SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Echa Pandora Gate. Marketerzy będą ostrożniejsi w doborze influencerów

Pandora Gate to zdaniem wielu największy skandal w historii YouTube w Polsce. Mało w tym kontekście mówi się jednak o markach, dzięki którym influencer marketing tak prężnie się rozwija. - Sygnał dla marek jest dziś jasny: zastanówcie się dwa razy zanim wejdziecie do tej influencerskiej rzeki. A jeśli zechcecie do niej wejść, to dobrze sprawdźcie, z kim i na jakich zasadach współpracujecie - przestrzega Adam Mitura z InPlus Media. - Działania z influencerami nie zostaną ograniczone - to zbyt duży rynek, gwarantujący w miarę tanie dotarcie do odbiorców i zapewniający po prostu szybką budowę świadomości marki - twierdzi Anka Robotycka z F11 Agency.

Od kilku tygodni media żyją aferą pedofilską w polskim internecie. "Pandora Gate" wybuchła 3 października, gdy znany youtuber Sylwester Wardęga opublikował na swoim kanale film oskarżający najpopularniejszych polskich youtuberów o niestosowne zachowanie wobec nieletnich kobiet poniżej 15. roku życia. Najpoważniejsze zarzuty dotyczą Stuarta "Stuu" Kluz-Burtona. Sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Za influencerem wydano list gończy i został zatrzymany.

Pandora Gate to według wielu największy skandal w historii polskiego YouTube'a. W sprawie głos zabrali liderzy wszystkich partii politycznych. Opozycja zarzucała rządzącym, że nieudolnie walczą z pedofilią. Premier zapewniał z kolei, że traktuje tę sprawę z pełną powagą. A wszystko to w ostatnich dniach kampanii wyborczej. - Poleciłem wszystkim służbom natychmiast zająć się tą sprawą. Oczekuję szybkich i stanowczych działań w tym temacie - mówił Mateusz Morawiecki.

Intymne zdjęcia wysyłane do nastolatek

W nagraniu "MROCZNA TAJEMNICA STUU I YOUTUBERÓW: PANDORA GATE (Boxdel, Dubiel, Fagata)" Wardęga ujawnił, że Stuu utrzymywał prywatne relacje ze swoimi nastoletnimi fankami. Na potwierdzenie pokazał relacje nastolatek i screeny wiadomości, które wymieniał z nim Stuu. Chwilę wcześniej w internecie znalazł się wywiad wideo dziennikarza Jakuba Wątora z Aleksandrą Adamczyk (Olciak93), która opisała, jak Stuu zachęcał ją jako nastolatkę (dziewczyna miała wtedy 13-14 lat), żeby wysłała mu swoje "miłe zdjęcia" i robił aluzje seksualne.

Kilka dni później swój film opisujący kolejne wątki afery opublikował Mikołaj Tylko "Konopskyy". Pojawiają się tam też informacje o kilku innych znanych twórcach, m.in. Danielu Pawlaku, znanym jako DeeJayPallaside. Twórca filmu ostro skrytykował także Spotlight Agency, której udziałowcem kilka lat temu był Stuart B.

Konopskyy w filmie zamieszcza skriny obleśnych wiadomości znanych już z filmu Sylwestra Wardęgi o erotycznych snach Stuu i zarzucił przy tym bierną postawę Marcinowi Dubielowi. Miał on według twórcy wiedzieć o tym, ile lat miała ta fanka Stuu, a nawet przekomarzać się na temat tej relacji. "To co czuje teraz do ciebie w tej chwili przerosło wszystkie ludzkie wymyślenia" - miał pisać do małoletniej fanki Stuu. 

Konopskyy w filmie podziękował Justynie Sukanek, która już kilka lat temu próbowała nagłośnić sprawę, jedna była przez Stuu i środowisko dyskredytowana m.in. z uwagi na problemy natury psychicznej. 

 Z kolejnej historii Agnieszki (imię zmienione) dowiadujemy się, że Stuu miał wysyłać do niej swoje intymne zdjęcia, kiedy miała zaledwie 13 lat. Nastolatka zachowała fotografie w aplikacji Snapchat. 

Prokuratura przesłuchała już pierwszych świadków w tej sprawie. - Przekazują informacje o ogromnej skali przerażającego procederu seksualnego wykorzystywania nieletnich w środowisku YouTuberów. Pociągnięcie do odpowiedzialności sprawców jest jedynie kwestią czasu - mówił wiceminister sprawiedliwości, dodając, że Warszawie i Szczecinie przeszukano mieszkania, gdzie znaleziono kilkadziesiąt urządzeń z danymi elektronicznymi, m.in. z treściami komunikatorów społecznych oraz komputery, laptopy, telefony, twarde dyski i nośniki zewnętrzne.

Czytaj też: Influencerzy stracą na Pandora Gate? 

W ocenie większości ekspertów od szeroko pojętej reklamy internetowej Pandora Gate na pewno odciśnie spore piętno na branży influencer marketingu i niekorzystnie wpłynie na wizerunek,  zwłaszcza YouTube.    
Czy w wyniku tego marketerzy ograniczą wydatki na tego rodzaju aktywności i zredukują budżety reklamowe kierowane do YouTube?

Środowisko influencerów przepłacane i zdemoralizowane

Zdaniem Adama Mitury InPlus Media jeszcze nigdy w historii, polski YouTube nie miał tak złej wizerunkowej passy. - Wcześniej słyszeliśmy co prawda o patoinfluencerach, ale osoby pokroju Magicala czy Rafonixa traktowano jako swego rodzaju ciekawostkę, wąski wycinek mediów społecznościowych. Dziś jest inaczej, bo mamy ciąg zdarzeń, które stawiają pod pręgierzem opinii publicznej wiele bardzo znanych w środowisku nazwisk. Inna jest też skala i kaliber stawianych im zarzutów. Pedofilia, przemoc, emocjonalny szantaż to coś, co bulwersuje każdego.  Nie tylko fanów internetowych twórców, ale też marketerów, którzy zarządzają influencerskimi budżetami i często mają nastoletnie dzieci, a także tych, którzy o Gonciarzu czy Stuu dowiedzieli się być może za sprawą Pandora Gate po raz pierwszy – mówi Adam Mitura.

Nasz rozmówca uważa, że ten kryzys wizerunkowy jest wielowymiarowy.    

- Abstrahując od kwestii etycznych, ostatnie wydarzenia dają też paliwo wszystkim tym krytykom influencer marketingu, którzy już wcześniej twierdzili, że jest to środowisko zdemoralizowane, przepłacane, rozpieszczone rozmachem komercyjnych współprac i po części tworzące też wątpliwej jakości kontent. I choć to ogromne i dla wielu twórców krzywdzące uproszczenie, to sygnał dla marek jest dziś jasny: zastanówcie się dwa razy zanim wejdziecie do tej influencerskiej rzeki. A jeśli zechcecie do niej wejść, to dobrze sprawdźcie, z kim i na jakich zasadach współpracujecie. Oczywiście, marki nie mają narzędzi, by dowiedzieć się, czy dany twórca jest pedofilem czy też np. morduje koty w garażu, ale mogą przeanalizować twórców pod kątem publikowanych treści czy wypowiedzi.  A tego często do tej pory nie robiły – zaznacza Adam Mitura.

- Z pewnością afera kładzie się cieniem na YouTube, choć YouTubowi ciężko w tym zakresie coś zarzucić w odniesieniu do obecnych norm prawnych. YouTube jest w pewnym sensie również ofiarą tej sytuacji. Afera, ze wszystkimi jej wątkami pobocznymi, jest niestety pewną ilustracją negatywnych procesów społecznych zachodzących wśród młodzieży i dorosłych, ale wciąż dość młodych youtuberów, przy czym to dorośli (firmy, politycy, organizacje) odpowiadają za środowisko informatyczne, prawne, edukację i kulturę, która mają wpływ na te procesy społeczne. Być może na platformy takie, jak YouTube powinny zostać nałożone zobowiązania co do dystrybucji treści o określonej jakości, kształtujące bardziej odpowiednie wzorce zachowań wśród dzieci i młodzieży. Ale nawet gdyby taka inicjatywa powstała, to przez funkcję wyszukiwania te treści nadał mogłyby być omijane. Kształtowanie tego środowiska przy jego dynamicznym rozwoju jest bardzo trudne. W tym kontekście warto zauważyć, że nie ciesząca się popularnością inicjatywa KRRiTV z rejestracją kanałów i oznaczaniem treści emblematami co do wieku, może być cenniejsza niż to się dotychczas wydawało – dodaje Robert Sosnowski, CEO REACHaBlogger.

Kubeł zimnej wody dla rynku

Adam Mitura nie ma wątpliwości, że Pandora Gate to bardzo potrzebny kubeł zimnej wody nie tylko dla środowiska YouTube, ale także dla marek, które w pogoni za zasięgami niekiedy świadomie angażowały się we współpracę z twórcami o wątpliwej etyce. Skoro sprzedaż się zgadzała, statystyki rosły, to nie było żadnego argumentu za tym, by postępować inaczej. - W myśl zasady nie ważne jak o nas mówią, byle mówili. I choć agencje zgłaszają swoje rekomendacje, to prawda jest taka, że ostatni głos należy zawsze do marki. I dziś te marki zdały sobie sprawę, że mogą mieć poważny kryzys wchodząc w ryzykowne współprace, bo internauci dość jednoznacznie oceniają to, co wyszło na jaw dzięki Adamczyk, Dąbrowskiej, Wardędze czy Konopskyemu – zaznacza nasz rozmówca.

W podobnym tonie wypowiada się Ewa Zambrzycka-Rozner, account director w Ogilvy PR. Ocenia, że Pandora Gate stawia na nogi marketerów i rozbudza środowiskową, a także publiczną refleksję, na jakich podstawach opiera się to narzędzie wykorzystywane do komunikacji z klientami, jak powinna wyglądać kontrola nad twórcami. 

- To może być dla marek sytuacja, by zweryfikować podstawy swoich wyborów i by podejmować bardziej przemyślane, poparte głębokimi analizami decyzje, jeśli chodzi o dobór autorytetów cenionych przez ich grupę docelową. Afera prowokuje również do zastanowienia się, co świadczy o wiarygodności twórcy i jakie są jej podstawy, szczególnie kiedy kanały w social mediach nie są uzupełnieniem jego ścieżki kariery, tj. w przypadku aktorów, dziennikarzy czy ekspertów w swoich dziedzinach, a influencerem staje się nieznany człowiek, który wyrasta na autorytet młodych na fali często nawet jednego dobrze przyjętego materiału – wskazuje ekspertka.

W ocenie Kariny Hertel, partnera zarządzającego BrandLift afera, która teraz wybuchła i jej dalszy ciąg (wciąż wypływają nowe fakty o wybranych twórcach i ich postępowaniu) najpierw wstrząśnie, a następnie zmieni cały rynek influencer marketingu.    
- Warto dodać, że obecnie opinia publiczna polega na filmie zrealizowanym przez twórcę wywodzącego się ze środowiska prankowego. Zastanawia mnie, dlaczego wcześniej nie podjęto odpowiednich kroków w celu weryfikowania środowiska gamingowego, czy pato streaminowego. Dlaczego nikt nie miał odwagi, a dopiero teraz kolejne osoby mówią, co widziały i o czym słyszały – pyta Karina Hertel.

Marketerzy będą bardziej wyczuleni

Według Oskara Krawczyka, social media executive w Altavia Kamikaze + K2 Pandora Gate rzuciła zupełnie nowe światło na świat influencerów, przez co już nigdy odbiorcy nie będą patrzeć na nich w ten sam sposób - nawet na tych bez skazy. Przewiduje, że marketerzy odpowiedzialni za odpowiedni dobór influencerów do kampanii będą bardziej wyczuleni.

- Zmienią się procesy zachodzące przy takich działaniach, a nawet podejrzewam, że umowy współpracy zostaną mocno przebudowane - twierdzi. Dodaje, że aktualne wydarzenia są kluczowe dla przyszłości polskich social mediów. - Pokusić się można o stwierdzenie, że jest to swego rodzaju przewrót i przetasowanie w branży. W przeciągu kilku dni poznaliśmy przerażające fakty na temat osób, które uważane były za wyznacznik polskiego internetu. Słyszy się wiele wypowiedzi, że internet po tej aferze już nie będzie taki jak kiedyś. To prawda, zniknie z niego wiele rozpoznawalnych twarzy, a wizerunek polskiego środowiska Youtube  pozostanie na długie lata z tą łatką (związaną z aktualnymi wydarzeniami) – przypuszcza Oskar Krawczyk.

Ewa Zambrzycka-Rozner nie ma wątpliwości co do tego, że teraz marketerzy baczniej będą się przyglądać wybieranym osobom do współpracy.  

- Duże marki coraz większą wagę zwracają na przekaz i wartości, jakie reprezentują influencerzy, a nie tylko liczby statystyk konta. Dzisiejsza afera w świecie polskiego „influencu” wzmocni ten trend i zwiększy ostrożność firm. Marketerzy widzą też coraz lepiej, że zasięgi mają mniejszy wpływ na decyzje zakupowe niż zaangażowana społeczność, która liczy na rekomendacje i podpowiedzi. Influencerzy ułatwiają wybór wśród szumu komunikacyjnego. Na świecie 80 proc. marek współpracuje z influencerami i nie są to tylko ci makro, z najwyższymi w swojej grupie zasięgami – wskazuje ekspertka Ogilvy PR.

Robert Sosnowski przewiduje, że jednocześnie klienci będą redukowali współprace z influencerami, którzy są nazbyt wyraziści, balansują blisko krawędzi walcząc o zasięgi na rzecz influencerów merytorycznych, którzy swoją pozycję budują na wiedzy i jakościowej twórczości.   
- Niektóre marki, i wcale nie jest to mała grupa, dbają o staranny dobór influencerów już od lat. Zapewne teraz do nich dołączą kolejne firmy, które będą ostrożniej dobierać influencerów szukając jakościowego, merytorycznego kontentu, który generuje wartość dodaną i raczej stroni od kontrowersji, często kosztem mniejszych zasięgów – twierdzi Robert Sosnowski.

Także Karina Hertel z BrandLift uważa, że marki znacznie uważniej niż dotychczas będą wybierać swoich ambasadorów, weryfikować ich aktywność, jakość przekazu, postępowanie w mediach i poza nimi, a także powiązania z innymi internetowymi osobistościami. Skończy się krótkowzroczne patrzenie wyłącznie na liczbę obserwujących czy poleganie na przeczuciu i intuicji. 

Kryzys marek osobistych youtuberów, a nie YouTube

- Zbudowanie przez influencera swojej wiarygodności w oczach biznesu będzie znacznie trudniejsze niż obecnie. Firmy częściej będą korzystać z profesjonalnych dostawców usługi mających odpowiednie narzędzia do badania wizerunku twórcy – wylicza.    
W jej ocenie poważny kryzys zaufania dotknie teraz przede wszystkim środowisko szeroko rozumianego gamingu, w szczególności tego typu treści kierowanych do dzieci i nastolatków. - Dodatkowo na pewno tąpnięcie czeka także środowisko freak fightów czy projektów typu „Big Brother” – choć oni od dawna nie mają dobrej opinii – dodaje Karina Hertel.

Zdaniem Rafała Czechowskiego, dyrektora zarządzającego Imago PR, Pandora Gate to raczej kryzys marek osobistych youtuberów - dzisiaj często już nieaktywnych - ewentualnie środowiska określonej kategorii twórców, niż samego Youtube'a. 

- Warto na to jednak spojrzeć z szerszej perspektywy. Po pierwsze, mówimy - poza chyba jednym przypadkiem - o występkach osób jednak niedojrzałych, nawet jeśli już wtedy pełnoletnich. Jest to więc w moim przekonaniu nie tyle zjawisko opisujące środowisko influencerów czy youtuberów, ile dowód na to, że bardzo młode osoby często nie potrafią udźwignąć ciężaru nagłej popularności. Nic zresztą nowego - wszak relacje młodych muzycznych idoli XX w. z ich nieletnimi groupies od sytuacji ujawnionych przez Wardęgę różni tylko dostęp do świata cyfrowego. Jednak w przeciwieństwie do artystów, w świecie YT sprzed dekady, gwiazdy rozbłyskiwały znacznie liczniej i łatwiej [jednak opanowanie gry w Minecraft jest mniej wymagające niż zdobycie sprawności gry na instrumencie czy umiejętność komponowania]. Popularność przychodziła na dodatek bez uczestnictwa elementu systemowego, np. profesjonalnego promotora, ale bezpośrednio. I kontakt z publicznością również jest tu bezpośredni i może być niepubliczny. Jak cały internet - raczej więc sprzyjało to, niż przeszkadzało, nadużyciom – komentuje Rafał Czechowski.

Ekspert ocenia, że akcja Wardęgi ma walor profilaktyczny i jednocześnie tę zasadniczą wadę, że zrównuje bardzo różne sytuacje: postępki ludzi wtedy bardzo młodych z już dorosłymi, nieobyczajne zachowanie z wykorzystaniem seksualnym nieletnich, nadużycia na tle seksualnym z niewłaściwymi zachowaniami w relacjach zawodowych.

- Jak każda generalna krytyka, także ta nie jest w równym stopniu uprawniona względem każdego adresata – zaznacza Rafał Czechowski. - Dzisiejszy świat influencerów wypełniają postaci tak liczne i zróżnicowane, że zmiana postawy ogółu względem nich wskutek afery obyczajowej dotyczącej kilku osób wydaje się bardzo mało prawdopodobna. Z pewnością jednak, względem influencerów nie będących specjalistami, których kariery i reputacja są "jednowarstwowe", marki będą wykazywać - przynajmniej przez jakiś czas - większą ostrożność – zaznacza Rafał Czechowski. 

Podkreśla również, że agencje reprezentujące influencerów przed markami mają tu do odegrania niebagatelną rolę - strażników bezpieczeństwa swoich klientów. - Skuteczność w tym zakresie będzie zapewne ograniczona, niemniej sam proces uwzględnienia tego aspektu w relacjach z podopiecznymi i z klientami, przyczyniłby się do zwiększenia poczucia odpowiedzialności tych pierwszych. Im więcej osób zarabia na współpracy z markami, tym edukacja w tym zakresie staje się istotniejsza – dodaje.

Łatwo wpaść w pułapkę generalizowania

Michał Dębski, head of communications and international growth w Lifetube zwraca z kolei uwagę, że ilość wypływających rewelacji, a przede wszystkim podłoże zarzutów, sprzyjają przyjmowaniu wszystkiego bardzo emocjonalnie i uniemożliwiają rzetelną ocenę faktów.

 - Łatwo jest wpaść w pułapkę generalizowania, a clickbaitowe nagłówki prasowe w stylu “upadek polskiego YouTube’a” czy “polskich YouTuberów” wręcz sugerują, że ujawnione niemoralne zachowania jednostek dotyczą całej branży. Tymczasem szacuje się, że w Polsce działa 57 tysięcy twórców internetowych, a 570 tysięcy ma potencjał bycia influencerami (ma ponad 1000 obserwatorów). To bardzo liczne i niejednorodne grono o bardzo zróżnicowanych poglądach, przeszłości i demografii. Marki wykorzystują ich potencjał od lat. Uważam, że ostatnie wydarzenia (sprawy Stuu, Dubiela, Gargamela, Gonciarza i innych) należy rozpatrywać w kategoriach jednostkowych przypadków, które wpłyną na indywidualne kariery tych osób, jednak nie zadecydują o przyszłości branży influencer marketingu w Polsce – zaznacza Michał Dębski.   

Nasz rozmówca nie uważa, żeby marki i reklamodawcy odwrócili się od tysięcy twórców, którzy rzetelnie pracują na swój sukces i cieszą się uznaniem swoich widowni. - Można posłużyć się analogią ze świata filmu lub sportu. Czy afery z udziałem gwiazd kina sprawią, że ludzie przestaną oglądać filmy lub czy doniesienia o przypadkach dopingu zadecydują o tym, że cała dyscyplina sportu straci fanów? Branża jako całość nie może odpowiadać za błędy jednostek i identyfikować się z nimi. Odnosząc to do polskiego YT, czy widzowie Mądrej Babci, odbiorcy jej bardzo skonkretyzowanego przekazu, odwrócą się od tej twórczyni, ponieważ w zupełnie innej części internetu, twórcy (o których najprawdopodobniej ta konkretna publiczność nigdy nie słyszała) mierzą się z tak poważnymi zarzutami? Idąc dalej tym torem - czy tacy twórcy, których są w naszym kraju dziesiątki tysięcy, zostaną skreśleni przez marketerów? Nie wydaje mi się – wylicza ekspert.

Nasz rozmówca dodaje, że w odniesieniu do całej branży, informacje z ostatnich tygodni mogą zapoczątkować pozytywną zmianę. - Kwestie brand safety nie są nowe, ale teraz z pewnością zyskają inny priorytet. Nie istnieje mechanizm gwarantujący 100 proc. pewności i pozwalający zbadać, ocenić prywatne życie ambasadora marki. Z pewnością jednak tematy te będą otwarcie omawiane przy podejmowaniu współprac, a z czasem branża wypracuje katalog dobrych praktyk w tym obszarze (np. odpowiednie zapisy umowne dotyczące odpowiedzialności stron w przypadku kryzysów wizerunkowych). Wielu przedstawicieli marek już dziś bardzo starannie dobiera swoich ambasadorów i celebrytów do współpracy – liczą się nie tylko zasięgi i popularność, ale w coraz większym stopniu wizerunek i wyznawane wartości. Ta zmiana zaczęła się dokonywać już chwilę temu, wraz ze stopniową profesjonalizacją tego wciąż młodego rynku, a teraz jeszcze tylko przyspieszy – uważa Michał Dębski. 

Rynek influencer marketingu zbyt duży, by marketerzy z niego rezygnowali   

Ekspert Lifetube nie ma wątpliwości, że Pandora Gate to największa dotychczas afera z udziałem rodzimych internetowych twórców. - Ale znów - nie ekstrapolowałbym tych przypadków na całą branżę. To nie jest domena YouTube’a, tylko osób o eksponowanej pozycji społecznej, wśród których statystycznie częściej ujawniane są skandale - bo dużo ludzi im się przygląda i skoro skupiają rzesze fanów, to oczekuje się od nich bycia autorytetem. A zdarzają się niestety przypadki, kiedy popularność absolutnie nie idzie w parze z przykładną postawą. Dlatego dziś widzę ogromną rolę profesjonalnych podmiotów działających w branży influencer marketingu, agencji, organizacji zrzeszających te podmioty, jak i samej społeczności twórców w wypracowaniu wspólnych standardów i prezentowaniu pozytywnej strony branży. To na nas spoczywa część odpowiedzialności za pokazywanie rzeczywistej wartości influencer marketingu – podkreśla.

-Dobrze, że Pandora Gate się wydarzyła, ponieważ może zmusić część reklamodawców do tego, by zastanowili się nad kluczową, staroświecką rzeczą czyli wartościami, a nie zasięgami influencerów – uważa z kolei Anka Robotycka, managing partner w F11 Agency. - Nie oszukujmy się jednak, że działania z influencerami zostaną ograniczone - to zbyt duży rynek, gwarantujący w miarę tanie dotarcie do odbiorców i zapewniający po prostu szybką budowę świadomości marki. Jednak osobiście pokładam nadzieję, że ten skandal (jak i wiele pomniejszych) zmusi mądrych marketerów do zadania sobie pytania: czy naprawdę chcę pokazywać produkty dla młodych ludzi w otoczeniu postów wręcz pornograficznych, z bardzo wątpliwej jakości żartami czy ogólnie treściami – podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.  

W jej ocenie marki częściowo ponoszą odpowiedzialność za nakręcenie tej spirali wszechwładnych i stawiających się ponad zasadami influencerów, głównie poprzez swoją niefrasobliwość, niechęć do sprawdzania z kim tak naprawdę współpracują lub po prostu z lenistwa.

- Bardzo oczekuję podjęcia działań przez marki, we współpracy z regulatorami lub instytucjami będącymi wyznacznikiem standardów na rynku digital, by ustanowić realne a nie papierowe zasady i dobre praktyki współprac z influencerami. Inaczej będziemy mieli bagno, w którym z jednej strony są obecne nasze dzieci, a z drugiej strony do którego to bagienka dosypują kasę sponsorzy i marki – mówi Anka Robotycka.

Chwilowy kryzys - YouTube to nie tylko Stuu, Kruszwil czy Gargamel

Adam Mitura z InPlus Media jest przekonany, że to co dzieje ostatnio wokół twórców YouTube to kryzys chwilowy. Wyjaśnia, że przecież YouTube to nie tylko Stuu, Kamerzysta, Kruszwil, Gargamel czy Gimper. - To obok internetowych tuzów ogromna masa mniejszych twórców, których kontent, aktywność w mediach społecznościowych nie budzi wątpliwości. Paradoksalnie Pandora Gate jest też dowodem na moc influencer marketingu. Film Wardęgi ma w tej chwili około 8 mln odsłon, a sprawą zajęły się największe media i politycy. Trudno przejść obok tego obojętnie. 8 mln odsłon to niemal taki sam zasięg jak głośna „Zabawa w chowanego” braci Sekielskich. Warto też zauważyć, że to nie policja, nie prokuratura, ale sami twórcy YouTube zdobyli się na odwagę, by opowiedzieć o patologiach w swoim środowisku.  To sygnał dla rynku: „tak, mamy patologie, widzimy je, ale piętnujemy, potępiamy i chcemy wypalić żelazem” – zauważa ekspert.  

Z kolei Ewa Zambrzycka-Rozner z Ogilvy PR dodaje z kolei, że każda „afera” w świecie influencerów/youtuberów to wzrost monetyzacji kanałów. - Twórca jest przez chwilę piętnowany, ale przekłada się to na jego sukces, wzrost wartości komercyjnej, a nie porażkę. Wspomnijmy sytuację z Fagatą, która również pojawia się w Pandora Gate, kiedy obwieściła, że nie idzie na studia, bo chce być bogata, co osiągnie będąc influencerką u boku znanego mężczyzny. Ówcześnie spotykała się z piłkarzem Ekstraklasy, ale wspomina w materiale, że jeśli to jej nie wyjdzie, to już ma plan zastępczy, bo pisze do niej znany youtuber. Jej postawa nie została napiętnowana społecznie, nie stała się lekcją dla nastolatek, a tylko przełożyła się na rozwój kanału i jego przychodów, a także dalszych współprac Fagaty poza siecią, które również oznaczają monetyzację nagannego postępowania – przypomina ekspertka.

Dołącz do dyskusji: Echa Pandora Gate. Marketerzy będą ostrożniejsi w doborze influencerów

19 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
cilit bank 16.99
coz za prymitywna reklama -kiedy zanussi nakreci epicki obraz prawdy ekranu o prawdzie czasu
0 0
odpowiedź
User
M
coz za prymitywna reklama -kiedy zanussi nakreci epicki obraz prawdy ekranu o prawdzie czasu

Liczba doskonała ? A co to ma do Pandora Gate i sprzedawców z YT ?
0 0
odpowiedź
User
już od
Influencerzy to po prostu patologia. Wystarczy obejrzeć kilka nagrań dowolnego z nich. Ekshibicjonizm (zapomnieliśmy już, że to jednostka chorobowa, prawda?), kryptoreklamy, przekonanie o własnej nieomylności...
0 0
odpowiedź