SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Wydanie specjalne „Gazety Wyborczej” na 30-lecie dziennika i 30. rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów

Na 30. urodziny „Gazety Wyborczej”, które przypadały 8 maja br. i z okazji nadchodzącej 30 rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce, redakcja przygotowała magazyn „1989”. Wydanie będzie dostępne w sprzedaży od czwartku, 9 maja.

W magazynie dziennikarze przypomną Polskę sprzed 30 lat: życie codzienne schyłku lat 80. - o tym, co się jadło, nosiło, co oglądało w telewizji, za czym stało w kolejce, z czego żartowało oraz jaka była rola i miejsce kobiet.

Aleksandra Klich-Siewiorek opisała reformę Balcerowicza, Jarosław Szubrycht koncert „Letniej Zadymy w Środku Zimy”, zorganizowany przez Jerzego Owsiaka w warszawskim klubie „Stodoła”, a Helena Kowalik przypomniała sprawy kryminalne, które wstrząsnęły Polską 30 lat temu. Paweł Krysiak wspomina 4 czerwca 1989 roku i opisuje, jak on oraz inni ludzie przeżywali ten dzień.
 
W 30. rocznicę wydania pierwszego numeru „Gazety Wyborczej” jej pracownicy opowiedzieli o początkach gazety. Poeta i publicysta Antoni Pawlak wspomina redakcyjne zebrania w piaskownicy, a redaktorka sekretariatu redakcji i korektorka Teresa Kruszona, która w dzienniku pracuje od samego początku, opowiada o tym, jak zmieniał się język gazety.
 
Specjalne wydanie „Gazety Wyborczej” - „1989” liczy 140 stron i jest dostępne w punktach sprzedaży prasy od czwartku, 9 maja br. Będzie można je kupić przez trzy miesiące w cenie 16,99 zł.

Numer wspiera autopromocja prowadzona na łamach „Gazety Wyborczej”, w serwisie Wyborcza.pl oraz w mediach społecznościowych. Działania przygotował i zaplanował zespół promocji „Gazety Wyborczej”.

„GW” ma 170 tys. cyfrowych subskrybentów

„Gazeta Wyborcza” jako pierwsza w naszym kraju wprowadziła system limitowanego dostępu do swoich treści (paywall) i ofertę prenumeraty cyfrowej. Na koniec grudnia 2018 r. korzystało z niej ponad 170 tys. osób. Liczba użytkowników płatnej subskrypcji cyfrowej „Gazety Wyborczej” rośnie systematyczne. Na koniec 2014 roku wynosiła 54,9 tys., rok później - 77 tys., na koniec 2016 roku 100 tys., a na koniec 2017 roku - 133 tys.

Agora w zaprezentowanej w połowie ub.r. strategii na najbliższe lata planuje, że do końca 2022 roku liczba subskrybentów „GW” wzrośnie do 327 tys.

Według danych ZKDP w ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Wyborczej” wynosiła 94 527 egz., o 14,8 proc. mniej niż rok wcześniej. Dla porównania w 2007 r. było to prawie 450 tys. egz.

 

Dołącz do dyskusji: Wydanie specjalne „Gazety Wyborczej” na 30-lecie dziennika i 30. rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Pankracy
Ciekawe czy wydrukują wspomnienia Krzysztofa Leskiego:

"W wolnej Polsce nikt nigdy nie próbował niczego na mnie wymóc ani w TVP, ani w gazetach i rozgłośniach regionalnych, dla których pisałem i mówiłem, ani w Expressie Wieczornym, ani naturalnie w BBC. Jedyne takie doświadczenie wyniosłem z Gazety Wyborczej. Adam Michnik czynił to jednak ze swoistym wdziękiem.
Podczas kampanii prezydenckiej 1990 żądał, bym ośmieszał Wałęsę, a Mazowieckiego chwalił. Klarowałem, że to nie robota dla reportera, że zaś on w komentarzach może pisać, co chce - bez efektu. Pewnego listopadowego dnia odbyliśmy chyba dwugodzinną rozmowę, spacerując po przedszkolnym ogródku przy Iwickiej, gdzie mieściła się wtedy GW. Było zimno, siąpił deszcz, a redakcja niemal w komplecie przylepiła się do okien czekając chyba, aż się pobijemy.
Michnik był jednak raczej spokojny, bo się jąkał, a gdy jest naprawdę zdenerwowany lub podniecony - jąkać się przestaje. Ja swoje, on swoje. Nagle trochę się ożywił i zwrócił się do mnie niemal ciepło, po ojcowsku: - K-k-krzysiu, jeśli ty-ty-ty chcesz tu robić wo-wolną gazetę, to-to-to-to po moim trupie.
NIe groził mi, nie był agresywny ani złośliwy, ani też fałszywie zatroskany. Po prostu mnie informował o sytuacji. Uświadomił mi, że nie jestem gotów, by w walce o wolność słowa w Wyborczej posunąć się do morderstwa ;). Kwadrans później znów chwilowo zgodził się, bym nadsyłał z kampanii relacje czysto reporterskie. A parę tygodni później Gazeta wszczęła długotrwały proces rozstawania się ze mną."
0 0
odpowiedź