SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Ludzie mediów wspominają Jana Pawła II - podsumowanie

W ciągu ostatnich dni na łamach Wirtualnemedia.pl pojawiły się wspomnienia 38 przedstawicieli świata mediów. Dziś na życzenie czytelników wszystkie wspomnienia na jednej stronie

Odszedł Karol Wojtyła - Jan Paweł II, Papież który zmieniał świat i ludzkie serca. Papież Jan Paweł II zmarł w sobotę 2 kwietnia o godz. 21:37 - głosi komunikat Stolicy Apostolskiej.

Oto jak ludzie mediów wspominają Jana Pawła II.

- Papież przez cały czas trwania pontyfikatu był przykładem wielkiego otwarcia na drugiego człowieka. Otwarcia, które się dokonywało także poprzez media. Mało kto pamięta, że pierwszą audiencją nowego papieża Jana Pawła II było spotkanie z dziennikarzami Sala Stampa. Wtedy zaprosił nas do współpracy i dał szansę uczestniczenia w wielkiej przygodzie, jaką stał się ten pontyfikat. Miałem okazję relacjonować zarówno szereg pielgrzymek papieskich jak i kluczowych wydarzeń z Wielkim Jubileuszem roku 2000. Widziałem papieża w Ziemi Świętej, na Ukrainie, w Syrii, Grecji, Armenii i w kilku innych krajach europejskich, gdzie miliony ludzi przybywały tylko po to aby usłyszeć Jego głos, pomachać ręką podczas przejazdu czy też pomodlić się niezależnie czy msza była w kościele, na stadionie czy w hali sportowej. Wtedy zdałem sobie też sprawę z niedoceniania papieskiego wysiłku przez nas Polaków. Dla nas to, że mamy Papieża  - Polaka było oczywiste. W innych krajach było to wielkim świętem i rzeczą wyjątkową. Kiedy podczas jednej z ostatnich pielgrzymek do Polski zostałem zaproszony na kolacje z papieżem okazało się, że jest nie tylko bardzo zmęczony , ale dodatkowo zaczął się źle czuć. Zanim jego biała i pochylona postać zniknęła w drzwiach pokoju, w którym mieszkał ujrzałem twarz człowieka wycieńczonego, widać było że się nigdy nie oszczędzał. Jesli policzyć te prawie 800 dni jakie spędził tylko w czasie zagranicznych podróży i pielgrzymek okaże się, że pragnienie bycia z innymi
skróciło Papieżowi kilka lat życia. Ostatnie, bezpośrednie spotkania, jakie miałem okazję przeżyć w ubiegłym roku były spotkaniami z kimś, kto zbliżał się powoli do kresu swych dni. Papież prawie w ogóle już nie mówił, ograniczano czas trwania audiencji. Niemniej każdemu spotkaniu zawsze towarzyszył uśmiech i uniesiona w geście błogosławieństwa ręką. Zapamiętam też coraz bardziej schorowaną twarz, która choć nosiła ślady fizycznego cierpienia była spokojna i opanowana.

ks.Kazimierz Sowa
szef Radia Plus

 

- Jan Paweł II był dla mnie tak nieodłącznym elementem życia, że nigdy nie brałam pod uwagę tego, że kiedyś może Go zabraknąć. Może właśnie dlatego nigdy nie wybrałam się na pielgrzymkę, czego dzisiaj bardzo żałuję. Postanowiłam pojechać do Rzymu na pogrzeb, aby choć w ten sposób spotkać się z Nim, oddać Mu hołd, podziękować.
Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek był w stanie Go zastąpić, otworzyć dla siebie tak wielu ludzi, być dla tak wielu ludzi autorytetem i inspiracją.
Mam nadzieję, że my Polacy będziemy zawsze rozumieć i pamiętać, o tym, czego chciał nas nauczyć Ojciec Święty. Byłoby wspaniale, gdyby choć część solidarności i wzajemnej akceptacji, widoczna w ostatnich dniach, przetrwała. Gdybyśmy zawsze potrafili działać dla dobra wspólnego.

Agnieszka Anielska
Prezes Muratora i Grupy Radiowej Time


Wspomnienie o Janie Pawle Wielkim

Tych wspomnień jest na szczęście dużo. Jestem z Krakowa, pamiętam ś.p. Karola Wojtyłę jeszcze jako biskupa krakowskiego. Będąc dzieckiem widywałem go dość często, głównie w czasie uroczystości kościelnych, procesji na Skałkę, potem kilka razy w życiu ze sporej odległości - w czasie pielgrzymek do kraju i spotkań z młodzieżą (Strasburg 1988), w końcu zupełnie blisko - podczas audiencji w Rzymie, kiedy mogłem zamienić z nim kilka zdań o dalekim krewnym, kuzynie mojego dziadka ks. Janie Piwowarczyku, pierwszym redaktorze naczelnym Tygodnika Powszechnego. Mam wrażenie, że kiedy o nim wspomniałem Papież się uśmiechnął i musiał pewnie przywołać jakieś serdeczne wspomnienie, bo przytrzymał moją dłoń odrobinę dłużej. Chwilę później podchodził do niego już ktoś następny i tak naprawdę nie wiem, czy stałem przed nim pół minuty, czy minutę... To zresztą nie ważne, bo stoję tam w swoich myślach do dziś, mam go w oczach, czuję jego dłoń i pewnie dlatego nigdy dla mnie nie umrze, a duchowy sens trwania człowieka znajduje jeszcze jeden wcale nie ulotny wymiar. I jeszcze jedno wspomnienie, wyjątkowo mocne. Rok pewnie siedemdziesiąty szósty, może siódmy; Nowa Huta budowane z ateistycznym zamysłem miasto, w którym dane mi było mieszkać. Pamiętam setki tysięcy ludzi podczas konsekracji pierwszej nowohuckiej świątyni, Arki Pana w Bieńczycach. Potworny ścisk, tłumy w kościele, na placach przed kościołem, między blokami i Karol Wojtyła, który o ten kościół walczył i w końcu miał szczęście go konsekrować. W biskupich szatach, młody, uśmiechnięty, o mocnym, donośnym głosie, otoczony tłumem księży, służby kościelnej, parafian. Mam wrażenie, że właśnie wtedy po raz pierwszy w życiu triumfował. Pamiętam tą radość, tę siłę z którą przemawiał. Dla wciśniętego w tłum ludzi małego chłopca , którym wtedy byłem była to pierwsze bodaj w życiu spotkanie z wielkością, prawdziwą i pewnie w jakimś głębokim sensie zapowiadającą chwalebną przyszłość. Nie muszę  szukać w zaświatach, mam Go w sobie.

Bogusław Chrabota - redaktor naczelny TV Polsat

 
- Moim osobistym darem od Boga było spotkanie z Ojcem Świętym podczas jego pielgrzymki do Ojczyzny w 1983 roku. Był głęboki stan wojenny a moje życie w ruinie .Internowana, pozbawiona pracy, przerażona zagrożonym bytem rodziny szukałam swego miejsca w nieprzyjaznej rzeczywistości. I to spotkanie z Nim, na zalanych czerwcowym słońcem łąkach wrocławskich Partynic, jakaś mistyczna atmosfera w gęstym od słodkiego zapachu kwiatów powietrzu jego słowa - jasne, mądre, jak odsłonięcie ciemnej zasłony w oknie. I nagle wszystko stało się proste. Przekroczyłam próg własnego strachu, poczułam się wolna i silna. Nigdy więcej w życiu nie bałam się wybierać i odpowiadać za swoje decyzje. I strzec swojej wolności. Jemu to zawdzięczam.
Do końca życia też będę w spuściźnie Jana Pawła II szukać odpowiedzi na pytanie  - Jak On to robil, że będąc Wielkim, niedoścignionym autorytetem, wzorem mądrości i charyzmatycznej wiary jednocześnie był tak bliski każdemu z nas, tak dostępny i tak latwo było Go kochać?
 
Barbara Trzeciak-Pietkiewicz - prezes telewizji TV4


Właściwie to rosłam razem z tym pontyfikatem. Jako mała dziewczynka obserwowałam co dzieje się na ulicach Warszawy, kiedy Jan Paweł II przyjeżdżał do ojczyzny. Razem z mamą wtykałam biało-źółte flagi do balkonowych doniczek, a kiedy miałam 10 lat, w 1987 roku sama stanęłam na Krakowskim Przedmieściu, żeby zobaczyć papa mobile a w nim Tego Człowieka. W moim domu ciągle pojawiały się książki, wydane na kredowym papierze, z błyszczącymi okładkami, pełne kolorowych zdjęć. Tata kupował je w przykościelnych sklepach, nie były tanie, ale on mówił, że to dla nas, dla mnie i mojej siostry. Uwielbiałam je oglądać, tłumy ludzi z parasolkami, afrykańskie dzieci w kolorowych ubrankach. Kiedy dorosłam, to ja kupiłam tacie album ze zdjęciami z wizyty papieża w polskim Sejmie. W 1995 roku jako przyszła maturzystka Liceum Sióstr Zmartwychwstanek, ze szkolną wycieczką przyjechałam do Rzymu. Już pierwszego dnia znalazłam się w Sali Klementyńskiej na audiencji u Papieża. Łzy, łzy, łzy - tak krótko można opisać to, co wtedy przeżywałam ja, moje koleżanki, siostry zakonne, nauczyciele. To dziwne, ale Jan Paweł II wzruszał już swoją obecnością, nawet tych, którzy z kościołem mieli niewiele wspólnego? Zapamiętałam, jak trzęsącą się ręką - to były początki jego choroby Parkinsona - błogosławił naszą grupę i dotknął głowy mojej koleżanki. Zazdrościłam wtedy, że to nie była moja głowa? Jan Paweł II nie żyje - usłyszałam z radia RMF nocą 2 kwietnia. Wracałam z redakcji przygotowanej na najgorsze, znów nie mogłam powstrzymać płaczu. Odszedł człowiek, który był żywym dowodem na to, że zło można dobrem zwyciężać, ale zostały tłumy, które o tym dobrze wiedzą?

Sylwia Sitkowska - dziennikarka wydawnictwa Bauer

- Moje pierwsze spotkanie z Ojcem Świętym miało miejsce wśród dziesiątek tysięcy ludzi przed kościołem Św. Anny w Warszawie na początku czerwca 1979 roku. Byłem tuż po maturze. Mój przyjaciel miał siostrę w Lublinie - studentkę KUL-u. Z mojego rodzinnego Mielca pojechaliśmy 1 czerwca do Lublina, a stamtąd do Warszawy. Jechaliśmy cały dzień. Przybyliśmy wieczorem. Przespaliśmy się 2 godziny u jakiś dobrych ludzi na podłodze w warszawskim mieszkaniu i poszliśmy przed kościół Św. Anny ok. 3 w nocy. Dzięki temu mieliśmy świetne miejsca. Warto było tak długo czekać. Kiedy przybył Jan Paweł II nie czułem ani zmęczenia tylko radość z bycia obok człowieka, który objął najważniejszą funkcję na Ziemi. Później poszliśmy przed Hotel Victoria skąd - o ile mnie pamięć nie myli - Ojciec Święty odleciał helikopterem. Dla mnie był to wspaniały czas powiewu nadziei na zmiany. Czas wielkiej mocy wewnętrznej.
Później były kolejne pielgrzymki do Polski i chociaż za każdym razem był to przypływ olbrzymiej energii to jednak dopiero to co wydarzyło się 25 stycznia 2004 roku odbiło się na mnie kolejnym wielkim piętnem. Trzech polskich b-boyów zatańczyło przed Ojcem Świętym w Sali Klementyńskiej. W tej samej w której zostały wystawione zwłoki Wielkiego Polaka. Polski Papież skruszył kolejny mur, który istniał pomiędzy Kościołem i młodymi ludźmi. Obecni wówczas na tej samej audiencji: bp Tadeusz Pieronek, Krzysztof Zanuss czy Janusz Gajos podkreślali niezwykłą radość, którą sprawili Ojcu Świętemu polscy b-boye. Wówczas też kultura zwana dotychczas offową - trafiła na "salony" i to te najważniejsze. Dla mnie, któremu hip-hip jest tak bliski (a breakdance tańczony przez b-boyów to część hip-hopu) - było to wielkie przeżycie. Jeszcze większym było jednak błogosławieństwo udzielone mi przez Ojca Świętego.
A nam - obecnym w Watykanie 25 stycznia 2004 roku - Jan Paweł II przekazał również by nie marnować swojego talentu na kłótnie i swary, bo talent nie jest własnością indywidualną, lecz dobrem ogólnym.

Hirek Wrona - Dyrektor zarządzający Tequila Digital i dziennikarz TVP


- Moje "osobiste" kontakty do wspomnień ograniczają się do przeżyć wszystkich  Polaków, a wiec kolejnych Jego pielgrzymek do kolejnych Polsk. Każda była inna, bo
każda zmieniała Polskę, i do innej już przyjeżdżał Papież. Ale dla każdej miał nowe, albo  i to samo przesłanie, które odczytywało się tylko na nowo, w zmieniającej się rzeczywistości.
Pamiętam ze wspomnień o Papieżu, że kiedyś chciał być aktorem. I że zapowiadał się jako aktor świetnie. I pamiętam, że ktoś z Jego przyjaciół z tamtych czasów wspominał, jak Karol Wojtyla zdecydował się zostać księdzem i jak jeden z nauczycieli rzemiosła aktorskiego całą noc odwodził go od tego pomysłu. Argumentował, że z tym talentem będzie mówił Norwida do wielu ludzi, inteligencji, patriotów. Źe ma misje i przesłanie do spełnienia, gdyż Bóg Mu dał talent. A tak pójdzie na księdza i zmarnieje gdzieś na prowincji spowiadając stare babcie z cudzych plotek. Jakaż ironia! Okazało się, że mówil to do Człowieka, który przemówił później do milionów (miliardów?) na całej Ziemi, który niósł ludziom nie słowa poety, czy pisarza, lecz najważniejsze posłanie, posłanie miłości. Posłanie, które napisane przez Chrystusa, tak wspaniale odczytał dla wielu. To jest dopiero rola...

Jerzy Karwelis - prezes  Vogel Burda Communications oraz Lupus sp. z o.o.


- W mojej pamięci Jan Pawel II pozostanie przede wszystkim wspaniałym, cieplym i otwartym człowiekiem. Człowiekiem wielkiego formatu z ogromna charyzmą. Podziwiam Go nie tylko za działalność na arenie międzynarodowej, ale właśnie za to człowieczeństwo. Jak żaden inny Papież, Jan Paweł II interesował się zwykłymi ludźmi, ich radościami i smutkami, w których chciał i potrafił uczestniczyć. Oddanie ludziom podkreślił całym Swoim życiem. Myślę, ze Jego pontyfikat pozwoli Kościołowi lepiej zrozumieć swoja misje w obecnych czasach.

Oliver Voigt's - Prezes wydawnictwa G+J Polska


Moje spotkania z Papieżem.

- Pierwszy raz oczywiście w dniu wyboru Karola Wojtyły na Papieża. Mimo, że nie wszystko z tego rozumiałem (mężny wiek ośmiu lat nie pozwalał mi jeszcze w pełni ogarnąć wielkości i podniosłości chwili), dzieliłem swoją radość ze wszystkimi bliskimi, przyjaciółmi i znajomymi. Pamiętam z tego okresu głód informacji: kiedy, dlaczego, kim jest Wojtyła, dlaczego nie Wyszyński? Być może teraz to są już tylko wyblakłe wspomnienia dziecka, po latach utrwalone w krzywym zwierciadle pamięci, ale utkwiło mi wrażenie czegoś niezwykłego ponadprzeciętnego i wspaniałego, co wydarzyło się w naszym szarym i przeciętnym życiu. Koloryt ten utrwalił się rok później w czasie pierwszej wizyty Papieża do Polski. Pamiętam wielkie tłumy na Placu Piłsudskiego, długie przygotowania do tego spotkania i znowu dyskusje czy się wszyscy pomieszczą, gdzie można dostać zaproszenia i do jakiego sektora, kto będzie stał bardzo blisko ołtarza, przyjmował komunię z rąk Ojca Świętego i rozmawiał z nim. Pamiętam oficjalne i sztywne relacje w Dzienniku ze spotkania z władzami oraz rozentuzjazmowane moje siostry wracające z nocnego czuwania z Papieżem przed kościołem św. Anny. Dzięki tej wizycie w naszym małym miasteczku pod Warszawą wybielone zostały niektóre toalety w podwórkach, a na bramach pojawiły się tabliczki "WC 50 m". Pamiętam również, że wtedy zobaczyłem pierwszy raz prawdziwe japońskie motocykle jadące w orszaku papieskim. Były to białe Hondy seven fifty.
Wszystkie późniejsze spotkania były coraz bardziej świadome i głębiej przeżywane. Nieprzespane noce spędzone na oczekiwaniu, by Go zobaczyć i posłuchać, dyskusje z rówieśnikami o tym, co naprawdę chciał nam powiedzieć i jak tę naukę przełożyć na nasze życie, obawy o jego życie po zamachu i licznych operacjach, audiencja w Castel Gandolfo gdzie z bliska mogłem poczuć jego wielką charyzmę, kolejne pielgrzymki do Polski i encykliki, wreszcie pierwszy weekend kwietnia 2005, kiedy to jak nigdy chyba wcześniej, zrozumiałem wielkość i doniosłość tych chwil z szesnastego października 1978 roku. Teraz mam nadzieję, że tak jak zrozumiałem tamte dni, tak będzie mi dane zrozumieć całą jego naukę.

Andrzej Olszewski - prezes TNS OBOP

- Wiedzieliśmy, że ten dzień musi nadejść: to był prawie cud, że papież żył tak długo - jakby wbrew swojemu organizmowi.
Pamiętam, jak w 2000 r. baliśmy się, że ciężko schorowanemu Ojcu Świętemu nie dane będzie doczekać Millenium, jak modlono się, zwłaszcza w Polsce, aby Pan pozwolił Mu wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie, dopełniając ten niezwykły pontyfikat. Pewnie nie po raz pierwszy okazaliśmy się ludźmi małej wiary: Jan Paweł II, ofiarując nam kolejne lata swej posługi, dał świadectwo niezwykłej siły ducha, łamiącej prawa czasu i ludzkiej biologii.

Chyba wszyscy doznaliśmy nieoczekiwanej iluminacji: papież wciągnął nas w tajemnicę umierania, przypomniał zagubione w konsumpcyjnym jazgocie podstawowe prawdy o ludzkiej kondycji, przywrócił naszej kulturze prawo do starości i śmierci. Setki milionów ludzi na całym świecie, towarzysząc Ojcu Świętemu w Jego drodze do innego świata
musiało sobie coś ważnego przypomnieć o swoich powinnościach wobec rodziny i przyjaciół, a także przypomnieć sobie to, co może jest istotą wiary: że śmierć, nawet z towarzyszącym jej cierpieniem, może być piękna, dumna, pogodna i ufna.

Mieliśmy całe ćwierć wieku Jana Pawła - pełne zdarzeń zmieniających bieg dziejów, ważnych słów, gestów, pism,  emocji, spotkań, wzruszeń. Dostaliśmy spadek, który obyśmy zdołali unieść. Kończy się epoka Papieża - Polaka: dla wierzących to był cud, jaki nam się przytrafił, nagroda Opatrzności za naszą bolesną historię i wierność, dla niewierzących dowód, że cud jest możliwy.

Jerzy Baczyński  - redaktor naczelny Polityki

- W poniedziałek wieczorem, po kilku dniach pobytu w Bieszczadach, wyszedłem na ulice Warszawy i zobaczyłem tłumy ludzi, którzy nie mogąc pogodzić się ze stratą kogoś bliskiego, czują potrzebę bycia razem, wspominania tego wielkiego człowieka. Moje wspomnienia Jana Pawła II to wspomnienia wielkiego autorytetu moralnego, który choć nieobecny nadal potrafi jednoczyć. Którego słowa dawały każdemu to co chciał usłyszeć. Którego postawa i nowoczesność bycia głową kościoła ściągała miliony ludzi na całym świecie do spotkań z nim.

Dla nas Polaków jego odejście jest szczególnie bolesne, byliśmy z niego dumni, chociaż nie zawsze rozumieliśmy jego nauki. Myślę, że te wspomnienia i słowa, które po nim pozostały i fakt, że nie ma go już wśród nas, przyczynią się to tego, że będziemy lepsi. Widać to dzisiaj na naszych ulicach i wierzę, że coś z tego pozostanie.

Leszek Kozioł  - Prezes Zarządu Radio ESKA SA

 
- Oglądając liczne materiały archiwalne uświadomiłem sobie jak wielka postacią był i będzie Jan Pawel II. Niezrównany spokój i niespotykana charyzma połączona z uśmiechem, poczuciem humoru i nieziemska troska o dobro jednostki stawiają papieża na absolutne wyżyny człowieczeństwa. Jestem ateista i musze przyznać, że niegdyś skłonny manifestować swoje poglądy dziś jestem skory wstydzić się swojego braku wiary. Nie może nie być Boga, skoro tak wiele można w sobie z Niego mieć. To wszystko miał w sobie Jan Pawel II. Niech odpoczywa w spokoju.

Michał Figurski - dyrektor programowy Radio 94 i Radio Flash

 

- Dzisiejsze spotkanie chciałem poświęcić nie tylko pogodzie, ale także pogodnym klimatom, jakie zapanowały w ostatnich dniach w Polsce. Nie związane były z atmosferą, ale z stworzyliśmy je my sami. Rzecz niesłychana jak Naród może być zjednoczony, jak wiele może przekazać sam sobie czynami, milczeniem czy zadumą.

Któryś z Biskupów powiedział, ze Papież odchodząc miał pogodne oblicze. Pogodne tzn, spokojne, łagodne, pogodzone z rzeczywistością.

Takich pogodnych klimatów zapewne życzymy sobie podczas Świąt Bożego Narodzenia czy Świąt Wielkiej Nocy. Mnie jako urodzonemu optymiście wydaje się, że powinny one nam towarzyszyć całe życie.

To co mogłem zaobserwować w ciągu ostatnich dni na ulicach mojego miasta na pewno na długo zostanie w mojej pamięci. Atmosfera zadumy, wyciszenia i wzajemnego szacunku. W czwartek wieczorem około godz. 21 Warszawa była zakorkowana. Mnóstwo samochodów podążało w stronę Alei Jana Pawła II. Rzecz niespotykana o tej porze w tym mieście. I tu rzecz dziwna, nikt nie trąbił na sąsiada, kierowcy przepuszczali inne samochody, cierpliwie stojąc na swoim miejscu.

Na polskich  i europejskich stadionach jednoczyli się kibice wrogich sobie dotąd drużyn.

Dziejowe burze i wichry antagonizmu przechodzą do historii.

Nie widać było hałaśliwej młodzieży, mniej słychać było przekleństw na ulicach. W sklepach, w kolejkach na poczcie zapanował wzajemny szacunek. W rozgłośniach radiowych słychać było łagodne dźwięki sprzyjające skupieniu.

Przypuszczam, że podobnie działo się w całym kraju. Ale po co o tym piszę? Obawiam się, że niedługo zapomnimy o tym. Obym się mylił. Ale życzyłbym sobie i wszystkim Polakom, abyśmy zapamiętali te pogodne nastroje. Deszcz i pochmurna pogoda są  potrzebne, tych się nie uniknie. Ale pamiętajmy, że w polskich statystykach klimatu  zdecydowanie więcej jest słonecznej pogody.

Nie miałem możliwości spotkania z Papieżem podczas prywatnej audiencji. Ale widziałem go z bardzo bliskiej odległości 10-15 metrów podczas Mszy na Stadionie Dziesięciolecia oraz na Wiedeńskim Praterze podczas spotkania z młodzieżą Katolicką.Byłem wtedy studentem. Nie spełni się zatem marzenie mojego życia, aby ucałować pierścień papieski.Dlatego często w ostatnich dniach rozpamiętywałem tamte " stadionowe " chwile. Patrzyłem na Ojca Świętego chłonąc Jego oblicze i Jego znaki. Najbardziej utkwiła mi w pamięci chwila, kiedy trzymał w rękuu Monstrancję i błogosławił Pielgrzymom na błoniach wokół stadionu, Warszawie i Polsce. W Jego Twarzy zobaczyłem Boga.


Tomasz Zubilewicz - TVN


- Nie jest łatwo w kilku słowach wspominać Papieża Polaka.
Dla pokolenia dzisiejszych trzydziestolatków, a więc i dla mnie, Jan Paweł II był "od zawsze", był  symbolem i - jak napisała jedna z gazet - był i jest "Aniołem Stróżem Polski". Myślę, że w kontekście dzisiejszych wydarzeń, powracamy na swój, prywatny sposób nie tylko do zdarzeń, które zapisały się w historii tego pontyfikatu, ale również do chwil z własnego codziennego życia. Dla wielu z nas skończyła się pewna epoka.

Krzysztof Szalwa, szef komunikatora Gadu-Gadu

 

- Z Ojcem Świętym spotkałem się tylko raz, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, przy okazji Jego kolejnej wizyty w Polsce. Pracowałem wtedy jako młody człowiek dla amerykańskiej stacji telewizyjnej CBS. Krótka wymiana spojrzeń, uśmiech i niezatarty ślad w pamięci. Wtedy, kilkanaście lat temu, nikt nie spodziewał się rychłego upadku komunizmu w Europie Wschodniej. Ale setki tysięcy wiernych i dziesiątki kamer telewizyjnych śledziły każdy Jego ruch, czekały na każde Jego słowo. Z perspektywy czasu wiemy, że bez Niego historia mogła potoczyć się inaczej.
Lubił i cenił media, a ludzie po drugiej stronie kamery czy mikrofonu nie potrafili mu się oprzeć. Nawet najbardziej lewicowi dziennikarze światowych mediów tracili w jego obecności rewolucyjny wigor. Było w Nim niespotykane, ujmujące połączenie zdecydowanych, konserwatywnych poglądów i niemalże młodzieżowego "luzu".
Jego śmierć zastała mnie w San Francisco, gdzie dla ludzi wielu kultur i religii było to przede wszystkim odejście wielkiej postaci światowej sceny. Ale nie tak jak w Polsce, skąd przyszedł SMS - "u nas pusto i smutno, jakby to był ktoś z domu"...

Marek Sowa, wiceprezes UPC Polska


- Z Ojcem Świętym spotkałam się dwukrotnie: w Białymstoku w czasie mszy dla Podlasian oraz w czasie spotkania z młodzieżą w Częstochowie. Fizycznie, do Papieża było bardzo daleko - mogłam go dostrzec przez lornetkę, gdzieś daleko na ołtarzu odprawiającego mszę i rozmawiającego z wiernymi. Ten dystans jednak nikomu nie przeszkadzał. W tłumie ludzi słuchających słów Jana Pawła II czuło się jedność, pełną aprobatę dla każdej myśli Papieża i miłość tak ogromna, że czasami trudno było zapanować nad łzami wzruszenia.
Szczególne emocje panowały w czasie spotkania Papieża z młodymi ludźmi w Częstochowie. Papież mówił do nas długo i oczywiście nie chcieliśmy Go wypuścić na zasłużony odpoczynek, ciągle śpiewaliśmy "Abba Ojcze" i "Barkę". Pamiętam, że nieznajomość obcego języka nikomu nie przeszkadzała w integracji z przyjezdnymi z Włoch, Hiszpanii i Meksyku. Nie pamiętam, co przez całą prawie noc śpiewaliśmy w tym międzynarodowym gronie, ale musiało to być w jakimś uniwersalnym języku... Papież wierzył, że taki uniwersalny język łączący młodych na całym świecie istnieje - język szczerości, miłości i wierności zasadom. W tych dniach żałoby widzę, że Papież miał rację. Młodzi ludzie kochają Ojca Świętego i wierzę, że właśnie oni mają siłę żeby świat po śmierci Jana Pawła II zmienić na lepsze.

Izabela Miejłuk, Business, Development and Communications Director, MTV Networks Polska


- Pierwszy raz spotkałam Papieża, wówczas jeszcze KarolaWojtyłę wiele lata temu kiedy odprawiał mszę świętą w kaplicy na Wawelu,  a ja zwiedzałam wraz z ojcem Kraków. Potem zobaczyłam Go po wielu latach w Warszawie, podczas przedostatniej pielgrzymki do Polski. Zapamiętam te chwile na długo, a obraz Ojca Świętego pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Pewnie jak wielu z nas dopiero teraz uświadamiam sobie jak wielkim był człowiekiem i jak wielki wpływ wywarł na każdego z nas. Dzisiaj odbieramy jego słowa bardzo emocjonalnie, doszukujemy się w nich pocieszenia. Emocje wyzwalają w nas dobre odruchy, jesteśmy inni  - lepsi. Mam nadzieję, że kiedy emocje opadną może pozostanie  w nas coś trwale dobrego.

Elżbieta Gorajewska - dyrektor AGB Polska


- Z papieskich pielgrzymek w pamięci na zawsze pozostaną mi 2 wydarzenia. O pierwszym opowiedziała mi moja mama. To kazanie do młodzieży wygłoszone w Gdańsku na Westerplatte podczas 2 pielgrzymki. Papież powiedział wtedy "każdy z nas ma swoje Westerplatte, którego powinien bronić do końca". To wspaniała metafora, która wraca do mnie bardzo często prowokując te same pytania. Drugie to chyba 4 pielgrzymka - wizyta nieoczekiwana wizyta papieża u biednej, wielodzietnej rodziny gdzieś w popegeerowskiej wsi. Piękny i symboliczny gest mówiący "w najcięższych czasach zawsze będę z tymi najbiedniejszymi, będę ich wspierał tak jak potrafię".  Papież pozostanie dla mnie przede wszystkim symbolem nieustannego upominania się o godność człowieka - niezależnie od jego wyznania, koloru skóry czy zasobności portfela. Na koniec jeszcze jedno zdjęcie - Papież odwiedzający w więzieniu Ali Agcę - niedoszłego zabójcę papieża. Czyż zawsze nie powinniśmy dać drugiej osobie jeszcze jednej szansy?

Paweł Fogt - Dyrektor Generalny Proximity Poland


- Miałem to szczęście w życiu, że byłem odpowiedzialny od strony technicznej za przekaz telewizyjny i radiowy kilku pielgrzymek Ojca Świętego do Polski. Miałem przepustkę do strefy zero, a więc bezpośredni dostęp do Papieża. Pamiętam, jakie było to olbrzymie przedsięwzięcie od strony technicznej jak na owe czasy i jaka ogromna satysfakcja, gdy na zakończenie Ojciec Święty nam dziękował. Pamiętam tę atmosferę, kiedy jeździliśmy z Ojcem Świętym po całej trasie Jego pielgrzymki i czym dla Polaków były te spotkania z Papieżem Polakiem.

Dziś w tych tragicznych i smutnych dniach zaskoczony jestem zjednoczeniem się wszystkich Polaków, atmosferą i refleksjami. Oby trwało to jak najdłużej. Szkoda, że część z nas dopiero teraz doceniła, czym dla Polski i świata był Polak Papież i co dla nas i dla świata zrobił. Oby Jego słowa i nauki pozostawały jak najdłużej w sercach wszystkich Polaków.

Andrzej Muras - prezes Tele 5


- Dla mnie Jan Paweł II był wielkim człowiekiem, charyzmatycznym mężem stanu a przede wszystkim największym autorytetem moralnym. Papieżem Polakiem, który z równie wielką odwaga głosił Słowo Boże, co potrafił przekonać nie tylko nas Polaków do tego, aby nie bać się i walczyć o godne życie. Nawet "wielcy" dyktatorzy czuli przed nim respekt mimo tego, ze otwarcie nie zgadzali się z wiarą katolicką i jej wartościami. Pozostanie w mojej pamięci jako wieczny pielgrzym i niestrudzony orędownik wiary. Na pewno już nigdy nie będzie jak dawniej, choć jestem przekonany, ze On sam jest i będzie w naszych sercach na zawsze. Bardzo wiele pozostanie w nas wszystkich z tych wartości, które przekazał nam w ciągu 27 lat pontyfikatu. Podobnie jak sam napisał w Tryptyku rzymskim: "A przecież nie cały umieram. To, co we mnie niezniszczalne trwa! Teraz staje twarzą w twarz z Tym, który Jest!

Dariusz Pachulski, Dyrektor Sprzedaży i Marketingu Iberia Motor Company S.A.


- Moje pierwsze i jedyne "naoczne" spotkanie z Janem Pawłem Wielkim miało miejsce na zjeździe młodzieży w Częstochowie - nie pamiętam nawet dokładnie, w którym roku. Cały dzień od wczesnego ranka siedziałem z przyjaciółmi na trawniku przy alejach, którymi przejechać miał Ojciec Święty. Doczekałem się. To był tylko moment, zaledwie chwila, kiedy zobaczyłem Go pozdrawiającego tłumy ludzi z całego Świata. Pamiętam tą chwilę bardzo dokładnie do dzisiaj, to było niezwykłe mistyczne przeżycie. Jan Paweł II to postać niesamowita, tyle energii w zjednywaniu przeszkód i przeciwności nie ma nikt. Zawsze pozostanie w mojej pamięci jako wzór siły i mądrości.

Maciej Kutak - Z-ca Dyrektora Generalnego Interdeco Hachette Advertising Polska Sp. z o.o.

 

- To bardzo osobiste wspomnienia.
I trudno w kilku słowach, bez chwili zadumy wyczerpująco i mądrze wyrazić to co czuję.
 
Myślę, że Papież zostawił w nas bardzo wiele z siebie.
Będziemy to odkrywać jeszcze przez wiele lat, co jakiś czas rozumiejąc mam nadzieję więcej i więcej.
 
Wspominam go jako Człowieka.
Człowieka, który przybliżył mi Boga.
 
I zatrzymał na chwilę.
Zanim się zorientowałem, że nie wiem, dokąd idę.
 
Mariusz Kozak-Zagozda - dyrektor marketingu marki Reserved  (firma LPP SA)


- Uczucie pustki i straty jest oczywiste. Kończy się pewien ważny etap w naszym życiu.
Na nasze barki spada teraz większa odpowiedzialność za nas samych, za nasze życie, za innych ludzi.
Pytanie ile wyniesiemy z nauk Jana Pawła II jest otwarte. Ile mądrości, które głosił zostanie w naszych sercach i głowach, kiedy rozejdziemy się do domów i pracy. Kiedy zwiędną kwiaty i pogasną świece, a po wyjątkowej atmosferze solidarności i wspólnego bólu nic nie zostanie.
Odszedł wielki Polak, człowiek, który przerósł nasze narodowe słabości, wpłynął na naszą historie, pozwolił zaistnieć na arenie świata.
A co wyjątkowe, swoim życiem udowodnił prawdy, które głosił.
Niewiarygodne... prawda.
 
Michał Holewjusz - dyrektor agencji reklamowej Paralotna


- Jestem z grupą członków OIGKK w San  Francisco na Konferencji NCTA 2005. Wiadomość o śmierci naszego Papieża przyjęliśmy z wielkim smutkiem. Wszędzie i od wszystkich spotykamy się z wyrazami współczucia. Był to Wielki Człowiek i Polak i tak jest tu odbierany. Dla nas, dla Polaków, skończyła się pewna epoka. Już nigdy nie będzie tak jak było, ale też życie  Jana Pawła II i Jego dokonania na zawsze pozostaną w naszej pamięci, bo to ON zmienił świat.

Jerzy Straszewski - prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Komunikacji Kablowej


- Moje wspomnienia związane z Papieżem mają - i oby na zawsze - skryty wymiar, bardzo osobisty, z którymi nie potrafię i w żaden sposób nie chcę się obnosić. Jakoś dziwnie przypomina mi się przypowieść o faryzeuszu i  celniku...

Zbigniew Winiarek - CR Media.

 

- Mam przed oczami fragment jednego z filmów o Ojcu Świętym. W swoim codziennym, białym ubraniu idzie płytą lotniska, zbliża się do oczekujących Go ludzi i podnosi rękę na znak powitania. Piękny, symboliczny moment. Oto Papież Pielgrzym, przemierza Świat, by spotkać się z wiernymi i im nieść swe posłannictwo. Wiedzieliśmy, jaki krzyż dźwiga Ojciec Święty, ale czy potrafiliśmy to zrozumieć? Odszedł¸ największy autorytet Świata. A Świat potrzebuje autorytetów. Moje pokolenie potrzebuje autorytetów. W Świecie pełnym nienawiści, terroryzmu, zaniku wartości moralnych, On jeden potrafi¸ tak pięknie mówić o tym, że nie ma przyszłości bez miłości. Nie znam życia bez Ojca Świętego. Odkąd pamiętam, zawsze był. Świadomość jego obecności pozwalała ludziom podejmować nowe wyzwania. Powinniśmy być szczęśliwi, że mieliśmy możliwość żyć w epoce Jana Pawła II. że mogliśmy Go zobaczyć, słyszeć Jego głos i nauki. Padają pytania, co dalej? Trudno dziś znaleźć odpowiedź, ale jestem pewna, że Wielka Obecność Ojca Świętego nie pozostanie bez wpływu na przyszłość. O wiele bardziej martwi mnie przyszłość Polski. Jan Paweł II był naszym największym światłem. Polacy nie mają innego duchowego przywódcy.

Katarzyna Przybyszewska - Redaktor Naczelna GALI


- O Arcybiskupie Karolu Wojtyle słyszałem wiele od mojego brata, Janusza, konserwatora zabytków, który realizował renowację wielu zabytków sakralnych w Małopolsce, m.in. w latach 1972-1976 konserwował kościół parafialny w Wadowicach, dzisiejszą bazylikę (ołtarze główne i boczne, ambonę i chór oraz kaplicę p.w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy). Wspominał, że kiedy późniejszy Papież przyjeżdżał do Wadowic, do proboszcza prałata Zachera, zawsze interesował się postępami prac konserwatorskich.
W 1979 roku byłem z moją córką na spotkaniu z Papieżem na krakowskich Błoniach. A potem pod budynkiem Kurii na Franciszkańskiej. Córka interesowała się Papieżem, wiedziała już bowiem wtedy, że w dzień jej urodzin (16 października) Karol Wojtyła został Papieżem, a 18 maja - w dniu jej imienin, Papież obchodzi urodziny. Jej szkoła podstawowa przylegała do budynku na ul. Tynieckiej, gdzie Papież mieszkał, a lekcje religii odbywały w kościele przy ul. Konfederackiej, gdzie Papież podjął ostateczną decyzję w sprawie kapłaństwa. Z okien naszego domu widać Skałki Twardowskiego, obok których był kamieniołom na Zakrzówku, gdzie Papież pracował w czasie II wojny światowej. Czy trudno się dziwić, że córka została dziennikarzem pracującym w Rzymie i Watykanie. To samo retoryczne pytanie zadała Papieżowi, który zgodził się z nią w zupełności. Dzisiaj relacjonuje dla radia RMF FM wydarzenia, które wstrząsnęły Polską i światem.
Przez wiele lat pracowałem 100 metrów od krakowskiej Kurii, na ul. Wiślnej gdzie mieści się Tygodnik Powszechny, a od siedmiu lat okno mojego pokoju wychodzi na kościół Św. Floriana, gdzie Karol Wojtyła zaczął pracę z młodzieżą akademicką i gdzie tak naprawdę zaczęła się jego wielka kariera.
Ale również interesowałem się Papieżem, jako człowiekiem, który zrewolucjonizował relacje Kościoła z mediami. To najbardziej medialny Papież w dziejach Kościoła. Cieszę się też, że w dniach próby, po śmierci Papieża, polscy dziennikarze stanęli na wysokości zadania. Ich zasługą jest tez zapewne to, że po śmierci Ojca Świętego Polacy się zmienili, że staliśmy się sobie bliscy i serdeczni, że zaczęliśmy rozumieć to, co mówił dla nas ten Wielki Polak.

Zbigniew Bajka - wiceszef Ośrodka Badań Prasoznawczych Uniwersytetu Jagiellońskiego

 
- W 1979 Jan Paweł II powiedział "Nie lękajcie się." I przestali się lękać. Ludzie wrócili do domów i przestali się bać. Westchnienie ulgi, które wówczas wydali Polacy zmiotło komunizm, który wprawdzie słaniał się coraz bardziej, ale mógł jeszcze trwać wiele, wiele lat. W 1980 roku nie zaszły żadne obiektywne historyczne okoliczności, które stanowiłyby warunek konieczny i wystarczający załamania zbrodniczego reżimu. Papież pomógł Polakom przetrwać mroczną dekadę lat 80.  Później jednak było tylko coraz gorzej.  Po odzyskaniu wolności nie słuchaliśmy Jego nauki. Na spotkania z Janem Pawłem II chodziliśmy bardziej  jak na koncerty gwiazdy pop kultury niż przywódcy duchowego, który przybył, by mówić nam, jak żyć.  Mam jednak przeczucie, ale tylko przeczucie, że teraz może się to zmienić; że dopiero teraz kiedy opuścił nas w wymiarze doczesnym, wsłuchamy się w Jego słowa od nowa i do końca i będziemy kształtować oblicze tej polskiej ziemi tak, by nie zawieść Jego wiary w swój lud, której nigdy nam nie skąpił, a która była przecież wyraźnie wiarą na kredyt.  Przyszedł czas ten dług spłacić. Mój nie przesadny optymizm bierze się z zaskakującego widoku nieprzebranych rzesz młodzieży w miejscach modlitewnego czuwania.  Młodzieży, która dojrzewała w świecie, w którym autorytety strzępiły się same z siebie, bo większość z nich okazała się z tektury i styropianu. Miejmy nadzieję, że młode pokolenie Polaków, które wychowało się w pustce duchowej, odnalazło  fundament, na którym zechce zbudować lepszy świat, lepszą Polskę, która nam ewidentnie się nie udała.

Ryszard Pieńkowski - wiceprezes PBS Sopot


- Kilka zdań to niezwykle trudne zadanie, bo tyle słów ciśnie się na język, dlatego wolę słowa klucze ...:

Niestrudzony Pielgrzym,
Wspaniały Nauczyciel,
Ukochany Duszpasterz,
Wielki Autorytet moralny,
Duchowy Ojciec wszystkich Polaków
... i nie tylko Polaków.

Maciej Korobacz, prezes agencji reklamowej Just


- Mam pewien dysonans odnośnie Jana Pawła II. Otóż z uwagi na konserwatyzm i dogmatyzm religijny zawarty w prezentowanych przez JP II  treściach nigdy nie byłem specjalnym zwolennikiem jego osoby jeśli idzie o tą materię. Nie mniej darzyłem jego osobę szacunkiem za treści humanitarne, głoszoną miłość, idee sprawiedliwości i szeroko rozumianej dobroci, gdyż w  tej materii tezy JP II pokrywały się z moimi przekonaniami. Jeśli zaś idzie o odejście z tego świata to tu z kolei stwierdzam, że jest to smutne, ale w moim przekonaniu każda śmierć jest smutna, gdyż wszyscy jesteśmy równymi  ludźmi i każde odejście smuci mnie jednako.

Maciej Teliszewski - Dyrektor Sprzedaży i Zakupu CR Media Consulting SA

 

- Wspominam Ojca Świętego jako wielkiego Polaka, który jak nikt inny potrafił zjednywać i zmieniać ludzi.
Wspominam Papieża jako człowieka, który mądrością, dobrocią i konsekwencją w działaniu zdobył uznanie w całym świecie.
Urodziłem się w roku 1978 i wspominam Jana Pawła II bardzo osobiście, jako mojego jedynego Ojca Świętego. Jestem wdzięczny Jemu za Jego wielkie życie.

Jacek Świderski  - o2.pl/Tlen.pl

 

- Miałem 5 lat gdy Karol Wojtyła został papieżem, wiec Jan Pawel II byl w moim życiu od zawsze. Pamiętam jego pielgrzymki do Polski, szczególnie wizytę w Lublinie.
Jak go będę pamiętać?  Będzie mi się kojarzyć z moim dziadkiem, który bardzo Go kochał, szanował i niezwykle przeżywał zamach na Jego życie.
Będę wspominać Go jako najznakomitszą i wbrew niektórym głosom postępową głowę Kościoła Katolickiego, jako Papieża, który pierwszy w historii  wykorzystał media na taka skalę; Papieża dążącego do dialogu i pojednania między  religiami świata, Człowieka, który był najbardziej znaną osobistością na świecie,  Księdza, który był ciekawy świata, który zadawał pytania i posiadał swoisty dystans do  pełnienia swojej posługi objawiający się w jego spontaniczności  i poczuciu humoru.

Adam Dyba - szef sieci reklamowej IDMnet


- Nie jestem katolikiem i postrzegam pontyfikat tego papieża w dwóch wymiarach, pierwszy to jego działalność wobec wspólnoty wiernych konsekwentna obrona  fundamentu tego kościoła, nie zgoda na dewaluację wartości, dopasowanie ich do potrzeb "nowoczesnego" zlaicyzowanego społeczeństwa europejskiego. Jego postawa jest dla mnie oczywista i nie wyobrażam sobie innej. Kościół, który głosi prawdę Boga nie może ulegać modom, prawda jej nie ulega, to platońskie rozumienie rzeczy gdy idee dobra, piękna i sprawiedliwości są niezależnymi od nas bytami , nie możemy określać i definiować prawdy,  ponieważ ona istnieje niezależnie od nas. Naruszanie fundamentu grozi zawaleniem budowli.

Druga strona działalności papieża to dialog z judaizmem, próby nawiązania dialogu z islamem, walka o poszanowanie praw człowieka, sprzeciw wobec  wojen i niesprawiedliwości. To chyba największe jego osiągnięcie, bowiem nie  było dotąd tak "rewolucyjnego" papieża , który potrafił przepraszać za  grzechy katolików i szukać pojednania. Najbardziej mniej dotyka, że często  moi rodacy, ci którzy deklarują miłość do papieża w ogóle nie rozumieją jego nauki. Dwa dni temu stałem przed kościołem Św.Anny i słyszałem rozmawiające kobiety. Mówiły o tym, że kiedy papież umrze to nastąpi żydo-masoński atak na  polski kościół, że trzeba bronić Maryi ,którą chcą zdetronizować. Nie tylko Żydzi i Masoni, dodała inna z kobiet, ale i Niemcy też. Obrzydliwe słowa, które tym prostym kobietom ktoś do głowy wtłacza. Najważniejsze jednak, że kolejny, następny papież nie będzie mógł zamknąć  się w murach Watykanu i będzie musiał kontynuować, podążać drogą  "specjalisty od podróży" Jana Pawła II.

Przemysław Marzec - dziennikarz RMF FM

- Jako katolikowi w mojej pamięci na zawsze pozostanie wizyta Jana Pawła II w Wielkiej Brytanii w 1982 roku. Podczas Mszy Świętej na ogromnym stadionie czułem, że mam przed sobą osobę świętą a jednocześnie tak bliską nam wszystkim, tak bardzo ludzką. Z każdego czynu i słowa Papieża emanowała olbrzymia mądrość, energia i zaangażowanie widoczne dla nas wszystkich.

Conor Pickering - szef agencji Mmd Public Relations


- Wspominam go przede wszystkim, jako przyjaciela, przewodnika i nauczyciela. Choć nigdy z nim nie rozmawiałem, jego słowa zawsze - ilekroć było mi tego potrzeba - pocieszały, dawały nadzieję, wskazywały ścieżki, którymi powinny podążać i umysł i serce. Pokazywał, że dobro, uśmiech, wyciągnięta dłoń i rozmowa potrafią zdziałać
więcej niż siła, groźba, zaciśnięta pięść. Przekonywał, że wśród pogoni za codziennością warto się zatrzymać, rozejrzeć wokół siebie i dostrzec człowieka z jego kłopotami, radościami, wątpliwościami. Mam mu tyle do zawdzięczenia, że nie sposób tego streścić w paru słowach. Jestem przekonany, że nie moglibyśmy żyć w wolnej Polsce, gdyby Jego nie było; gdyby nie było tych jego słów "Nie lękajcie się". . Jestem mu wdzięczny za za miłość do gór, za poczucie humoru. Za to, że nie bał się być człowiekiem... sam nie wiem, jak to napisać. Uwielbiam go za jego opowieści. A to wadowickie spotkanie z planem miasta i kremówkami chyba już zawsze będzie mnie wzruszać. Za to, że ciągle mogę go odkrywać; że jest na wyciągnięcie ręki. Za to zdziwienie, że - choć z jego poglądami nie sposób było się zgodzić tuż po ich usłyszeniu - racja zawsze była po Jego stronie. Trwało to chwilę czy dwie, ale zawsze w końcu wniosek był taki sam: to, co On mówi  nie tylko ma sens, ale jest zgodne z tym, co czuję. Mógłbym tak jeszcze długo, ale wszystko sprowadza się do jednego: obok tego, który tworzył historię, Jan Paweł Drugi będzie po prostu przyjacielem.

Piotr Sworakowski - DJ Radia Zet


- Gdy przychodziłem na świat, Karol Wojtyła miał 43 lata, był biskupem Krakowa i pracował w Rzymie nad dokumentami przełomowego Soboru Watykańskiego II. Gdy odszedł do Wieczności, ja osiągnąłem ten wiek. Jest więc dla mnie Ojcem duchowym. Uświadomiłem sobie, że dzięki Niemu żyję w najszczęśliwszym z pokoleń Polaków. Większego Polaka nie było i długo nie będzie. 

Moja wiara w dużej mierze została ukształtowana przez Niego. Encykliki, adhortacje apostolskie, homilie, cotygodniowe biblijne nauczanie środowe - to lektura, którą będę żył do końca moich dni.

Uczestniczyłem osobiście w różnych wydarzeniach związanych z Jego pielgrzymkami do Ojczyzny. Odwiedzałem Go też kilkakrotnie w Rzymie. Z tych wizyt mam też 2 osobiste z Nim zdjęcia - z 1996 (pielgrzymka prywatna) i 1998 roku (pielgrzymka rządowa na Mszę kanonizacyjną Edyty Stein). To najważniejsze dla mnie zdjęcia w moim prywatnym archiwum - to zdjęcia z człowiekiem świętym.

Jarosław Sellin, członek KRRiT

 

"Papież na katowickim lotnisku

... Wielokroć powtarza "Szczęść Boże" - pozdrowienie wymieniane pod ziemią pośród pracy. Bo o niej mówi najwięcej i o encyklice "Laborem exercens", i o świętowaniu dnia wolnego, i o ładzie moralnym, który jest niezbędny, bo gdy go brak, to na miejsce sprawiedliwości wkrada się krzywda, a na miejsce miłości nienawiść.
 Słowa Papieża przerywa burza i deszcz. Siarczysty. Po paru minutach woda ogarnia wszystko. .... Piętnastominutowa ulewa moczy wszystko. Nie pomaga parasolowa osłona nad gromadą. Ziemia rozmięka. A Ojciec Święty mówi:
"Cały świat śledził i nadal śledzi z przejęciem wydarzenia, jakie miały miejsce w Polsce od sierpnia 1980. Co w szczególności dawało do myślenia szerokiej opinii publicznej to fakt, że w wydarzeniach tych chodziło przede wszystkim o nasz moralny ład. Uderzała również i ta okoliczność, że wydarzenia te były wolne od gwałtu, że nikt nie poniósł przez nie śmierci, ani ran".
 "Praca jest powinnością człowieka: zarówno wobec Boga, jak też wobec ludzi, zarówno wobec własnej rodziny, jak też wobec narodu - społeczeństwa, do którego należy. Tej powinności - czyli obowiązkowi pracy - odpowiadają też uprawnienia człowieka pracy, należy je ujmować w szerokim kontekście praw człowieka. Sprawiedliwość społeczna polega na poznawaniu i urzeczywistnianiu praw człowieka w stosunku do wszystkich członków danego społeczeństwa". ....
 I wołał Papież: "Poprzez wprowadzenie w czyn w czyn zasad sprawiedliwości społecznej możliwa staje się ta miłość, o której mówił Chrystus swoim uczniom. Przykazanie nowe daję Wam, abyście się wzajemnie miłowali!"
 I skończył. I dalej stali ci przemoknięci ludzie, czekając na komunię świętą, by ja przyjąć z rąk setek kapłanów. I później ruszyli ci ludzie. Nie wszyscy czekali, aż się skończy msza, aż Papież wróci samochodem z katowickiej Katedry, którą pojechał nawiedzić i odleci swoim śmigłowcem. Ludzie szli. Gęstymi gromadami. Szli płacząc, że wracają bez butów, które zostawały w błotnistej mazi, a których nie można było wyciągnąć, bo szli następni. Oglądałem ich mokre twarze, utytłane w błocie nogi. Ciągnęli się nawzajem, nieśli dzieci, które iść już nie mogły. Byli tacy, co złorzeczyli, mówiąc, że to lotnisko umyślnie wcześniej wodą polewano, by tak po deszczu rozmiękło. Wielu z nich myślało jeszcze o dalekiej drodze do domu. Ale widać było, że słowa Ojca Świętego zapadły w ich dusze. Że zapaliły światło nadziei w dalekiej głębi kopalnianych chodników."

 Fragment mojego reportażu o papieskiej pielgrzymce roku 1983 wydrukowanego w miesięczniku VACAT w 1983 roku, obecnie stanowiącego część książki "Górnik Polski", która nakładem wydawnictwa Iskry ukaże się za miesiąc.

Jarosław J. Szczepański, rzecznik TVP.


- Ojciec Święty był zawsze dla mnie kimś bardzo bliskim i ważnym od dzieciństwa, ale nie spodziewałem się jakie głębokie wrażenie wywrze na mnie Jego śmierć... Poczytuje sobie za wielka łaskę fakt, że mogłem żyć w trakcie Jego Pontyfikatu oraz kilkakrotnie uczestniczyć w bezpośrednich spotkaniach z Nim podczas kilku pielgrzymek do Polski, z których na zawsze pozostaną w mej pamięci niezapomniane chwile w Warszawie w 1979 i 1983 r., w Gdańsku 1987 r. oraz w Sopocie i w Warszawie w 1999 r.). Jego wyjątkowość i zasięg oddziaływania wymyka się  wszelkim ocenom i dopiero teraz dostrzegamy jak bardzo ważne treści przekazywał nam w Swym nauczaniu. W tej chwili najważniejsze jest, aby właściwie wczytywać się w to wielkie posłanie Miłości i Wiary Jana Pawła Wielkiego i starać się je realizować na co dzień! To będzie najlepsze spełnienie testamentu Ojca Swietego. Mam także nadzieje ze dożyje chwili kanonizowania Papieża Polaka...

Jacek Kalinowski - rzecznik prasowy sieci Idea.

Dołącz do dyskusji: Ludzie mediów wspominają Jana Pawła II - podsumowanie

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl