się w przeszłości, rzutuje na wszystko, co dzieje się później. Mimo że wielu chce już zapomnieć i patrzeć tylko do przodu, przeszłość ciągle wraca. Bez rozliczenia z nią nie może być mowy o spokojnej przyszłości - zdaje się mówić Josh Long, autor serialu. Wydarzenia przyszłe i teraźniejsze stopniowo się nakładają, budując świat, w którym bohaterowie nie mają prawa czuć się bezpiecznie.

W alternatywnej historii Polski, gdzie dalej trwa komunizm, los styka ze sobą młodego studenta prawa-idealistę Kajtka Skowrona (Maciej Musiał) oraz śledczego Anatola Janowa (Robert Więckiewicz). Mimo wielu różnic, postanawiają wspólnie rozwikłać zagadkę zdjęcia sprzed lat. Obok tego wątku, mamy w "1983" wielką politykę, gry służb i spisek, który ma diametralnie zmienić rzeczywistość. W tle namieszać próbuje Lekka Brygada - radykalna bojówka opozycyjna dowodzona przez Ofelię (Michalina Olszańska).

W "1983" nie brakuje paraleli historyczno-politycznej. W niektórych miejscach dość oczywiste dla widza nie tylko z nad Wisły ("tożsamość budowana na tragedii"), w innych jak oczko puszczone do odbiorcy (jak we fragmencie o "genie zdrady"). Świat "1983" przesiąka polityką, układami, Partią. Ciągle mówi się o tragedii, która stała się przyczynkiem do dalszych losów bohaterów.

To co udało się Agnieszce Holland i pozostałym reżyserkom pokazać, to jak nieoczywisty, pełny szarości i światło-cieni jest świat zniewolony reżimem politycznym. Jak trudno podejmować decyzje, jak ciężko nie ulec pokusom, jak łatwo "zdradzić" ideały. Gorzej jest za to w pozostałych warstwach.

Błędy i wypaczenia

Z dużą przykrością twierdzę, że twórcy "1983" nie ustrzegli się jednego z większych błędów polskich seriali, i to też tych premium. Jest tu cała masa scen i wydarzeń urągających zdrowemu rozsądkowi. Tak, rozumiem argument, że pewne rzeczy muszą być "podkręcone", ale miejmy litość. Wiele momentów, w zamyśle mających podnieść temperaturę emocji, podnosiło tylko ciśnienie. Z wkurzenia!

Kolejnym wielkim minusem są dialogi. Jakby ciosane z twardego drewna, nieprzekonujące, nie wprowadzające napięcia. Niestety, amerykański scenarzysta nie podołał napisaniu wciągających kwestii, na którym powinien się raczej opierać thriller polityczny, gdzie intryga goni intrygę, a bohaterowie mają wiele sprzecznych ze sobą motywacji. Ludzie nie rozmawiają tak jak słychać to w "1983". Nawet jeśli są politykami, studentami, policjantami.  

Promowany jako gwiazda serii Maciej Musiał nie udźwignął swojej roli. Kajtek w jego wykonaniu nie ma charakteru i jest zwyczajnie sztuczny. Może to wystarczyło w "Rodzince.pl", ale tutaj poprzeczka zawieszona była znacznie wyżej. Zwłaszcza, kiedy gra się z Robertem Więckiewiczem, Andrzejem Chyrą czy Ewą Błaszczyk. Nieznacznie lepiej wypada jego serialowa dziewczyna. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Zofia Wichłacz kreuje niemal tę samą postać co w "Rojście".

Pozytywnie zaskakuje Tomasz Włosok. Z przyjemnością oglądało się go jako Suchoparskiego. Ten chłopak miał w sobie coś, co sprawiało, że mu kibicowałam, mimo że jest tu antagonistą.

Dobrze wypada na ekranie duet Więckiewicz-Olszówka. Reprezentując opresyjny system, pozostają ludźmi - ze swoimi wątpliwościami, słabościami, wrażliwością. Nietrudno wpaść na to, ze to para mocno inspirowana "1984" (Olszówka ma nawet to samo imię, co bohaterka Orwella).

Najciekawiej "1983" prezentuje się w drugiej części. Wtedy akcja przyspiesza, wątki się zazębiają i zaczyna się robić gorąco. Zmieniają się fronty, tworzą kolejne konflikty (wcale nieoczywiste). Nawet mimo topornych dialogów, intrygi komplikują się bardziej niż widz na początku myślał. Tylko czekać, aż ten świat zapłonie. I wtedy przychodzi ostatni odcinek.

Finał byłby udany, gdyby trwał kilkanaście minut krócej. Po dość wciągającej drugiej połowie, ostatni odcinek zepsuto  nielogicznościami i drętwymi dialogami (znowu!). Plus natomiast za nieoczywiste rozwiązania końcowe niektórych wątków.

Niestety - kiedy napięcie rosło najbardziej, scenarzysta musiał zafundować nam kompletnie niepotrzebny dialog. Raziło nie tylko to. W tym finale było wiele scen, które powinny się wydarzyć wcześniej, ale z niewiadomych przyczyn trafiły do finałowego odcinka. To sprawiło, że zakończenie "1983" było przeciągnięte. Ostatnia sekwencja scen jest za to niemal wstępem do kolejnego sezonu.

"1983" zabrakło jednak trudnego do zdefiniowania pierwiastka dającego "kopa" całej produkcji. Może ekipa powinna uważniej prześledzić inne europejskie produkcje od Netflixa? W pierwszej kolejności mogą wybrać hiszpański "Dom z papieru" i niemiecki "Dark". To przykłady prawdziwie europejskich seriali, które uwzględniają koloryt własnego kraju i społeczeństwa. Tego w "naszym" netfliksowym serialu zabrakło. Szkoda, bo apetyty były duże.

Premiera 30 listopada

Ośmioodcinkowy "1983" od 30 listopada na Netfliksie. 

Pomysłodawcą, twórcą i autorem scenariusza serialu jest Joshua Long. Za reżyserię odpowiadają  Katarzyna Adamik, Olga Chajdas, Agnieszka Holland i Agnieszka Smoczyńska. W rolach głównych występują Robert Więckiewicz, Maciej Musiał, Michalina Olszańska, Andrzej Chyra i Zofia Wichłacz. W obsadzie są też Edyta Olszówka, Mirosław Zbrojewicz, Krzysztof Wach, Patrycja Volny, Wojciech Kalarus, Mateusz Kościukiewicz oraz Ewa Błaszczyk.

W trzecim kwartale 2018 roku Netflix zanotował wzrost przychodów rok do roku o 34 proc. i 403 mln dolarów zysk netto. W ciągu kwartału serwis przyciągnął do siebie prawie 7 mln nowych użytkowników, obecnie ma globalnie ponad 137 mln subskrybentów.

Dołącz do dyskusji: Serial "1983" Netfliksa to drewniane aktorstwo i papierowe dialogi (recenzja)

55 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Zek
Wreszcie jakaś może , nie sterowana recenzja , ale eeeetam - uwaga na kolejne recenzje. bo kolejni opisywacze będą chcieli zabłysnąć znowu. Ze niby znowu budują i coś tam....
0 0
odpowiedź
User
TakaPrawda
Netflix od jakiegoś czasu ma problem z jakością seriali. Na platformę trafiają kolejne produkcje, które zawodzą. Jeszcze nikt o tym nie mówi, ale być może gdy platform vod będzie jeszcze więcej to do Netflixa przyklei się łatka maszynki do masowej produkcji seriali przeciętnej treści. Z tej recenzji wynika, że niestety pierwszy polski serial Netflixa może to potwierdzać
0 0
odpowiedź
User
ALIBABA
Totalnie się nie zgadzam, Musiał zagrał świetnie, totalnie się tego nie spodziewałem po tym kurduplu. Wichlacz i Wieckiewicz - równo. Olszowka pokazała klasę... szkoda ze tak mało jest jej w polskim kinie. Najgorsze w tym serialu to to, ze się konczy i trzeba wrócić do gownianej Diagnozy i totalnego dna zwanego TVP Kurskiego.
0 0
odpowiedź