SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Robert Jałocha po wygranej z TVN pisze o "intrygach i kłamstwach". "Niestety, wyrok nie kończy sprawy"

Kilka dni temu pisaliśmy, że były reporter TVN24 i „Faktów” TVN Robert Jałocha wygrał w drugiej instancji proces, który w jego imieniu wytoczył TVN inspektor pracy. Wyrok jest prawomocny, jednak nie kończy sprawy. Dziennikarz musi jeszcze zawalczyć o nieodprowadzane składki, nadgodziny, urlopy i odszkodowanie za wypadek przy pracy. - Zgodnie z prawem muszę wezwać pracodawcę do uregulowania tych należności w piśmie przedsądowym. TVN otrzyma je jeszcze w tym tygodniu - zapowiedział Jałocha portalowi Wirtualnemedia.pl. Dziennikarz, komentując proces, nie szczędził krytycznych słów stacji. 

fot. Shutterstock.comfot. Shutterstock.com

Przypomnijmy: sprawa dotyczy lat 2010- 2020. Wówczas Robert Jałocha pracował na umowie o dzieło dla TVN24 i dla „Faktów” TVN. Gdy w 2020 roku rozstał się z firmą, poprosił o świadectwo pracy. Świadectwo nie dotarło, więc poinformował o tym fakcie Państwową Inspekcję Pracy. Ta zaś - jak ustaliliśmy - najpierw wystąpiła z zapytaniem o świadectwo pracy i dokumenty za ten okres do TVN, a następnie dopatrzyła się nieprawidłowości w zatrudnianiu reportera w tym okresie i złożyła do sądu pracy wniosek o ustalenie stosunku pracy, jaki łączył Jałochę z TVN od 2010 do 2020 roku. 

Pozew w tej sprawie trafił do sądu w 2021 roku, stacja wystąpiła o utajnienie procesu, na co sędzia przystała. Rozprawy trwały od stycznia 2022 roku, a wyrok zapadł pod koniec listopada ubiegłego roku. - Sąd uznał, że TVN obchodził prawo pracy oraz potwierdził, że pomimo podpisywania ze mną umów cywilnoprawnych łączył mnie w tym okresie z TVN stosunek pracy - poinformował nas wtedy Robert Jałocha.

Na początku tego roku TVN złożyła apelację od wyroku, a kilka dni temu okazało się, że sąd drugiej instancji ją oddalił. To jednak nie kończy walki Roberta Jałochy m.in. o nieoprowadzane składki ZUS. 

“Silna korporacja, intrygi, kłamstwa”

- Gdybym ze swojego procesu z TVN miał przygotować relację do "Faktów", materiał byłby jedynką. Najważniejszym newsem dnia i jednym z najmocniejszych w mojej karierze. W tej historii jest wszystko, co telewizja kocha. Silna korporacja, duża prawnicza kancelaria, intrygi, kłamstwa i szczęśliwy sądowy finał. Prawie jak w amerykańskim kinie, tylko dialogi i tempo akcji przeraźliwie polskie - napisał dziennikarz na Facebooku. 

Robert Jałocha dodał, że “prawomocny wyrok wcale nie kończy tej sprawy” i czeka go jeszcze “walka o nieodprowadzane składki, nadgodziny, urlopy i odszkodowanie za wypadek w pracy”. Jak się dowiedzieliśmy, chodzi o wypadek, do którego doszło w trakcie zdjęć - dziennikarz przewrócił się, co skończyło się wybiciem barku i operacją. 

- Do tej pory przed sądem występowałem sam. Bez pomocy prawnika przygotowywałem swoje pisma procesowe, w tym także odpowiedź na apelację. Pomogło doświadczenie reportera. Świadków wskazanych przez TVN co chwilę łapałem na kłujących w oczy kłamstwach. Zaprzeczali nawet temu, co sami przedstawiali w pismach procesowych. Gubiąc się w swoich relacjach, nawzajem się pogrążali. Nic dziwnego, że w apelacji TVN zaczął nawet zmieniać treść zeznań i powoływał się na słowa, które na sali sądowej nigdy nie padły. Walka, nawet z oczywistym kłamstwem, potrafi zmęczyć. Boleśnie przekonała się o tym moja rodzina. Nie zmieniłbym jednak swojej decyzji. Podczas każdej rozprawy miałem poczucie, że to nie jest tylko mój proces. Wiem, że w podobnej sytuacji do mnie jest bardzo wielu pracowników TVN. Dzwonicie, piszecie, gratulujecie i wszyscy słyszycie ode mnie to samo zdanie. Tak, warto walczyć, bo nikt nie ma prawa okradać nas z przyszłości. I w mówieniu o tym głośno bądźmy nawet odważniejsi niż sąd, który orzekał w mojej sprawie. W TVN nikt nie "obchodził prawa", tylko po prostu je łamał i dziś nie jest już bezkarny - czytamy w poście Roberta Jałochy. 

Na koniec dziennikarz podziękował Państwowej Inspekcji Pracy, która skierowała do sądu pozew i dodał, że “Trzyma kciuki za pracowników TVN, których sprawy wciąż są w sądach”. - Dacie radę! - podkreślił dziennikarz. 

Zapytaliśmy Roberta Jałochę, jakie kroki zamierza teraz podjąć w tej sprawie. - Prawomocny wyrok w mojej sprawie niesie za sobą także skutki finansowe. Zgodnie z prawem w pierwszej kolejności muszę wezwać pracodawcę do uregulowania tych należności w piśmie przedsądowym. TVN otrzyma je jeszcze w tym tygodniu - powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl dziennikarz. 

Poprosiliśmy TVN Warner Bros. Discovery o komentarz do sprawy i zapytaliśmy, czy spółka wniesie kasację od wyroku sądu, ale do momentu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Robert Jałocha Jałocha był związany z Grupą TVN od 2010 do 2020 roku. Przez pięć lat był reporterem TVN24 w Katowicach, następnie przygotowywał też równolegle materiały do „Faktów” TVN. Wcześniej pracował w Telewizji Polskiej, gdzie był reporterem i prezenterem „Aktualności” oraz przygotowywał relacje do „Wiadomości”. 

Czytaj także: Filip Chajzer odchodzi z TVN. “Zostałem wezwany na dywanik”

Robert Jałocha pisze książkę o pracy w TVN 

W listopadzie tego roku ma się ukazać książka Roberta Jałochy „Obraz niedoskonały. Kulisy pracy w TVN”. Ma to być opowiedziana przystępnie historia zawodowych losów samego Jałochy. 

- Będzie to po prostu opowieść o kulisach pracy dziennikarza telewizyjnego, z perspektywą dziennikarza nie z Warszawy, który pracuje w jednym z najważniejszych programów informacyjnych. Zawód reportera telewizyjnego pokażę przez pryzmat tematów, którymi się zajmowałem. Będzie też sporo ciekawostek, kuchni produkcyjnej, a także ujawnię kulisy głośnych tematów, które miałem okazję relacjonować - mówił w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Jałocha. 

Czytaj także: Oto gwiazdy, które zniknęły ostatnio z TVN

TVN ma inne procesy w sądzie pracy 

To trzecia już (z ujawnionych publicznie) sprawa o ustalenie stosunku pracy, jaką wytoczył stacji TVN były pracownik lub (w jego imieniu) Inspektorat Pracy. W sierpniu 2022 roku pozew skierował operator Robert Wyczałkowski. Zażądał ustalenia, w jakim trybie był zatrudniony przez ostatnie 17 lat. Proces objęło kuratelą Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, sprawą zajmuje się też Państwowa Inspekcja Pracy. 

Pod koniec lutego ubiegłego roku zrobił tak Kamil Różalski (przez 23 lata operator w TVN). Proces utajniono na wniosek stacji. TVN w pewnym momencie na umowy o dzieło zatrudniała ponad 1800 osób, teraz ta liczba jest o wiele mniejsza, spółka przeprowadziła bowiem ogromny proces etatyzacji. W listopadzie ub. r. Główny Inspektorat Pracy zakończył kontrolowanie TVN pod kątem warunków zatrudnienia. Stwierdzono, że m.in. Różalskiemu należała się umowa o pracę, gdyż jego zatrudnienie spełniało wszelkie warunki ku temu. Inspektorzy wystąpili do TVN z wnioskiem o stosowne przekształcenie umów, przy czym nadawca - jak ujęto w piśmie pokontrolnym - „przedstawił odmienne stanowisko”.

Dołącz do dyskusji: Robert Jałocha po wygranej z TVN pisze o "intrygach i kłamstwach". "Niestety, wyrok nie kończy sprawy"

30 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Jola
Ciekawe kto skontroluje PIP. Bo instytucja ta kontrolowała i TVN i TVP i uchybień w „zatrudnianiu” na śmieciówki nie znalazła. Patologiczny system umów o dzieło trwa dalej w najlepsze
odpowiedź
User
Fiona
facet pracowal 10 lat po czym nasrał we wlasne gniazdo
odpowiedź
User
II
Jak tak korporacji może ludzi traktować?
odpowiedź