SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Bono a sprawa polska - jak media i politycy zinterpretowali wypowiedź lidera U2 o Polsce

Sugerowanie, że Bono powiedział coś o polskim rządzie i naszej demokracji, choć tego nie zrobił, trąci ordynarnym „spinningiem”, a nie rzetelnym, profesjonalnym PR-em - reakcję polskich mediów i polityków na wypowiedź lidera U2 komentuje dla Wirtualnemedia.pl Andrzej Pomarański.

Kilka dni temu Bono, lider zespołu U2 powiedział przed amerykańskim Kongresem - w szerszym kontekście - że Polska i Węgry reprezentują hipernacjonalizm. - W 1989 roku upadł mur berliński, Europa zaczęła budowę wspólnoty. Kto mógł przewidzieć, że nowe mury podzielą kontynent w roku 2016? Nacjonalizm jest zagrożeniem. Mowa nienawiści jest zagrożeniem. Widzieliśmy w latach 40. XX wieku, jakie ma to skutki - powiedział rockman. I dodał, że takie kraje jak Polska i Węgry skręciły ostatnio w kierunku hipernacjonalizmu.

Wypowiedź muzyka komentuje dla Wirtualnemedia.pl Andrzej Pomarański, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia PR, communication strategies director w ModernCorp:

 Bono coś powiedział i w Polsce zawrzało. Opozycja odtrąbiła sukces i ogłosiła, że mega gwiazda show-biznesu poparła jej postulaty w walce o demokrację i to jeszcze w Senacie USA. W tym samym czasie przedstawiciele obozu rządzącego wysłali gwiazdora na drzewo…

W Polsce już chyba wszyscy zdążyli skomentować tę sytuację, choć na podstawie doniesień medialnych, które przeczytałem, wysłuchałem i obejrzałem (oczywiście, mogłem coś przeoczyć) mam wrażenie, że chyba nikt w Polsce nie zadał sobie specjalnego trudu, aby odnaleźć, obejrzeć i wysłuchać w całości wypowiedzi Bono i sprawdzić: kiedy, gdzie, dlaczego, co  i w jakich okolicznościach powiedział to, co powiedział.

Media w Polsce, te internetowe jeszcze w niedzielę (17 kwietnia) po południu, a pozostałe w poniedziałek (18 kwietnia) poinformowały o wypowiedzi gwiazdy rocka na temat sytuacji w Polsce przed  amerykańskim Senatem. Z tych pierwszych relacji przeciętny „konsument przekazu" medialnego mógł odnieść wrażenie, że Bono specjalnie pojechał do Waszyngtonu, żeby opowiedzieć Amerykanom o obecnych problemach Europy z Polską i Węgrami. Ale on tam był w innym celu. Po swoich licznych podróżach namawiał amerykańskich senatorów do „bliskowschodniego planu Marshalla”. Generalnie,  rozmowa która się tam odbyła w licznym gronie dotyczyła  globalnych problemów dotyczących Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej, ISIS, korupcji w tym regionie, imigrantów i kryzysu humanitarnego (zawinionego przez USA i UE), którego od dłuższego czasu jesteśmy świadkami oraz dalszych możliwych zagrożeń.

Ale zacznijmy od początku: przeciętny człowiek jest pewien, że w dobie internetu i błyskawicznego obiegu informacji, praktycznie na bieżąco będzie miał podane na tacy najważniejsze doniesienia ze świata, zwłaszcza te dla niego samego i dla świata najistotniejsze. I tak w zasadzie jest. Dlatego może powstać wrażenie, że wypowiedź Bono o Polsce pojawiła się w światowych mediach i natychmiast trafiła do naszego kraju. Ale czy tak było naprawdę? Wypowiedź miała miejsce 12 kwietnia, a my w Polsce usłyszeliśmy o niej po raz pierwszy 17 kwietnia. Dlaczego? Bo światowe media jej nie zauważyły i nie podały dalej.  Z całego spotkania w podkomisji amerykańskiego Senatu zaczerpnęły jedynie dwie informacje: pierwszą, że rozmawiano tam o tzw. planie Marshalla dla Bliskiego Wschodu (to była mniejszość i głównie agencje prasowe) oraz to, że Bono (główny przekaz medialny) poradził senatorom, żeby wysłali przeciwko ISIS gwiazdy rozrywki Amy Schumer i Chrisa Rocka. W światowej opinii publicznej tylko ta kuriozalna informacja się przebiła.

Wiele osób się rozczaruje, ale Bono nie poleciał do Stanów, aby wygłosić oświadczenie na temat Polski i - wbrew doniesieniom niektórych polskich mediów - nie wystąpił w Kongresie ani Senacie, a jedynie podczas dłuższej dyskusji w powyżej wspomnianej senackiej podkomisji, odpowiadając na pytanie demokratycznego Senatora Patricka J. Leahy: „These countries you talked about within Europe, do they act as though they're willing to spend more money? I listened to what miss Clements said and I know her rights”,  powiedział w minucie 53:36. “Yeah. In short, Senator, there -- Europe hasn't mobilized at the level it needs to, but I think that's about to change. I mean, what I was trying to do and I don't know if I -- I can do it just by reading is -- is to dramatize the situation. I'm talking about an existential threat to Europe the likes of which we haven't seen since the beginning of the 40's. And really and truly we're seeing in Hungary and Poland, the movement to the right is kind of hyper-nationalism, a sort of localization, hyper-localization in response to globalization, I guess. I dodał: We're talking to…. The U.K. is talking -- is voting on leaving Europe. This is unthinkable stuff. And you should be very nervous in America about it. And we see the leadership of Chancellor Merkel. I -- I think she's an extraordinary leader on this crisis, and what you see, she faces criticism in her own party”.

Gdzie zatem tkwi realny problem? Bynajmniej nie w tym, że Bono coś, gdzieś powiedział, choć wszystkim nam powinno być przykro, że akurat Polskę wymienił w tym kontekście. Znacznie większy problem polega na tym, że w ramach bieżącej walki politycznej od dwóch dni zmagamy się w naszym pięknym kraju ze światowym problemem na nasz temat, na który nikt poza nami  nie zwrócił większej uwagi. W tym kontekście nie było światowych przekazów o problemach w Polsce. Jeżeli takie się pojawią to tylko i wyłącznie pod wpływem naszej własnej dyskusji o jednym zdaniu Bono, które nikogo wcześniej nie zainteresowało.

To tyle co do międzynarodowego wymiaru sprawy, ale jest jeszcze ten nasz, polski. Jedna ze stacji telewizyjnych w swoim głównym serwisie informacyjnym wyemitowała materiał na ten temat. I wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że jest tam, delikatnie mówiąc, moc nieścisłości, i to zaczynając od tzw. „białej”, którą czyta prezenter: „Podczas wystąpienia w amerykańskim Senacie słynny Irlandczyk krytykował Polskę i Węgry”. Ten słynny Irlandczyk nie wystąpił w amerykańskim Senacie, a na jednej z podkomisji (nawet nie komisji) Senatu. Niby drobiazg, a jednak… Redaktor czyta „białą” dalej:  „W Ameryce jego refleksji uważnie wysłuchano…” - i tu nie wiadomo skąd taka konkluzja, bo na podstawie amerykańskiego internetu możemy tylko powiedzieć (tak jak powyżej), że w amerykańskich mediach, a co za tym idzie i w opinii publicznej, przebiło się tylko stwierdzenie o wysłaniu komików do walki z ISIS. Jednak w materiale słyszymy „voice’a” naczytanego przez reportera: „To sobie Bono nagrabił; nie dość, że w Kongresie zabiegał o środki na humanitarną pomoc dla uchodźców, to jeszcze miał czelność sugerować Amerykanom, że nasza dobra zmiana nie jest w kontekście uchodźców taka dobra.” Można się zastanowić, czy redaktorzy zadali sobie trudu, żeby przesłuchać (choćby już post factum) cały zapis ze spotkania tej podkomisji (za C-SPAN - całe nagranie trwało ponad 2 godziny i 20 minut) i na tej podstawie wyciągnęli wnioski, czy tylko oparli się na jakichś skrótach, które ktoś do Polski dostarczył?

Komunikacyjnie rzecz ujmując można odnieść wrażenie, że obecny rząd (niestety dla niego) ma bardzo słabe służby PR-owe i rzeczywiście w trybie natychmiastowym potrzebuje wsparcia międzynarodowej agencji, najlepiej z Londynu, bo na takie „tricki” powinien być przygotowany. Natychmiast powinien był sprawdzić temat, znaleźć nagranie, zrobić jego dokładny transkrypt i udostępnić wszystkim mediom.

Wygląda na to, że opozycja ma chyba lepszą agencję lub kogoś w Waszyngtonie, kto potrafił wychwycić z ponad dwugodzinnych obrad sprzed kilku dni materiał, który wywołał w Polsce takie zamieszanie. Z drugiej strony natomiast sugerowanie, że Bono powiedział coś o polskim rządzie i naszej demokracji, choć tego nie zrobił, trąci ordynarnym „spinningiem”, a nie rzetelnym, profesjonalnym PR-em.

Dołącz do dyskusji: Bono a sprawa polska - jak media i politycy zinterpretowali wypowiedź lidera U2 o Polsce

8 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
fan Bono
Przeciez Obama by tego nie powiedział, Bono tylko czytał - prawde, zasciankowy socjopatyczny naród i my to czujemy tutaj , brakuje edukacji na multi bo naoglądali sie tych wybiórczych filmików na YT a za granicą nie byli, czy parady...
0 0
odpowiedź
User
Damian
Bono lider legendarnego zespołu U2 odstawił na chwilę instrument muzyczny i niestety przemówił. Powiedział tylko to, co pewnie dowiedział sę z Gazety Wyborczej i Newsweek Polska, czyli niewiele. A dowiedział się też od europejskich lewaków. Że Polska i Węgry są "hipernacjonalistyczne". Miało być krytycznie, a wyszedł piękny komplement dla nas.
0 0
odpowiedź
User
Generał Smaczek
Ja patrze na to z zupełnie z innej strony... Zastanawiam się co Bono obchodzi polski zaścianek rządzony przez naczelnika i jego wiernych kundelków ? A kogo ? chciałoby się zapytać... ??
0 0
odpowiedź