SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski w walce o fotel prezydencki idą łeb w łeb. O zwycięstwie przeciwnika może zdecydować błąd jednego z nich (opinie)

Po I turze wyborów prezydenckich kampania wyborcza nabrała tempa, jednak nie ma w niej nowych istotnych wątków, a eksploatowane są już dobrze znane wyborcom tematy. Sondaże raz wskazują na zwycięstwo Andrzeja Dudy, kolejnym razem na wygraną Rafała Trzaskowskiego. Przewaga jednego nad drugim jest jednak marginalna. Zdaniem zarówno badaczy, jak i ekspertów od marketingu politycznego trudno dziś wskazać wynik niedzielnego głosowania. O zwycięstwie przeciwnika może ich zdaniem zdecydować m.in. błąd któregoś z nich, a na ostatniej prostej jeszcze wiele może się wydarzyć. Duży wpływ na wynik II tury może mieć też fakt, że część wyborców pójdzie teraz głosować nie za kimś, a przeciwko komuś.

Rafał Trzaskowski i Andrzej Duda/Facebook.comRafał Trzaskowski i Andrzej Duda/Facebook.com

W pierwszej turze wyborów prezydenckich, które odbyły się 28 czerwca, wygrał Andrzej Duda. Państwowa Komisja Wyborcza we wtorek przekazała wyniki wyborów prezydenckich z 100 procent obwodów głosowania. Urzędujący prezydent zdobył 43,5 proc. głosów (8 450 513 głosy). Na drugim miejscu znalazł się Rafał Trzaskowski z poparciem 30,46 proc. (5 917 340 głosy).

##NEWS https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/andrzej-duda-rafal-trzaskowski-wybory-prezydenckie-kto-wygra-sondaze-musi-odejsc-od-wizerunku-zlotego-chłopca ##

Sondaże  realizowane w ostatnich dniach wskazują na niewielkie różnice pomiędzy kandydatami, dając raz zwycięstwo jednemu, a innym razem - drugiemu. Im bliżej kampanii, tym różnica między poparciem dla obecnego prezydenta a prezydenta Warszawy maleje.

Sondaż United Surveys dla RMF FM i „Dziennika Gazety Prawnej” (z 4 lipca br.) daje zwycięstwo Andrzejowi Dudzie z 50,5 proc. poparciem. Rafał Trzaskowski może według tego badania liczyć na 49,5 proc. głosów przy 65 proc. frekwencji wyborczej.

Opublikowany w środę 8 lipca przez tygodnik "Polityka" sondaż IBRiS wskazuje z kolei na zwycięstwo Andrzeja Dudy - głos na niego oddałoby 50,5 proc. respondentów, a na Rafała Trzaskowskiego - 49,5 proc. badanych.

Podobne prognozy można odnaleźć w sondażu Social Changes dla portalu wPolityce.pl - obecny prezydent zyskał w nim 51 proc. poparcia, a prezydent Warszawy - 49 proc.

Preferencje prezydenckie w sondażu Kantar (3-8 lipca, zdecydowani wyborcy): Trzaskowski - 50,6 proc., Duda - 49,4 proc.

Socjolog i twórca internetowych prognoz wyborczych Marcin Palade wyliczył średnie preferencji prezydenckich po 9 pomiarach CATI/CAPI wykonanych po I turze głosowania (zdecydowani wyborcy): Andrzej Duda 50,2 proc. - Rafał Trzaskowski - 49,8 proc.

Wszystko jest możliwe

Choć sondaże pokazują, że obaj kandydaci maja bardzo zbliżone poparcie, to - zdaniem Urszuli Krassowskiej, managing director public division w firmie badawczej Kantar - nie wydaje się, żeby klarował się jasny trend wzrostowy jednego z nich. Zwraca uwagę, że w badaniach widać, że jest kilka procent osób, które deklarują udział w wyborach, ale jeszcze nie wiedzą na kogo zagłosują. Nasza rozmówczyni zaznacza, że to właśnie ich decyzja - podjęta w ostatniej chwili -  może być kluczowa dla wyniku wyborów. - Już w pierwszych słowach po ogłoszeniu wstępnych wyników I tury wyborów zarówno Andrzej Duda, jak i Rafał Trzaskowski zabiegali o poparcie ze strony zwolenników pozostałych kandydatów . Można przewidywać z lepszym lub gorszym skutkiem, jaki kierunek będą miały te przepływy. Czy większość wyborców Szymona Hołowni wzmocni elektorat Rafała Trzaskowskiego? A może o wyniku Andrzeja Dudy zadecyduje ta część elektoratu Szymona Hołowni, która jeszcze się waha? Pozostaje zawsze część niezdecydowanych osób, które mogą w ostatnim momencie dokonać wyboru. A ponieważ wyniki kandydatów są zbliżone - wszystko się może zdarzyć - podkreśla Urszula Krassowska.

Zaznacza przy tym, że bardzo ważna jest także mobilizacja nowych uczestników głosowania. Kandydaci i ich sztaby wiedzą, że decydujące będzie przekonanie tych osób, które w wyborczą niedzielę czerwca z różnych powodów pozostały w domach. - Na przykład - zgodnie z wynikami exit polla - w najstarszej grupie Polaków frekwencja była nieco niższa niż w innych grupach wiekowych. Prawdopodobnie osoby te nie czuły się bezpiecznie z powodu epidemii. Czy uda się przekonać najstarszych wyborców, że wirus już jest w odwrocie i nie ma się czego obawiać? Komu uda się zmobilizować młodych? Bywało, że trudno było ich zachęcić. Krzysztof Bosak zawdzięczał swój wynik dużemu poparciu zebranemu wśród młodych wyborców.  Czy Rafał Trzaskowski przejmie większość tego elektoratu? Sądząc po wynikach sondaży, wydaje się to możliwe. Bardzo ważna będzie frekwencja i obaj kandydaci będą do ostatniej chwili mobilizować swoich wyborców. Chociaż myślę, że trudno będzie powtórzyć  rekord z 1995 roku – twierdzi przedstawicielka Kantara. Jej zdaniem trudno dziś powiedzieć, który z kandydatów wygra II turę wyborów 12 lipca. - Jeszcze wszystko się może się wydarzyć. Kampania jest bardzo intensywna i nie wiemy, jakie niespodzianki jeszcze przed nami. Czy któryś z kandydatów popełni błąd i w ten sposób umożliwi zwycięstwo przeciwnika - mówi Urszula Krassowska.

Wpadki nie są "trigerem" dla niezdecydowanych

Przemysław Wesołowski, CEO SW Research uważa z kolei, że niewielka różnica głosów pomiędzy Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim w ostatnich sondażach wynika z działań samych kandydatów. Zwraca uwagę, że po I turze nie doszło do ich bezpośredniego starcia, prawdziwej debaty, która mogłaby przekonać znaczą część osób niezdecydowanych. - Wszystkie dotychczasowe wpadki kandydatów nie są „trigerem” dla tych osób do podjęcia decyzji. Służą raczej wyłącznie do umacniania pozyskanego już elektoratu, co naturalnie nie wpływa na znaczniejsze ruchy na słupkach poparcia - komentuje nasz rozmówca.

Przewiduje, że ostatecznie w najbliższą niedzielę - podczas wyborów - różnica między kandydatami wyniesie ostatecznie 2 do 4 punktów procentowych na korzyść jednego lub drugiego kandydata. - Czyli przy założeniu frekwencji zbliżonej do pierwszej tury, zadecydują głosy kilkuset tysięcy nieprzekonanych Polaków - dodaje Przemysław Wesołowski.

Jak duże jest ryzyko, że ostateczny wynik będzie znacząco odbiegał od obecnych sondaży? Zdaniem naszego rozmówcy - niskie. Przypomina w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że w 2010 roku przed II turą  sondaże dawały znaczą (> 5 p.p) przewagę Bronisławowi Komorowskiemu nad Jarosławem Kaczyńskim, a w 2015 roku przewidziały kilkuprocentowe (ok 4 p.p.) zwycięstwo Andrzeja Dudy. W obu przypadkach się potwierdziły.

- Sondaże po 28 czerwca pokazują, że różnica poparcia kandydatów w drugiej turze jest najniższa od 10 lat. Tym samym nie oceniałbym sondażowni pod kątem wskazania zwycięzcy, ale bardziej pod kątem procentowej różnicy między kandydatami - zaznacza Przemysław Wesołowski.

Na pytanie, który z kandydatów ma w jego ocenie większe szanse na zwycięstwo odpowiada: - Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy  bardzo szybko zagospodarował głosy innych kandydatów z I tury wyborów. Andrzej Duda ma mniejszy zasób osób, których jeszcze może pozyskać. Co równie istotne, frekwencja rośnie wraz z wielkością miejscowości (od ok 59,5 proc. dla miejscowości do 5 tys. mieszkańców do powyżej 67 proc. dla miejscowości 100 tys.+). Co oznacza, że istnieje wyższe prawdopodobieństwo, że w II turze to dodatkowi wyborcy Rafała Trzaskowskiego (szczególnie zwolennicy Konfederacji) pójdą tłumniej na wybory niż powiększony elektorat Andrzeja Dudy - przypuszcza ekspert. Szacuje, że  frekwencja w niedzielę 12 lipca br. wyniesie ok. 67 proc. - po 1990 roku frekwencja w wyborach prezydenckich w II turze zawsze była wyższa niż w pierwszej, średnio o 2,9 proc.

Z kolei Paweł Piekarski, członek zarządu Instytutu Badań Pollster zapytany przez Wirtualnemedia.pl z czego faktycznie wynika tak niewielka w sondażach  różnica w głosach poparcia dla obu kandydatów zwraca uwagę, że na różnice między sondażami wpływa bardzo wiele czynników, m.in. przyjęta metoda realizacji sondażu (czy sondaż był realizowany telefonicznie, bezpośrednio, internetowo, czy też może jako sonda uliczna), metodologia samego badania (brzmienie pytań, dobór próby) czy pracownia, która realizuje badanie. - Należy jednak pamiętać, że nawet dwa badania zrealizowane w tym samym czasie, przez tę samą pracownię, tą samą metodą oraz z zachowaniem tych samym procedur badawczych, będą dawały najpewniej różne wyniki. Dlaczego? Ponieważ żadna pracownia sondażowa nie przepytuje wszystkich Polaków o ich decyzję wyborczą, a realizuje badanie na próbie badawczej, najczęściej wynoszącą około 1000 osób. Próbę najczęściej dobiera się w sposób losowy, a co powoduje, że pojawia się tzw. błąd oszacowania - po prostu losowanie do próby spowoduje, że wśród tego 1000 osób raz trafimy na kilka osób więcej popierających jednego kandydata, a drugim razem na kilka osób więcej popierających drugiego kandydata. Jest to wprost konsekwencja realizowania badań na próbach badawczych, zresztą bardzo dobrze opisana w statystyce – uzasadnia nasz rozmówca.

Zdecyduje kilkaset tysięcy wyborów

Dodaje, że dla próby 1000 osób i wyników, które w tej chwili posiadają kandydaci (obaj w pobliżu 50%), błąd ten wynosi ok. 3 punktów procentowych. Z racji, że w obecnej sytuacji kandydaci prawdopodobnie cieszą się bardzo podobnym poziomem poparcia, sondaże raz wskazują na jednego, a raz na drugiego, zależnie od uzyskanego losowego błędu oszacowania.

- Właściwie wszystkie sondaże wskazują na bardzo bliski wynik wyborczy obu kandydatów, jednak przed nami jeszcze ostatnie dni kampanii, które mogą zmienić sytuację, zwłaszcza że wiele wskazuje na to, że przeważy decyzja kilkuset tysięcy wyborców, a nie liczą się tylko osoby głosujące, ale również to, kto postanowi zostać w domu. W chwili obecnej trudno przewidywać wynik tych wyborów - zaznacza Paweł Piekarski.

Podobnie jak przedmówca twierdzi, że frekwencja w niedzielę wyniesie 65-67 proc.

Dopiero w II turze głosujemy poważnie

Krystian Dudek, właściciel Instytut Publico, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego również spodziewa się większej liczby głosujących niż miało to miejsce 28 czerwca. - Niektórzy uznają, że dopiero teraz głosujemy na poważnie, bo druga tura była pewna.Inni pójdą głosować nie za, a przeciw komuś, a w tej kampanii to bardzo mocny motywator.

Jeszcze inni dopiero teraz poczują narastające napięcie i dadzą się wciągnąć w wir wyborów. Poza tym z psychologicznego punktu widzenia, wybór między dwoma kandydatami jest prostszy - uzasadnia nasz rozmówca. Pytany o powody naprzemiennego sondażowego zwycięstwa obu kandydatów podpowiada, by zwracać uwagę na to, kto zamawia sondaż, bo niestety często ma to znaczenie.

- Wybory wygra ten, kto mocniej zdyscyplinuje i zmobilizuje swój elektorat, a także przekona niezdecydowanych. Każdy zdobyty głos z puli niezdecydowanych to także zabranie go rywalowi. Istotne jest też to jak zachowa się elektorat kandydatów, którzy odpadli po I turze, czy będzie mobilizacja i solidarność całej opozycji. Pamiętajmy też, że łatwiej Andrzejowi Dudzie bronić swojego fotela niż Rafałowi Trzaskowskiemu o niego walczyć. Tym bardziej, że Duda dysponuje potężną machiną - włączając w to telewizje z potężnym zasięgiem i struktury, które pracują dla niego i rządu już od lat. A Trzaskowski swoją kampanię musiał zorganizować niemal od ręki, w krótkim czasie. A jak pokazała kampania Kidawy-Błońskiej, jeszcze 3-4 miesiące temu w zasadzie niewiele działo się po stronie PO w tym zakresie – analizuje ekspert. Ocenia, że Andrzej Duda przyjął zasadę powtarzania prostych komunikatów, co jego zdaniem jest może niezbyt twórcze, ale skuteczne. - Trzaskowski mówi dużo, chce nadrobić czas, bo jego kampania jest krótsza, ale doradziłbym mu mówić prostszym językiem i bardziej hasłowo – podpowiada Krystian Dudek.

Warto rzucać błotem, bo zawsze coś się przyklei

Naszych rozmówców zapytaliśmy też o to, jak na ostateczny wynik wyborów mogą wpłynąć wydarzenia ostatnich dni, takie jak np. informacja o ułaskawieniu przez Andrzeja Dudę pedofila czy aktywne włączenie się Małgorzaty Trzaskowskiej w kampanię męża.
Zdaniem Krystiana Dudka wszystko zależy od tego, kto i jak skutecznie opowie te rzeczy ludziom i kto narzuci ton interpretacji. - Jak widać sztab Dudy od razu odbił piłkę dotyczącą ułaskawienia pedofila przekierowując dyskusje na wątek resentymentów narodowych i pokazania, że niemiecka gazeta nie może wybierać Polakom prezydenta. Wychodzenie z kryzysów sztab Dudy jak i PIS ma opanowany bardzo dobrze – twierdzi nasz rozmówca.

Zastanawia się jak dobrze ten wątek potrafi podtrzymać sztab Trzaskowskiego, któremu przyklejono umiejętnie łatkę przychylności dla LGBT i TVP buduje kontekst jego rzekomej przychylności adopcji dzieci przez pary homoseksualne. - Jest taka brzydka zasada w marketingu politycznym mówiąca o tym, że warto rzucać błotem, bo zawsze coś się przyklei – zaznacza Krystian Dudek.

Właściciel Instytutu Publico twierdzi też, że Rafał Trzaskowski może i powinien zebrać więcej głosów od kobiet. - Prozaiczny powód głosowania przez niektóre panie na Trzaskowskiego to kwestia oceny jego fizyczności. Obie żony kandydatów mocniej włączyły się w kampanię. Agata Duda w swoim stylu minimalistycznie, ale materiał w Wiadomościach i Dniu Pocałunku i pokazanie jak całuje męża  może ocieplać wizerunek, a dobre emocje są na finale kampanii na wagę złota. Żona Trzaskowskiego wspiera go też na Śląsku, gdzie Duda wygrał, ale Trzaskowski może sporo nadrobić. A mówi się, że kto wygrywa na Śląsku ten wygrywa w kraju. Zaangażowanie żony Trzaskowskiego może przynieść same korzyści, jako kobieta mówiąca do kobiet jest wiarygodna. Wyborcy lubią oceniać czy potencjalna pierwsza dama jest zgodna z ich oczekiwaniami, często może dodawać mężowi kilka punktów- tak jak było w przypadku żona Aleksandra Kwaśniewskiego - Jolanty - komentuje Krystian Dudek.

Zmęczeni kampanią, brak nowych wątków

Zdaniem prof. Dariusza Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego ewidentnie widać, że kandydaci są już zmęczeni kampanią. Nie pojawiają się nowe istotne wątki, cały czas eksploatowane są tematy, które wyborcy dobrze znają. Trwa walka o tych, którzy nie są jeszcze zdecydowani, to oni mogą mieć ważny wpływ na ostateczny wynik wyborów. - Trwa mobilizacja własnych elektoratów. Frekwencja na koniec drugiej tury może się jednak okazać niższa niż w pierwszej, bowiem część wyborców kandydatów którzy odpadli, odczuwa dyskomfort i wzmacnia się u nich awersja do polityki i polityków, co może mieć wpływ na ich decyzję. Tę niechęć potęguje fala wszechobecnego hejtu, który rozlewa się w przestrzeni medialnej – uważa Dariusz Tworzydło. Dodaje, że debaty, a właściwie brak jednego starcia pomiędzy obecnym prezydentem i jego kontrkandydatem mogły się okazać celowym zabiegiem sztabów, które formułowały mocno zaporowe warunki dla ich przeprowadzenia. - Brak debaty powoduje, że nadal na podobnym poziomie utrzymuje się poparcie dla Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego. Potencjalny przepływ elektoratów kandydatów z pierwszej tury jest ustabilizowany. Debata zaś mogłaby doprowadzić do istotnej zmiany w postrzeganiu i przechylić szalę zwycięstwa na korzyść jednego z nich - podkreśla ekspert.

Joanna Rutkowska, head of public affairs &coporate communications w agencji 24/7 Communications zwraca też uwagę, że po I turze wyborów widzimy po stronie Prawa i Sprawiedliwości dużą mobilizację kluczowych polityków, nie tylko Premiera. - Premier ma rzeczywiście w ostatnich dniach mocno napięty grafik wizyt w różnych zakątkach Polski. Działania socjalne rządu są ważną osią narracji Andrzeja Dudy, a umacnianie przekazu o współpracy na linii rząd-prezydent działa na korzyść obecnego prezydenta - ocenia ekspertka.

Druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się w najbliższą niedzielę 12 lipca br.

Dołącz do dyskusji: Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski w walce o fotel prezydencki idą łeb w łeb. O zwycięstwie przeciwnika może zdecydować błąd jednego z nich (opinie)

13 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Liverpool2005
Specjalnie sztucznie podciągają sondaże Trzaskowskiemu aby namieszać niezdecydowanym w glowie. Tak naprawdę to ludzie już wiedzą na kogo głosować. Przez 5 lat wyborcy wyrobili sobie zdanie na temat prezydenta. Różnica jest większa niż podają
odpowiedź
User
ja
łeb w łeb bo PiS = KO, stare postkomuchy niczym sie nie roznia
odpowiedź
User
grzegorz
Specjalnie sztucznie podciągają sondaże Trzaskowskiemu aby namieszać niezdecydowanym w glowie. Tak naprawdę to ludzie już wiedzą na kogo głosować. Przez 5 lat wyborcy wyrobili sobie zdanie na temat prezydenta. Różnica jest większa niż podają
5 lat temu BUL też w sondażach miał 60%, taką nakręcili propagandę w mediach że sam wtedy zagłosowałem na BUL-a bo myślałem że konkurenci nie mają szans i nie warto na nich oddawać głosu. Media to 4 władza o czym wiedzą szczególnie Niemcy i Amerykanie.
odpowiedź