SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Wspólnik Falenty twierdzi, że przekazał łapówkę dla Donalda Tuska. Prokuratura ujawnia zeznania w odpowiedzi na tekst „Newsweeka”

Prokuratura Krajowa ujawniła w środę wieczorem na swojej internetowej stronie protokoły zeznań Marcina W. - wspólnika Marka Falenty. W. mówi w nich m.in., że wręczył Michałowi Tuskowi „reklamówkę z Biedronki”, w której było 600 tys. euro łapówki dla Donalda Tuska. Protokoły ujawniono w odpowiedzi na publikację „Newsweeka”, z której wynikało, że taśmy z restauracji „Sowa i Przyjaciele” zostały sprzedane Rosjanom. Informacje takie miał przekazać właśnie Marcin W. Publikację prokuratury komentowali dziennikarze.

W poniedziałek tygodnik „Newsweek Polska” napisał, że Marcin W. – wspólnik skazanego za aferę podsłuchową Marka Falenty - sprzedał Rosjanom nagrania z udziałem najważniejszych osób w państwie jeszcze przed ujawnieniem pierwszych taśm w 2014 r. Wcześniej Falenta miał prosić Marcina W., aby skontaktował się z Rosjanami i spytał, "czy są zainteresowani nagraniami różnych ważnych osób". W. złożył takie zeznania w prokuraturze w 2021 roku. Autorem tekstu (powołującego się na te zeznania) jest dziennikarz śledczy Grzegorz Rzeczkowski. Pisze w nim także, iż prokuratura co prawda wszczęła śledztwo, ale unikała w nim wątku szpiegostwa.

Do tekstu w „Newsweeku” we wtorek odniósł się Donald Tusk, stwierdzając, że „Rosjanie byli zainteresowani zmianą władzy w Polsce, a przynajmniej destabilizacją sytuacji politycznej”, a to dlatego, iż w czasie, „gdy wybuchła tamta afera, uderzono w interesy węglowe Falenty, rząd rozmawiał o możliwości budowy mostów energetycznych między Ukrainą a Unią Europejską oraz między Ukrainą a Polską”. Politycy KO żądali we wtorek powołania komisji śledczej dla wyjaśnienia sprawy, o której pisał "Newsweek".

W odpowiedzi na publikację tygodnika, ale głównie na reakcje polityków Koalicji Obywatelskiej, Prokuratura Krajowa ujawniła w środę wieczorem sześć protokołów z zeznań Marcina W. (pięć nowych), a minister Zbigniew Ziobro zaznaczył, że „w przeciwieństwie do Donalda Tuska – śledczy nie podchodzą do treści zeznań Marcina W. bezkrytycznie”.  -  Postanowiłem, że interes publiczny wymaga, by obywatele poznali całość złożonych przez niego (Marcina W. – przyp. JK) relacji dotyczących wątku kryminalno-politycznego w kontekście związków z Rosją – stwierdził Ziobro.

Co jest w protokołach?

Nowe protokoły pochodzą z zeznań W., rejestrowanych z 23 września 2014 r., 24 sierpnia 2015 r., 20 listopada 2017 r., 16 września 2019 r. i 11 czerwca 2021 r. W protokole z 2017 roku zapisano zeznania, z których wynika, że w 2014 roku W. miał przekazać synowi Donalda Tuska, Michałowi, „reklamówkę z Biedronki”, w której było 600 tys. euro.

Pieniądze miały być „dla rządzących” w zamian za możliwość pośredniczenia firmy Falenty w dostawach rosyjskiego węgla dla jednej z państwowych spółek. „Marek F. twierdził, że jest w stanie to załatwić, tylko potrzeba na to, z tego co pamiętam, 600 tys. euro, które miało być przekazane, jak to mówił Marek F. ‘dla Tuska’ w szerokim tego słowa znaczeniu, bo nie wiem, czy chodziło o partię, czy o samego Donalda Tuska, czy o rząd w znaczeniu wówczas rządzących Polską, w każdym razie pieniądze te odbierał od nas M. T., syn byłego premiera" – zeznał W.

Podaje też szczegóły rzekomego przekazania łapówki: „„M. (Michał Tusk – JK.) rozchylił reklamówkę i spytał ‘czy kasa się zgadza?’. Ja wtedy nie wytrzymałem. Zapytałem: ‘czy to są jakieś jaja, tak byś wziął reklamówkę i wyszedł? A co, jak się kasa nie zgadza?’. On powiedział: ‘nie wiem, czy oglądamy te same filmy, ale jak się j***ąłeś, to cię od***ią’ ”. Do tego spotkania miało dojść w biurze Falenty.

Marcin W. zeznaje też, że kiedy indziej Sławomirowi Nowakowi miał „podrzucić” do pewnego hotelu 6 tys. zł, gdyż ten zapomniał portfela. 

Tusk dementuje, Rzeczkowski: „Nie było tych zeznań w aktach”

W rozmowie z Onetem do ujawnionych protokołów odniósł się syn premiera, były dziennikarz "Gazety Wyborczej", Michał Tusk, mówiąc, że nigdy nie poznał ani Marcina W., ani Marka Falenty, zaś informacje o wspomnianych zeznaniach „pojawiały się już w mediach”. - To totalne bzdury - powiedział Tusk - Prokuratura ma je od lat. Nigdy przez te wszystkie lata nie byłem nawet przesłuchiwany w tej sprawie.

Sam Grzegorz Rzeczkowski – autor tekstu w „Newsweeku” - odniósł się na Twitterze do nowych protokołów śledztwa pisząc, że „zeznań Marcina W. na temat syna Donalda Tuska nie było w aktach sprawy", które czytał w sądzie w Warszawie. "One pochodzą z łódzkiego CBA i tamtejszego oddziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej”. Dodał także: - W aktach, z którymi się zaznajomiłem było jedynie zeznanie Marcina W., w którym wspominał o konfrontacji z Markiem Falentą, której byli poddani w Łodzi. Prok. Krajowa odmówiła mi informacji, jakiej sprawy dotyczyła konfrontacja.

W komentarzu zamieszczonym na stronie „Newsweeka” Rzeczkowski pisze, że ujawnione przez Prokuraturę Generalną protokoły są „wrzutką mającą odwrócić uwagę opinii publicznej od afery podsłuchowej”. - Nie ma w nich śladu, by śledczy zbadali wątek szpiegowski. Są za to dokumenty, w których pojawiają się nazwiska syna Donalda Tuska i polityków związanych z PO.

Ujawnione protokoły komentowali też na Twitterze dziennikarze. Dominika Długosz z „Newsweeka” stwierdziła: „No to w obliczu ujawnionych przez prokuraturę protokołów komisja śledcza jest chyba niezbędna prawda? Skoro od 2019 prokuratura wie o tym młodym Tusku i nic z tym nie zrobiła to przecież to trzeba wyjaśnić czyż nie?” „Prokuratura wie to od 20 listopada 2017, od godziny 10.00.  w 2018 sprawa wyodrębniona (wątek 44-5- Korzyść 600.000 euro). I co? i nic.....”- skomentował Jacek Czarnecki z Radia Zet.

„Ale przecież tak wybitny dziennikarz i redakcja, sprawdzili wszystkie tropy i akta, prawda? Czytał je pan przed publikacją? Nie? Powinien pan wykładać na Akademii PiS. Tak zasłużony (dla obozu Zjednoczonej Prawicy) człowiek nie może się marnować w RASP” – skomentował z kolei Wojciech Biedroń, dziennikarz wPolityce.pl, dodając w innym wpisie: „Czy Donald Tusk nadal chce powoływać komisję śledcza na podstawie zeznań Marcina W.? Czy w „Newsweek Polska” nadal uważacie, że Marcin W. jest wiarygodnym źródłem (dla was jedynym) informacji? Dał synowi Tuska reklamówkę z Biedry, w której było 600 tys. euro i kasę dla Sławka Nowaka?”.

Kim jest Grzegorz Rzeczkowski?

Grzegorz Rzeczkowski - autor tekstu w "Newsweeku", który wywołał polityczną burzę w ostatnich dniach,  to doświadczony dziennikarz śledczy. Od 2009 do 2022 roku pracował w „Polityce”. W latach 2013-2018 był redaktorem naczelnym portalu Polityka.pl, potem jako dziennikarz zajmował się przede wszystkim tematyką bezpieczeństwa i służb specjalnych. Wcześniej przez ponad rok był wiceszefem działu krajowego „Dziennika”, pracował też m.in. w działach krajowych „Polska The Times” i „Przekroju”, dzienniku „Metro” i radomskim oddziale „Gazety Wyborczej”.

Aferą podsłuchową zajmuje się od lat. Jeszcze jako dziennikarz „Polityki” napisał tekst o rzekomych powiązaniach rosyjskiej firmy KTK z Markiem Falentą, za co został pozwany wraz z macierzystym tytułem do sądu – właśnie przez tę firmę. Pisał także o „zadziwiającej karierze” pary prokuratorskiej Anny i Przemysława Hopferów, zajmujących się tzw. aferą podsłuchową. Prokuratorzy domagali się usunięcia tekstów o sobie z portalu Polityka.pl, ale sąd oddalił ten wniosek. 

Z początkiem 2022 roku tygodnik „Polityka” pożegnał się z Grzegorzem Rzeczkowskim. - Rozglądam się za nowymi możliwościami - stwierdził wówczas dziennikarz. Sposobem zwolnienia reportera z pracy zaniepokojone były wówczas organizacje dziennikarskie.

W sierpniu br. Rzeczkowski dołączył do działu śledczego tygodnika „Newsweek Polska”. 

Dołącz do dyskusji: Wspólnik Falenty twierdzi, że przekazał łapówkę dla Donalda Tuska. Prokuratura ujawnia zeznania w odpowiedzi na tekst „Newsweeka”

20 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
fgh
W PO zawsze były frakcje które się zwalczały ale żeby "zniszczyć" samego króla to mogła zrobić tylko jedna osoba. Ciekawi mnie kto konkretnie szeptał donkowi do ucha żeby zagrać tak niebezpieczną kartą.
odpowiedź
User
mike
Pan zeznał o łapówce, a służby nie pofatygowały się o 6ej rano do delikwentów?
Jeśli sami w to nie uwierzyli, to po co to zostało upublicznione? A jeśli uwierzyli, to na jaki moment z tym czekali? na wybory?
W każdym przypadku to jest chore i nienormalne.
odpowiedź
User
Adrian
Gdyby cokolwiek było na Tuska, toby dawno go zamknęli - to raz. Jeśli dajesz łapówkę politykom danej opcji, to nie musisz ich nagrywać, aby ich obalić, bo ich trwanie u władzy jest w twoim interesie - to dwa. Jest to typowa zagrywka w stylu Ziobry i PiS - żonglowanie papierami i insynuacje bez dowodów.
odpowiedź