SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Film National Geographic Channel o Smoleńsku: nuda, kicz i skandal (wideo)

Film dokumentalny „Katastrofa w przestworzach: Śmierć Prezydenta”, wyemitowany w niedzielę w National Geographic Channel, spotkał się w większości z miażdżącą krytyką ze strony przedstawicieli mediów. Oceniają m.in. Bronisław Wildstein i Paweł Wroński.

Bronisław Wildstein, redaktor naczelny TV Republika, postanowił filmowi „Śmierć Prezydenta” poświęcić obszerny felieton, który ukaże się za tydzień w nowym tygodniku „Do Rzeczy”. - Ten blisko 50-minutowy film, absolutnie jednoznacznie rozstrzygający sprawę tragedii smoleńskiej jest medialnym skandalem - stwierdza jednoznacznie w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Wildstein. Szef TV Republika podkreśla, że film prowokuje jednocześnie wiele pytań.

- Dlaczego renomowana, anglosaska telewizja łamie wszystkie kanony dziennikarstwa - na które powinna być szczególnie uczulona - i produkuje na temat najważniejszego wydarzenia ostatnich dekad w Polsce film, którego nigdy nie nakręciłaby na temat dużo mniej znaczącego wypadku na Zachodzie? Dlaczego deklarując, że nie chce mieszać się w politykę, produkuje dzieło spełniające wymogi propagandy rządowej w naszym kraju, do tego stopnia, że nie odnotowuje żadnych argumentów strony przeciwnej? Dlaczego aż tak ostentacyjnie narusza wszelkie standardy już nie tylko dziennikarstwa, ale elementarnej uczciwości i prawdy? I wreszcie: skąd się bierze aż taka nonszalancja oraz brak odpowiedzialności w traktowaniu Polski - zastanawia się Wildstein.

Suchej nitki na filmie nie pozostawia także Teresa Bochwic, przewodnicząca Obywatelskiej Komisji Etyki Mediów.

- Najbardziej podobały mi się w tym filmie koszule aktorów, grających rolę rosyjskich służb. Piękny gatunek, ładne paski. Prawdziwym rosyjskim służbom też by się z pewnością podobały. Fabularyzacja scen, polegająca na dublowaniu postaci historycznych przez aktorów to zły pomysł, a może tylko kiepskie wykonanie. Aktorzy piątego sortu, przewracają znacząco oczami. Dlaczego 70-ta rocznica mordu katyńskiego nazywana jest w filmie „kontrowersyjną”? Kogo nie należało urazić tym razem? - pyta Teresa Bochwic.

Zdaniem szefowej Obywatelskiej Komisji Mediów film „Śmierć Prezydenta” naszpikowany jest kłamstwami. - Podkreśla się, że „lądujący samolot był maszyną cywilną”, „poruszał się zgodnie z zasadami lotnictwa cywilnego”. Nie był maszyną cywilną, był to lot wojskowy i zdaje mi się, że jest to od dawna wyjaśnione. „Załoga usiłuje zmusić maszynę do podniesienia się” - widzimy, jak od wysokości 100 m drugi pilot bezradnie powtarza: 80, 60, metrów, „Kpt. Protasiuk obniża lot, żeby samodzielnie ocenić warunki lądowania”. „sytuacja się pogarsza”, „załoga usiłuje zmusić maszynę do nabrania wysokości”, 40, 30... Dlaczego właściwie nie udało się nabrać wysokości? Czy coś było nie tak? Silniki popsute? Nie ma odpowiedzi, nie padają takie pytania - zastanawia się Teresa Bochwic. Szefowa Obywatelskiej Komisji Etyki Mediów mówi wprost: producenci filmu potraktowali swoich widzów jak idiotów.

Słowa krytyki płyną także z innych stron. Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny „Super Expressu” stwierdza, że „Śmierć Prezydenta” to „dobry film, ale tylko dla tych, dla których został nakręcony, czyli dla kanadyjskich nastolatków”. - Mogą się z niego dowiedzieć, że na przykład w Katyniu w czasie II wojny światowej doszło do zamordowania polskich oficerów, i że Rosjanie długo nie chcieli się do tego przyznać. Dorośli Polacy te i inne „rewelacje” z filmu dawno poznali. Film nie jest popularno-naukowy, tylko w 100 procentach popularny. Jedyna tajemnica ukryta w „Śmierci Prezydenta”, to dlaczego akurat Konstanty Gebert komentuje fakty związane z tą katastrofą? Tej zagadki pewnie nie uda się rozwikłać. Ten film jest kompletnie bez znaczenia. Nie rozumiem ludzi, których oburzył. Nuda - podkreśla Jastrzębowski.

Burzy medialnej wokół tego filmu nie rozumie także Krystyna Mokrosińska, prezes honorowy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. - Autorzy zrobili już chyba ponad setkę filmów o katastrofach i jest to pewna sztanca. Nie rozumiem opinii emocjonalnych, a szczególnie tych „recenzentów’, którzy filmu nie oglądali, ale oceniają. Szczerze mówiąc - nie ma czym się podniecać - mówi Mokrosińska.

W wyważony sposób wypowiada się na temat filmu Tomasz Machała, redaktor naczelny serwisu natemat.pl.

- „Śmierć Prezydenta” to film dość uproszczony, zagrany w sposób wywołujący uśmiech. Nie jest to żaden wielki dokument, raczej „docutaiment”. Jednocześnie film w prosty sposób tłumaczy błędy popełnione przez polską załogę. Dla wszystkich, którzy nie są specjalistami od Smoleńska, czyli dla 99 procent Polaków, to pożytecznie spędzona godzina. Pomaga zrozumieć, co naprawdę wydarzyło się nad Rosją w prezydenckim Tupolewie. Cenię autorów za ostrożne podejście do tematu. Nie ma ani szalonych wątków rosyjskiego zamachu, ani koncepcji przejmującego dowodzenie generała Błasika. Film idzie środkiem, więc dla obu stron sporu w Polsce będzie pewnie rozczarowaniem. Oglądałem go w telewizji z kilkoma osobami obok na kanapie. Widziałem, że dla nich kwestia wysokościomierzy na przykład stała się po filmie bardziej zrozumiała - podkreśla Tomasz Machała.

Michał Krzymowski, dziennikarz magazynu „Newsweek Polska” stwierdza, że film przypomina filmy klasy C z połowy lat 90. - Najgorsze i najbardziej kiczowate są fragmenty fabularyzowane, na których rosyjscy urzędnicy wyglądają jak agenci FBI. Nie rozumiem, dlaczego autorzy nie wykorzystali w większym stopniu prawdziwych filmów kręconych na miejscu katastrofy przez dziennikarzy i przypadkowych przechodniów. Efekt byłyby dużo bardziej sugestywny. Fatalnie wygląda też dbałość o realizm materiału. Na filmie wieża kontroli wygląda jak profesjonalne centrum zarządzania lotami, podczas gdy w rzeczywistości był to budynek w rodzaju tych, w których ludzie na wsi trzymają gołębie - mówi Krzymowski.

- Autorzy ledwo prześlizgnęli się po sytuacji w wieży. Panował tam ogromny chaos, były telefony do Moskwy, po których jeden z kontrolerów powiedział „kazali sprowadzać”. Inny trząsł się ze strachu. Ten bałagan był istotnym czynnikiem, który przyczynił się do wypadku. Pominięcie go jest nierzetelnością. Podobnie jest z kategorycznym stwierdzeniem, że nie było materiałów wybuchowych na pokładzie. Przecież polscy prokuratorzy potwierdzili, że spektrometry wykryły na wraku TNT. Oczywiście trzeba to jeszcze potwierdzić dokładnym badaniem laboratoryjnym, ale brak wzmianki o tym odkryciu też jest nieuczciwy. Film jest nudny i kiczowaty, sprawia wrażenie zrobionego na kolanie - dodaje Krzymowski.

Paweł Wroński, dziennikarz „Gazety Wyborczej” wyraża się na temat filmu „Śmierć Prezydenta” krótko i jednoznacznie. - Z rwetesu, jaki powstał wokół sprawy wynika, że film jest grzeszny. Autorzy popełnili bowiem grzech ciężki. Nie wierzą w zamach smoleński - stwierdza Paweł Wroński.

W minioną niedzielę dokument „Katastrofa w przestworzach - „Śmierć Prezydenta" pokazała polska wersja National Geographic Channel, gdzie film zobaczyło prawie 2 mln widzów, bijąc rekord oglądalności stacji (dowiedz się więcej).

Dołącz do dyskusji: Film National Geographic Channel o Smoleńsku: nuda, kicz i skandal (wideo)

69 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
lolek
film to straszny syf. Rosja lepsszego by nie zrobila. Film na zlecenie? http://niezalezna.pl/37727-film-na-zlecenie-sensacyjne-odkrycie-blogerki

w kazdym razie wynik ogladalnosc normalnie mocno niszowego kanalu obrazuje jak nieprawdziwe jest przekazywane "znudzenie" spoleczenstwa tym tematem.
0 0
odpowiedź
User
szaleństwo
najbardziej podoba mi się argument o kinie klasy C. Ktoś tu chyba nie zrozumiał konwencji. Zdaje się też, że komuś trudno uwierzyć, że... świata naprawdę nie interesują polskie awantury wewnętrzne.
0 0
odpowiedź
User
teos
Wroński jak zwykle rżnie głupa
0 0
odpowiedź