SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

„I tak po prostu…” HBO wraca z drugim sezonem. Czy kontynuacja ma sens?

Serial „I tak po prostu…” od HBO, nawiązuje do wielkiego poprzednika, czyli „Seksu w wielkim mieście”. Mimo chłodnego przyjęcia pierwszego sezonu produkcji właśnie trwają prace nad drugą odsłoną. Przypominamy powody, dla których powrót Carrie Bradshaw nie spotkał się z entuzjazmem fanów.

„I tak po prostu”, HBO „I tak po prostu”, HBO

„Seks w wielkim mieście” to jeden z kamieni milowych stacji HBO. Gdy serial startował w 1998, był absolutnym powiewem świeżości i dawał nowe, odważne, śmiałe spojrzenie na kobiecą seksualność i oswajał widownię ze statusem singla i singielki. Bohaterkami były mieszkanki Nowego Jorku w wieku 30+. Z czasem oczywiście krytycznie spoglądaliśmy na nierealistyczną wizję mieszkania na Manhattanie, gdzie Carrie (Sarah Jessica Parker) utrzymywała się dzięki pisaniu jednego felietonu tygodniowo do gazety „New York Star”.

Problem braku pieniędzy nie istniał, zawsze wspierały ją lepiej sytuowane koleżanki, jak Miranda (Cynthia Nixon), Samantha (Kim Cattrall), czy Charlotte (Kristin Davis). Serial jednak wiele mówił o sile kobiecej przyjaźni, realizacji marzeń bez uzależniania ich od bycia w związku itd. W ostatnich sezonach sporo miejsca poświęcił macierzyństwu, walce z niepłodnością, czy chorobom, które stanowiły społeczne tabu (Steve zmagał się z nowotworem jądra).

Wiele nowych historii na temat kobiet w Nowym Jorku opowiedziała Lena Dunham w serialu „Dziewczyny”, ale to już zupełnie inna historia.
Serial „I tak po prostu..." jako kontynuacja przygód znanych nam bohaterek, stara się naprawić wszystkie błędy, które zaliczył „Seks w wielkim mieście”. Stara się za bardzo i na tym polega problem.

1. Korekta poglądów i postaw bohaterek

„Seks w wielkim mieście” jako serial przełomu wieków, prezentował wiele poglądów dzisiaj raczej nieakceptowalnych. W sezonie trzecim, w odcinku z udziałem wokalistki Alanis Morissette, która wciela się w biseksualną znajomą Carrie, bohaterka mówi koleżankom, że wychodzi z założenia, iż jak facet deklaruje, że jest biseksualny, to i tak zawsze kończy w parze z innym facetem.

Z kolei jednym z nielicznych ciemnoskórych bohaterów serialu był Robertem Leeds (Blair Underwood), czyli chłopak Mirandy. Twórca serialu „I tak po prostu”, czyli Darren Star, usiłuje zatrzeć złe wrażenie z przeszłości i w nowych odcinkach bohaterki wręcz głoszą każdy poprawny politycznie pogląd dzisiejszych czasów, wprowadzone zostały też nowe postaci o różnym pochodzeniu etnicznym.

Nie dość, że czasem poglądy bohaterek wypadają bardzo sztucznie podczas dialogów, to Miranda zaczyna także romans z osobą niebinarną o imieniu Che (Sara Ramírez). Miranda, czyli postać, która nigdy wcześniej nie sugerowała, że interesują ją inne związki niż te z mężczyznami.

Carrie mimo wielu lat doświadczeń pisania felietonów i książek o seksie, nie radzi sobie w podcaście na ten temat. Nie potrafi o tym rozmawiać i wyjaśnia, że pisanie to zupełnie co innego. Chichocze i nie odpowiada na pytania prowadzącego. Robi to fatalne wrażenie na jej słuchaczach, jak i widzach serialu.

2. Brak Samanthy Jones

W serialu nie pojawiła się Kim Cattrall. Aktorka konsekwentnie odmawia udziału w dalszej produkcji. Nie jest zainteresowana współpracą z Sarah Jessica Parker, ponieważ od dawna są skonfliktowane. Wszystko podobno zaczęło się od tego, że SJP nie chciała rozwijać wątku Samanthy w trzecim filmie kinowym, który ostatecznie nie powstał. Jako producentka nie rozwijała postaci mimo faktu, że Samanta jest bardzo lubianą bohaterką „Seksu w wielkim mieście”.

Mimo że Samantha w serialu się nie pojawia, wysyła SMSy do Carrie co nie spodobało się Kim Catrall. Miała nadzieję, że bohaterka nie da o sobie znać w żaden sposób.

3. Skandal z Chrisem Nothem

Mr. Big czyli mąż Carrie to jeden z ważniejszych bohaterów „Seksu w wielkim mieście”. Co prawda mężczyzna umiera w pierwszym odcinku „I tak po prostu…”, ale po występie Chrisa Notha w serialu, wiele kobiet znających go w przeszłości powiadomiło media, że padły ofiarą molestowania seksualnego przez aktora. On wszystkiemu zaprzecza. Ekipa „I tak po prostu…” po kilku dniach potępiła zachowanie aktora, ale na pewno zaszkodziło to premierze serialu, bo nagle media zaczęły pisać tylko o Chrisie Noth i oskarżeniach skierowanych pod jego adresem.

Paradoksalnie śmierć bohatera okazała się dobrą marketingowo decyzją, ponieważ gdyby Mr. Big pojawił się w kolejnych odcinkach, widownia mogłaby chcieć zbojkotować tytuł.

Sprawa aktora kładzie się cieniem na serial i z tego powodu finał pierwszej odsłony został przemontowany w taki sposób, żeby nie pojawiły się w nim ujęcia z Mr. Bigiem, które miały być wspomnieniami Carrie z czasów ich małżeństwa.

4. Obsesja bohaterek w kwestii wieku

Ten wątek miał z pewnością pokazać, że Carrie, Miranda i Charlotte nie mają problemów z przemijaniem, ale wyszło kuriozalnie, ponieważ każda z nich notorycznie przypomina, że są już po 50., tak jakby ten komunikat za pierwszym razem nie zadziałał.

Pojawia się kwestia farbowania włosów i to akurat przedstawione jest ciekawie, jako dylemat Mirandy, która przestała farbować włosy, ale pyta Charlotte, czy ta nie próbuje ukrywać prawdy o sobie za idealnie brązową falą loków. W odczuciu Mirandy, farbowane włosy mają sygnalizować, że w rzeczywistości Charlotte jest młodsza. To godna uwagi kwestia, nawiązująca do decyzji wielu kobiet, aby nie farbować włosów, jeśli nie chcą. W tym wypadku jednak Miranda naciska na Charlotte, a przecież każda kobieta sama powinna móc zdecydować, czy chce ukrywać siwiznę, czy raczej ją eksponować.

5. Brak pomysłu na ciąg dalszy

Poza tym, że spotkałyśmy dawno niewidziane bohaterki, tak naprawdę nie dowiedziałyśmy się o nich niczego nowego. Charlotte wiedzie dokładnie takie samo życie rodzinne jak w „Seksie w wielkim mieście”, Carrie nadal jest tą samą egoistką, a Miranda postawiła wszystko na głowie. I to dla wątku Mirandy można oglądać kontynuację produkcji, mimo że widownia ma jej za złe rozstanie ze Steve’em. Ale przynajmniej coś się dzieje. Póki co trwają zdjęcia do drugiego sezonu. Mało kto wierzył, że HBO zdecyduje się na tę kontynuację. Data premiery nie jest jeszcze znana.

„Seks w wielkim mieście” oraz „I tak po prostu...” dostępne są na platformie HBO Max.

Dołącz do dyskusji: „I tak po prostu…” HBO wraca z drugim sezonem. Czy kontynuacja ma sens?

6 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
eF
Totalna kaszana w porównaniu z pierwowzorem sprzed lat. Cóż, dzisiejszy widz z pokolenia Instagrama i TikToka nie jest zbyt wymagający, wręcz głupawy, więc być może owa kaszana trafia w jego gusta.
0 0
odpowiedź
User
zawer
nie jest
0 0
odpowiedź
User
figibas
Ponoć najlepsi polscy felietoniści kasują kwoty liczone w tysiącach za jeden tekst.
Zatem jest możliwe, pisząc jeden felieton tygodniowo, komfortowe życie w stolicy.

Reszty nie punktuję, bo leżącego nie wypada kopać.
0 0
odpowiedź