SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Minister sportu chce karać dziennikarzy. Jadczak: Brak odwagi to kiepska cecha u polityka

„Kilku dziennikarzy zasłużyło na to, aby odpowiadać karnie” – powiedział minister sportu Kamil Bortniczuk, zaznaczając, że nie będzie wskazywał nazwisk, ale ma „kilka typów”. - Odpowiedzialnością karną powinien raczej martwić się były zastępca Bortniczuka, Łukasz Mejza - komentuje w rozmowie z nami dziennikarz śledczy Szymon Jadczak. A szefowa CMWP Jolanta Hajdasz, mówi nam: - Nawet pojedyncze przypadki medialnych nagonek nie uzasadniają utrzymywania w kodeksie karnym kary więzienia za publikacje.

W rozmowie z Wprost Kamil Bortniczuk mówił m.in. o odpowiedzialności karnej dziennikarzy, którzy - jak się wyraził - „swoją działalnością potrafią łamać ludziom życia”. Nawiązał do tego, że trener naszej reprezentacji piłkarskiej Czesław Michniewicz chciał oskarżyć z art. 212 Kodeksu karnego Szymona Jadczaka, dziennikarza śledczego Wirtualnej Polski .

Minister: dziennikarze powinni odpowiadać za słowo

Jadczak kilka miesięcy temu opisał szczegółowo okoliczności meczów Lecha Poznań, trenowanego przed laty przez Michniewicza, które były ustawione lub próbowano wypaczyć ich wyniki. Na podstawie akt prokuratorskich dziennikarz przedstawił też wykaz połączeń telefonicznych trenera z Ryszardem Forbrichem, pseudonim "Fryzjer", uważanym wtedy za szefa piłkarskiej mafii. Trener Michniewicz zapowiedział początkowo ściganie Jadczaka za zniesławienie, potem jednak zmienił zdanie.

Minister sportu odnosząc się do tych działań trenera mówi, że - jego zdaniem - miał on prawo dochodzić swoich praw na drodze sądowej.

Na uwagę dziennikarzy, że wybór ścieżki karnej nie jest w takim przypadku dobrym pomysłem, Kamil Bortniczuk spytał dlaczego i dodał: „A ja uważam, że kilku dziennikarzy zasłużyło na to, aby odpowiadać karnie. Nie będę wskazywał nazwisk, ale mam kilka typów. Dziennikarze swoją działalnością potrafią łamać ludziom życie, dlatego powinni odpowiadać za słowo. Może niekoniecznie karą więzienia, ale Kodeks karny to nie tylko więzienie”.

Jadczak: ministrowi radzę zająć się sportem

W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Szymon Jadczak mówi: - Szkoda, że panu Bortniczukowi zabrakło odwagi, żeby w wywiadzie wymienić nazwiska dziennikarzy, o których mu chodzi. Brak odwagi to kiepska cecha u polityka.

- Kamil Bortniczuk na razie jest ministrem sportu, a nie ministrem sprawiedliwości, więc radziłbym, aby zajął się sportem, bo tam jest bardzo wiele do zrobienia. Wystarczy spojrzeć choćby na stan polskiej piłki nożnej czy koszykówki - dodaje Jadczak.

- A odpowiedzialnością karną powinien raczej martwić się jego kolega i były zastępca, Łukasz Mejza, któremu CBA wchodzi do domu rodziców przy okazji śledztwa dotyczącego nierozliczonych dotacji z unijnych pieniędzy. Co do tekstu o Czesławie Michniewiczu, jestem spokojny: nikt kroków prawnych w tej sprawie nie podjął, nikt nie przysłał żadnego sprostowania - podkreśla dziennikarz Wirtualnej Polski.

Szefowa CMWP: nic nie uzasadnia stosowania 212 Kk

Wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy, w rozmowie z nami rozdziela dwie rzeczy: niebudzącą wątpliwości konieczność odpowiedzialności dziennikarzy za słowo oraz kwestię karania ich z art. 212 Kodeksu karnego.

- Zgadzam się z ministrem Kamilem Bortniczukiem, gdy twierdzi, że dziennikarze powinni odpowiadać za słowo i gdy mówi, iż "dziennikarze swoją działalnością potrafią łamać ludziom życie". Rzadko, ale jednak jest to bolesną prawdą, bo niestety w Polsce mamy przykłady na to, iż nagonki medialne bywają skuteczne, a zanim wymiar sprawiedliwości zdąży zweryfikować stawiane w mediach zarzuty, mija dużo czasu, po upływie którego bardzo trudno nawet fałszywie oskarżonemu odzyskać dobre imię. Ale to są jednak pojedyncze przypadki i nawet one nie uzasadniają w mojej ocenie utrzymywania w naszym kodeksie karnym kary więzienia za publikacje – podkreśla nasza rozmówczyni.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP od lat śledzi procesy dziennikarzy, ściganych z artykułu 212 kk. - Zauważam, iż z roku na rok bywają one coraz bardziej liczne i coraz bardziej kuriozalne. Szczególnym zagrożeniem dla wolności słowa są przy tym sprawy, jakie lokalnym dziennikarzom wytaczają przedstawiciele władz samorządowych, którzy wykorzystują ten zapis w kodeksie karnym, by dyscyplinować lokalne media. Mało wiemy na ten temat, bo przecież każdy, kto ugnie się pod presją np. groźby karnego procesu i wycofa się z publikowania na trudny i kontrowersyjny temat, nie będzie się tym chwalił publicznie. To jest oczywisty efekt mrożący, blokujący swobodę wypowiedzi – podkreśla szefowa CMWP.

Więzienie za sprawę karną jest możliwe

Zdaniem Jolanty Hajdasz - nie można mówić (jak zrobił to minister sportu), że „nam ten artykuł nie przeszkadza, bo przecież nikt do więzienia ostatecznie nie trafia”.

- W ostatecznej instancji skazanego karnie dziennikarza ułaskawia najczęściej urzędujący prezydent, choć w CMWP mamy aktualnie jeden przypadek ze Śląska, gdy dziennikarz ma orzeczoną karę więzienia, bo nie miał z czego zapłacić kary grzywny i - niestety - nie został ułaskawiony.

Kara grzywny i zwrot kosztów procesu, którymi obciąża się stronę przegraną bywają równie dotkliwe, a w niektórych przypadkach wręcz zaporowe – twierdzi nasza rozmówczyni.  - Gdy czytam artykuły, za które nieraz dziennikarze zostali skazani z 212 kk, to nie mogę wyjść ze zdumienia, dlaczego sądy w Polsce w ogóle rozpatrywały te sprawy, skoro dziennikarz napisał tekst zgodnie z regułami zawodu i ma prawo do własnej oceny danego tematu. A do wyciągania konsekwencji wobec kogoś, kto faktycznie kogoś zniesławił lub znieważył w mediach wystarczy procedura cywilna - kończy wiceprezes SDP.

Ordyński: Bortniczuk jest niewiarygodny

Sprawę wypowiedzi ministra Kamila Bortniczuka w rozmowie z Wirtualnemedia.pl komentuje także Jan Ordyński, członek zarządu Towarzystwa Dziennikarskiego. - Jeśli pan Bortniczuk stawia dziennikarzom tak poważny zarzut, jak łamanie życia poprzez podawanie fałszywych informacji, to powinien wymienić ich z imienia i nazwiska. Inaczej jest niewiarygodny - podkreśla.

Nasz rozmówca akcentuje też: - Nie dziwi mnie to zresztą, bo nawet najważniejsi funkcjonariusze z jego środowiska dość często postępują w podobny sposób. Żeby nie było niedomówień, stanowczo potępiam i nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla podawania nieprawdziwych wiadomości na każdy temat. Tym bardziej gdy krzywdzą one bogu ducha winnych ludzi. Takie sytuacje powinny spotykać się z kategoryczną reakcją prawa - podsumowuje Jan Ordyński.

Jak dziennikarskie organizacje walczą z art. 212

Osławiony art. 212 Kodeksu karnego od wielu lat stanowi z jednej strony straszak na dziennikarzy, z drugiej – okazję do protestów i zwalczania go przez dziennikarskie organizacje i stowarzyszenia. Gdy w grudniu 2021 roku sąd skazał Ewę Siedlecką z tego paragrafu, zaprotestowali członkowie Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej. W upublicznionym apelu stwierdzali, że skazywanie Siedleckiej „za komentarze i analizy związane z aferą” to dowód, że art.212 kk dla niektórych sędziów "ma zastosowanie do rzetelnych, udokumentowanych krytycznych publikacji prasowych”. - To groźny sygnał ograniczania wolności słowa i konstytucyjnego prawa dostępu do informacji – podkreślali.

Sprawa artykułu 212 trafiła w marcu ub. roku (choć nie wprost, jako obiekt legislacyjnej kodyfikacji) pod obrady sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Sprawą, nad którą pochylali się posłowie, były „próby systemowego zastraszania dziennikarzy i polskich mediów przez wydawnictwo Ringier Axel Springer” – czyli kwestia wytaczanych procesów przez to wydawnictwo. Przy tej okazji Seweryn Blumsztajn, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego przypomniał, że organizacja ta od lat postuluje zniesienie artykułu 212 Kk. Zresztą takie same postulaty płyną też z SDP. Jeden z pozwanych przez RASP, Samuel Pereira, szef TVP.Info oświadczył wówczas w Sejmie, że artykuł 212 Kk „powinien zniknąć bez względu na to, kogo dotyczy”.

Pod koniec sierpnia 2020 roku Reduta Dobrego Imienia ogłosiła, że ma już gotowy projekt noweli Prawa prasowego i zaczyna zbieranie pod nim podpisów w internecie. Jednym z założeń projektu była m.in. likwidacja art. 212 Kodeksu karnego.

Ustawowe uregulowanie zawodu dziennikarza, zakładające m.in. ustanowienie samorządu dziennikarskiego oraz możliwość wykreślenia art. 212 Kk obiecywało także w trakcie kampanii wyborczej w 2019 roku Prawo i Sprawiedliwość. Po wyborach jak na razie do tematu jednak nie wrócono.

Dołącz do dyskusji: Minister sportu chce karać dziennikarzy. Jadczak: Brak odwagi to kiepska cecha u polityka

9 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Marlena Tereleoo
Ale to zupełnie normalne. PiSowi się marzy wzór Rosji: karanie lagrami za pytania o prawdę, jedna TVPis i brak opozycji. A dziennikarze - won. Mają być tylko partyjne kukły...
odpowiedź
User
Kacper Jagoda
Czy to choroba ministerialna...jeden wyzywa ludzi od śmieci...następny wybitny wsadzać chce...mocarze...kunszt intelektualny...
odpowiedź
User
Jurek
A w Turcji co robią z dziennikarzami ?
odpowiedź