SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Przekleństwo spoilerów, czyli czego boją się widzowie seriali?

Czym jest dzisiaj spoiler? Strach przed niechcianymi informacjami dotyczącymi nieoglądanego jeszcze serialu stał się większy w epoce binge-watchingu i udostępniania całych sezonów jednego dnia przez platformy takie jak Netflix. Czy jednak widzowie nie są zbyt przewrażliwieni, obawiając się nawet informacji o faktach historycznych, które są powszechnie znane? Jak radzić sobie w czasie nadmiaru serialowych bodźców?

Spoiler, czyli każda niepożądana informacja psująca nam przyjemność z oglądania serialu to dzisiaj zjawisko powszechne. Trudno przed nim uciec i trudno się przed nim bronić. Wystarczy wspomnieć to, co działo się w czasie emisji kluczowych odcinków „Gry o Tron”, albo w ostatnich tygodniach gdy emitowane są odcinki finałowego sezonu „Sukcesji”. Każdy, kto nie jest na bieżąco, musi wystrzegać się recenzji, podsumowań, tweetów, wpisów na FB i zdjęć na Instagramie. Oznacza to banicję ze świata mediów społecznościowych, a i tak najprawdopodobniej gdzieś natkniemy się na informacje, przed którymi uciekamy. Czym innym jednak jest unikanie relacji z ostatniego odcinka, a czym innym obrażanie na to, że zwiastun nowego serialu zdradza zbyt wiele, zwłaszcza jeśli są to fakty powszechnie znane (jak np. szczegóły zdarzeń w produkcji z gatunku true crime). Jako widzowie często się oburzamy i irytujemy, a mimo to problem spoilerów wciąż nie został rozstrzygnięty.

Ucieczka przed spoilerami

Zapytaliśmy kulturoznawcę doktora Dawida Junke, czy jest szansa, że spoiler zniknie z mediów społecznościowych i znajdzie systemowe rozwiązanie.

- Jeśli widz jest wystarczająco wyczulony, to rzeczywiście niemal każda informacja będzie dla niego spoilerem. Choć niektóre portale i media społecznościowe korzystają już z funkcjonalności do selektywnego wyświetlania treści (takich jak np. znacznik „spoiler” w markdownie platformy Reddit), to widzę tu duże pole do zmian. Wobec imponująco szybkiego rozwoju oprogramowania opartego na uczeniu maszynowym, a zwłaszcza modelu GPT, wyobrażam sobie wprowadzenie – na przykład w postaci wtyczki do przeglądarki i aplikacji mediów społecznościowych – funkcjonalności automatyzującej ostrzeżenia przed spoilerami na podstawie analizy treści i oferującej możliwość powiązania z profilami w serwisach streamingowych czy tzw. trackerach treści (np. trakt.tv). Dzięki takiemu rozwiązaniu czytelnicy wystrzegający się spoilerów mogliby ustawić czułość filtrowania treści i otrzymywać spersonalizowane wersje artykułów, które odnosiłby się tylko do wydarzeń przedstawionych w obejrzanych dotąd przez użytkownika odcinkach. Dopóki jednak nie doczekamy się takich rozwiązań, przeciwnicy spoilerów muszą wystrzegać się niektórych źródeł informacji, a w ekstremalnych przypadkach nawet ograniczać swoją aktywność w mediach społecznościowych w okolicach premier nowych odcinków czy sezonów - wyjaśnia badacz.

Skoro więc rozwiązania dające wolność od spoilerów, to pieśń przyszłości, jak sobie z nimi radzić na co dzień gdy nie sposób uniknąć potężnych dawek informacji nawet w serwisach, gdzie nie spodziewamy się natknąć na informacje dotyczące konkretnego serialu. Czy jednak nie przesadzamy, nazywając każdy szczegół fabularny spoilerem?

- Spoilery to temat skomplikowany i niemożliwy do rozstrzygnięcia. Z definicji, bo spoiler to coś, co może popsuć odbiór danej fabuły. Tylko że ocena, co to dokładnie może być, będzie różna dla każdej osoby. Mamy więc ludzi wyczulonych na każdą wzmiankę o fabule, choćby było to coś, co sami twórcy w trailerze wałkują od prawej do lewej. Ale cóż... to internet. W internecie zawsze ktoś jest na coś zły. Z perspektywy recenzenta i publicysty, przyjmuję złotą zasadę, że nie zdradzam niczego, czego twórcy sami nie zaprezentowali w oficjalnych materiałach. Jeżeli zaś planuję zdradzić, choćby w szerszym omówieniu, to albo publikuję takowe już jakiś czas po premierze dzieła, albo oznaczam możliwy spoiler. Tylko tyle, i aż tyle. A w internecie i tak znajdą się tacy, którzy wejdą w tekst obwarowany z prawej i lewej napisem SPOILER, i będą marudzić, że ujawniono im spoilery - w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówi redaktor i konsultant scenariuszowy, Marcin Zwierzchowski.

Wielbiciele spoilerów

Nie wszyscy jednak boją się spoilerów. Niektórzy wręcz ich poszukują. Z czego to wynika? - Istnieją zwolennicy spoilerów, którym współczesny krajobraz medialny daje duże pole do popisu. Wokół blogów/profili dostarczających spoilery jeszcze przed premierą nowych sezonów na podstawie doniesień z planu tworzą się niejednokrotnie żywotne społeczności, które odgrywają ważną rolę w fandomie. Dla medio- i kulturoznawców właśnie ten integracyjny wymiar spoilerów wydaje się najistotniejszy. Zmiana nastawienia do spoilerów wśród publiczności wskazuje też na nasze podejście do narracji – przyjemność płynąca z oglądania nastrojowego serialu obyczajowego różni się bowiem od śledzenia z zapartym tchem opowieści opartej na zaskakujących zwrotach fabularnych; większość widzów bardziej rozzłości zdradzenie informacji o kluczowym elemencie produkcji drugiego rodzaju – stwierdza dr Dawid Junke.

Czy nie przesadzamy czasem tropiąc wszędzie potencjalne spoilery nawet jeśli są to fakty powszechnie znane? - Szum wokół spoilerów ma dwa oblicza. Z jednej strony nakręcają go sami producenci, w jakiś dziwny sposób wyczuleni na punkcie wszystkiego, co może być spoilerem. Sam byłem kiedyś poproszony o usunięcie jednego z pytań w wywiadzie, bo odpowiedź aktora była „spoilerowa”. Cóż, rozmowa dotyczyła adaptacji książki sprzed ponad 30 lat i wątku z tejże publikacji... Z drugiej strony jednak, spoilery to faktyczny problem, zwłaszcza gdy mamy różne tempa oglądania choćby seriali - trudno korzystać z internetu na drugi dzień po premierze nowego odcinka „The Last of Us”, bo zawsze znajdzie się jakiś głupek, który obejrzał go o 3:00 w nocy i od rana spamuje internet informacjami o fabule – podsumowuje Marcin Zwierzchowski.