SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

'Polityka informacyjna rządu musi być zrozumiała dla ludzi'

Felieton Konrada Ciesiołkiewicza - Rzecznika Prasowego Rządu RP.

Ludzi profesjonalnie zajmujących się komunikacją społeczną nie od dziś nurtuje pytanie, jak skutecznie docierać do Polaków z przekazem politycznym. Krótko mówiąc: w jaki sposób prezentować opinii publicznej decyzje i postępowanie rządu. Takie pytania zadaje sobie chyba każdy premier i każdy rząd funkcjonujący w nowoczesnych świecie, nazywanym  często, nie przez przypadek, demokracją medialną lub – jak dowodzi Lawrence Grossman – demokracją elektroniczną. Rozterki te nie są obce również, a może przede wszystkim, życiu publicznemu w Polsce.

Od lat w polskiej polityce istnieje swoiste fatum tworzące stereotyp prawicy, która nie rozumie mediów i nie potrafi prowadzić umiejętnej polityki informacyjnej. Po wygranej PiS w wyborach parlamentarnych i Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich wspomniane fatum zostało przełamane a stereotyp powinien szybko odejść do lamusa. Tak się jednak nie stało.   Kiedy Kazimierz Marcinkiewicz zgłoszony został przez PiS na funkcję premiera większość środowisk politycznych, tzw. liderów opinii publicznej oraz analityków polskiej sceny politycznej nie wierzyła w możliwość stworzenia przez tego polityka sprawnego rządu, a przede wszystkim nie wierzyła w silną pozycję Kazimierza Marcinkiewicza przekładającą się również na wyniki sondaży zaufania. Nie dawano wiary, że premier Marcinkiewicz będzie potrafił współpracować z mediami i za ich pośrednictwem skutecznie komunikować się ze społeczeństwem. A jednak stało się inaczej. Wyniki sondażu CBOS pokazują, że po niecałych dwóch miesiącach funkcjonowania premierowi ufa aż 63 proc. respondentów. Z analizy mediów wynika też, że dziennikarze naprawdę polubili Kazimierza Marcinkiewicza, tego niezauważanego i niedocenianego jeszcze niedawno polityka. W czym tkwi klucz do takiej skuteczności ? Nie chcąc pisać o prostych przepisach na sukces, jakich wokół niemało, chciałbym jednak wskazać na kilka zasadniczych czynników, które miały na to wpływ.

Po pierwsze: otwartość na dialog ze środowiskiem mediów. Dostęp dziennikarzy do premiera jest niemalże nieograniczony. Kazimierz Marcinkiewicz nie ucieka przed trudnymi pytaniami. Podczas każdej wizyty zagranicznej dziennikarze nie odstępują go nawet na krok. Do tego organizowane są częste konferencje prasowe, różne formy briefingów lub stwarzane są specjalne możliwości do spotkań szefa rządu z dziennikarzami. Warto zauważyć, że po każdym posiedzeniu rządu, to właśnie premier spotyka się z mediami i prezentuje decyzje państwowe. Premier Marcinkiewicz, co ma pewien symboliczny wymiar, jest też pierwszym politykiem, który dopuszcza dziennikarzy do swojego własnego gabinetu, w którym pracuje. W ciągu dwóch miesięcy premier odbył 56 przygotowanych wcześniej spotkań z prasą. To rekordowa ilość.
Po drugie: sprawiedliwy stosunek do wszystkich mediów. Stąd bierze się przyjmowanie zaproszeń zarówno do ważnego ośrodka medialnego, jakim jest Radio Maryja jak i do – bez wątpienia  ważnych mediów - którymi są Gazeta Wyborcza czy tytuły Axel Springer Polska. W tej otwartości zawiera się również stosunek do tytułów kolorowych czy tabloidów, których nie znosili i nie dopuszczali do siebie poprzednicy. A przecież to tytuły o ogromnych nakładach, wyrażające często prawdziwe poglądy społeczne, które rządzący powinni brać pod uwagę. Z tego powodu ten rząd i ten premier w sposób poważny i otwarty podchodzi do tych mediów. A to, że czasami brutalnie traktują rządzących ...? Taka ich specyfika. Nie wolno się za to obrażać.     

Po trzecie: naturalność premiera. Mylą się Ci, którzy sądzą, że polityka można wypromować w sposób porównywalny do produktu. PR polityczny i PR produktowy, to jednak dwa różne światy rządzące się różnymi regułami. Należy też wziąć pod uwagę, że natury człowieka nie da się oszukać. Jeżeli polityk nie lubi mediów, to wcześniej czy później, funkcjonując w świecie przeżywającym rewolucję informacyjną, natura da o sobie znać. To niezwykle pozytywny wpływ mediów, potrafiących często (co nie znaczy, że zawsze) ukazywać prawdziwe oblicze osób pełniących funkcje publiczne. Premier Marcinkiewicz po prostu z mediami sympatyzuje.

Po czwarte: rozumienie przez premiera i rząd nowoczesnych narzędzi i mechanizmów komunikowania się ze społeczeństwem. Nie mogę zgodzić się z pojawiającym się miejscami zarzutem, że premier bardziej uprawia PR niż podejmuje decyzje. Argument ten wyraża się w sformułowaniu użytym przez jednego z dyskutantów podczas spotkania prasowego, który nazwał ten rodzaj polityki  „polityką gadżetów”, swoją drogą uwielbianą przez media. Otóż polityka medialna rządu nie jest celem samym w sobie. My nie przedstawiamy „gadżetów” dla samego ich przedstawiania, ale w sposób czytelny i profesjonalny komunikujemy opinii publicznej decyzje polityczne. Nie przez przypadek decyzja o akcyzie przedstawiana była przy budowanej autostradzie, doradcę ds. tzw. ściany wschodniej prezentowaliśmy w Białymstoku, powołując zespół ds. mistrzostw Euro 2012 rozegraliśmy mecz z juniorami warszawskiej Legii a mówiąc o zwrocie akcyzy na paliwa rolnicze premier odwiedził zwykłą rodzinę wiejską. Takich przykładów można mnożyć wiele. Ale czy to jest polityka gadżetów, czy właśnie tak powinna po prostu wyglądać polityka? Jestem przekonany, że to drugie. To jest uprawianie polityki  nieustannego dialogu społecznego. Rząd podejmujący decyzje polityczne nie powinien zamykać się w zaciszu gabinetów i tylko od czasu do czasu przedstawiać je  na oficjalnych konferencjach prasowych. Umiejętność sprawnej i czytelnej komunikacji jest przecież nie tylko powinnością, ale i obowiązkiem rządzących. Polityka informacyjna musi być zrozumiała dla ludzi, nie tylko dla polityków.

Po piąte: świadomość partnerstwa. Trudno ją zdefiniować jednak przekłada się w bezpośredni sposób na traktowanie mediów  - właśnie jak partnerów w niełatwym procesie komunikowania się ze społeczeństwem. Świat mediów i świat polityki są ze sobą ściśle i nierozerwalnie związane. Bez niezależnych mediów demokratyczny system polityczny nie mógłby istnieć. Tak więc dziennikarze są dla rządu partnerami, często bardzo trudnymi i wymagającymi, ale zawsze partnerami. Nigdy przeciwnikami. To niemalże dogmat postępowania otoczenia premiera Marcinkiewicza. Ze środowiskiem mediów staramy się prowadzić ciągły dialog.  Oczywiście, bywa, że czujemy się niesprawiedliwie oceniani, nie ze wszystkimi opiniami się zgadzamy. Polemizujemy, spieramy się, często publicznie, ale zawsze z sympatią i szacunkiem dla adwersarza. Z zasady nie obrażamy się na media.

To niektóre z istotnych czynników wpływających na wizerunek i postępowanie rządu. Wynikają one z jednego prostego przekonania: rządzenie jest służbą publiczną, a polityka informacyjna jest jednym z narzędzi tej służby. Trzeba też wziąć pod uwagę, że zarówno politycy jak i dziennikarze, to zawody zaufania społecznego. Na jednych i drugich spoczywa odpowiedzialność za jakość życia publicznego. Politycy skazani są więc na media, a media na polityków. Jedyną właściwą i cywilizowaną formą relacji między nimi jest współpraca. Z pożytkiem dla dobrze poinformowanego społeczeństwa.

Dołącz do dyskusji: 'Polityka informacyjna rządu musi być zrozumiała dla ludzi'

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl