SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Czy prequel „Samych swoich” Sylwestra Chęcińskiego ma szansę na sukces?

Trylogia komediowa Sylwestra Chęcińskiego, którą zapoczątkował film „Sami swoi” stanowi ważny element rodzimej kultury popularnej, czego dowodzi istnienie Muzeum Kargula i Pawlaka w Lubomierzu oraz powiązany z nim Ogólnopolski Festiwal Filmów Komediowych.

„Sami swoi” to jedna z najbardziej znanych polskich komedii. Perypetie skonfliktowanych rodzin Kargulów i Pawlaków od lat przyciągają przed telewizory kolejne pokolenia Polaków. Film z 1967 roku dał początek trylogii, na którą składają się również komedie „Nie ma mocnych” oraz „Kochaj albo rzuć”. Główne role w filmach Chęcińskiego zagrali Władysław Hańcza (jako Władysław Kargul) oraz Wacław Kowalski (jako Kazimierz Pawlak, a w retrospekcjach także jako Kacper, ojciec Kazimierza). Równie pamiętne kreacje stworzyli Ilona Kuśmierska jako Jadźka i Jerzy Janeczek jako Witia, a w kolejnych filmach Anna Dymna jako wnuczka głównych bohaterów.

Prequel „Samych swoich”

W ubiegłym tygodniu media obiegła informacja (jako pierwszy poinformował o tym serwis naEkranie), że Artur Żmijewski wyreżyseruje prequel filmu „Sami swoi” oparty na książce Andrzeja Mularczyka zatytułowanej „Każdy żyje jak umie” (wydanej premierowo w 2011 roku). Dla Artura Żmijewskiego będzie to debiut reżyserski w filmie fabularnym.

W tym momencie wiadomo jedynie, że w obsadzie filmu zobaczymy Zbigniewa Zamachowskiego, Mirosława Bakę, Annę Dymną, Wojciecha Malajkata, Adama Ferencego oraz Paulinę Gałązkę. Pierwszy klaps na planie zdjęciowym padł w lutym tego roku w Parku Etnograficznym w Tokarni pod Kielcami. Zdjęcia mają potrwać do czerwca. Premierę zaplanowano na przyszły rok.

Fenomen kulturowy

„Sami swoi”, „Nie ma mocnych” (1974 r.) oraz „Kochaj albo rzuć” (1977 r.), to ważne filmy dla polskiej widowni, ponieważ doskonale odzwierciedlają historyczne i społeczne przełomy, z którymi w tym samym momencie co bohaterowie, zmagali się widzowie tych produkcji. „Sami swoi” zadebiutowali w 1967 roku, opowiadając nieodległą wówczas historię powojennej włóczęgi Polaków powracających z Kresów Wschodnich na Ziemie Odzyskane.

Kolejne części chwytały ważne obyczajowo momenty, jak życie na polskiej wsi lat 70., specyfikę Państwowych Gospodarstw Rolnych oraz klasyczny konflikt – tradycja, czy nowoczesność, który obserwowaliśmy na przykładzie funkcjonowania dzieci i wnuków Kargula i Pawlaka. Zamykający trylogię film „Kochaj albo rzuć” stanowi satyryczny komentarz na temat amerykańskiej Polonii, bawiąc się przy tym stereotypami na temat życia Polaków na prowincji i w Chicago.

Do języka codziennego weszły wypowiedzi bohaterów, jak słynne „A co to za demokracja, gdzie każdy może mieć swoje zdanie?”, „A ty widział kiedy dzika na sznurku?” oraz „Nadejszła wiekopomna chwila”.

Czy film osiągnie sukces?

Zapytaliśmy krytyków filmowych o to, czy film w reżyserii Artura Żmijewskiego ma szansę zyskać popularność równą trylogii Chęcińskiego.

- Poza pomysłem, żeby nawiązać do sukcesu „Samych swoich” nie będzie tu wiele z nim wspólnego. Kto inny napisze scenariusz, kto inny wyreżyseruje, zagrają nowi aktorzy. Powód jest prozaiczny i zgodny z biegiem czasu - tamci już w większości nie żyją. Gdyby zaangażowano wielkie pieniądze, to pewnie można by myśleć o hologramach, jak w przypadku koncertu ABBY, ale takiego budżetu z pewnością nie będzie. Czy film osiągnie sukces? Wszystko zależy od samego filmu. Nie da się zapełnić sal kinowych tylko w wyniku zainteresowania pomysłem kontynuacji cyklu, musi jeszcze być osiągnięcie filmowe - w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówi krytyk filmowy Tomasz Raczek.

Zdaniem dziennikarki Karoliny Korwin Piotrowskiej to bardzo ryzykowny pomysł. - W „Samych swoich” kluczem do sukcesu była przede wszystkim obsada i świetny scenariusz Andrzeja Mularczyka: premiera filmu była w 1967 roku, temat repatriantów był bardzo aktualny, żywy, podobnie jak odbudowa powojenna. Ten film trafił w swój czas. To było spontaniczne, dzisiaj mam wrażenie, oby mylne, to efekt czystej kalkulacji - wyjaśnia dziennikarka filmowa i autorka podcastu „Pierwsza młodość”.

Pytana o współczesne znaczenie trylogii Chęcińskiego dla widza, odpowiada: - Co do kulturowego fenomenu, to jest to fenomen konkretnych pokoleń, raczej starszych, wątpię, aby aktualnie był to fenomen kulturowy dla młodzieży, chyba że w filmie wystąpiłby Mata - podkreśla ekspertka.

Premiera filmu planowana jest na 2024 rok.

Dołącz do dyskusji: Czy prequel „Samych swoich” Sylwestra Chęcińskiego ma szansę na sukces?

16 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Xyz
Sukces na miarę kontynuacji "Kogla-mogla". Szansa na 700 tys. widzów, więc ledwo zwróci się koszt produkcji. Chyba, że w podtytule pojawi się hasło "Listy do M." i Karolak zagra ponownie Św. Mikołaja. Przy odpowiednim marketingu może być 2 mln widzów.
odpowiedź
User
widz555
Nikt nie porywa się na swoje wersje znanych klasycznych rzeźb, czy znanych obrazów, tylko maluje nowe. Remake czy prequel to tylko skok na kasę.
odpowiedź
User
sztanca
A za momenT remake "Znachora" (Netflix) i remake "Akademii Pana Kleksa" (zamiast Adasia Niezgódki jest dziewczynka Ada Niezgódka). I to wszystko na serio. :P
odpowiedź