SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Staszewski: Sygnalistką w sprawie Lisa nie była Kim, inny też powód zwolnienia

To nie Renata Kim była sygnalistką w „sprawie Tomasza Lisa” i jego zachowań w „Newsweeku”, twierdzi były dziennikarz tego tygodnika, Wojciech Staszewski. „Powód zwolnienia Lisa jest związany z zupełnie inną osobą i zupełnie inną historią”, pisze reporter na Facebooku, oceniając, że Kim „ulepiła wielką kulkę kłamstewka”.

Wojciech Staszewski i Renata Kim (fot. Youtube BiegajZeStaszewskimi/OnetRano)Wojciech Staszewski i Renata Kim (fot. Youtube BiegajZeStaszewskimi/OnetRano)

Renata Kim była panelistką podczas niedawnego Kongresu Kobiet. Opowiadała wówczas o kulisach odwołania przez RASP Tomasza Lisa ze stanowiska redaktora naczelnego „Newsweeka” oraz o tym, jaki był jej udział w tej sprawie. Zapewniała, że przez cztery lata chodziła do działu HR, gdzie prosiła o przeniesienie z redakcji, ale nie składała tam zawiadomień o mobbingu, gdyż miała przeczucie, „że tego nie udowodni”.

- Przy każdej okazji, w windzie, na korytarzu, na wyjeździe służbowym, opowiadałam, co dzieje się u nas w redakcji. I nikt z tym nic nie zrobił. Z perspektywy czasu: miałam rodzaj magicznego myślenia, że jak będę o tym dużo mówić, to ktoś w końcu usłyszy i załatwi problem. Mówiła też, iż po przyznaniu publicznym, że to ona sygnalizowała nieprawidłowości w refakcji, została zasypana oskarżeniami, że jest „donosicielką”.

Staszewski: To nie Kim sygnalizowała

W czwartek głos w tej sprawie zabrał były reporter „Newsweeka (skonfliktowany z Renatą Kim; od kilku miesięcy zarzuca jej, że to ona jego mobbowała) - Wojciech Staszewski. - Osobą sygnalizującą był zupełnie ktoś inny. I powód zwolnienia Tomka Lisa jest związany z zupełnie inną osobą i zupełnie inną historią, której być może opinia publiczna nigdy nie pozna - napisał na Facebooku. Staszewski dodaje też: - Renata Kim w lipcu ulepiła wielką kulkę kłamstewka. I uzyskała po tym kłamstwie niebywałe uwielbienie internetu. Spodziewam się, że to kłamstwo było obliczone właśnie na uzyskanie takiego poklasku.

Reporter precyzuje, dlaczego nie można - jego zdaniem - nazwać dziennikarki sygnalistką: sygnalistka chce bowiem „osiągnąć efekt”, podczas gdy Renata Kim tylko relacjonowała wszystkim (łącznie z działem HR), jak bardzo jest źle w redakcji, ale nie wszczynała oficjalnych procedur. - Po prostu przeżywała. Można jej współczuć trudnej relacji z szefem, ale należą się za to oklaski?
 

 

„Kulka medialnego kłamstwa”

- Chcecie uwielbiać Renatę – proszę bardzo. Ktoś może ją uwielbiać za wsparcie dla środowisk LGBT, które głośno deklaruje, ktoś za moralną bezwzględność wobec PiS, ktoś za coś. Natomiast nie da się uwielbiać Renaty za przyłożenie ręki do zwolnienia Tomasza Lisa. Bo w tym nie ma ani odrobiny prawdy. Jest tylko kulka medialnego kłamstwa - komentuje Staszewski.

W lipcu br. Wojciech Staszewski, związany z redakcją „Newsweeka” od 2013 do końca 2016 roku, w obszernym wpisie facebookowym stwierdził, że względem niego mobbing miała stosować w redakcji "Newsweeka" jego bezpośrednia przełożona, którą była właśnie Renata Kim. „Stresowała mnie z pewnością bardziej niż Tomek. To od niej doświadczałem przez wiele, wiele miesięcy ignorowania, odzywania się tylko zdawkowo, traktowania przez wiele godzin „jak powietrze”, bezpodstawnego i nieustającego krytykowania wszystkich tekstów, poprawiania ich do późnego wieczora w piątek, odrzucania i krytykowania wszystkich tematów przesłanych w niedzielę wieczorem, przymuszania do wymyślania kolejnych o 22, 23 wieczorem – opisał.  Jednak odchodząc w 2016 roku z „Newsweeka”, Staszewski przedstawił inne powody. Mówił, że zaproponowano mu przejście z etatu na system pracy „firma - firma”.

W odpowiedzi Kim wytknęła Staszewskiemu słabą efektywność, pisanie słabych tekstów a także nadliczbowe urlopy w czasie, gdy pracował w „Newsweeku”. - Nazywanie mnie mobberką w chwili, gdy od zwolenników Lisa słyszę, że jestem donosicielką, beztalenciem, najsłabszym ogniwem, które latami nie umiało się ogarnąć, zawalczyć o siebie – to zwykła podłość – pisała dziennikarka.

Renata Kim do redakcji „Newsweek Polska” dołączyła wiosną 2012 roku, wraz z grupą dziennikarzy przeszła tam krótko po tym, jak Tomasz Lis został redaktorem naczelnym. Przedtem przez prawie dwa lata współpracowała z Lisem we „Wprost”. Jeszcze wcześniej pracowała m.in. jako szefowa działu opinie i działu społeczeństwo w „Dzienniku” i „Dzienniku Gazecie Prawnej”, w sekcji polskiej BBC oraz w radiowej Trójce.

Tomasz Lis redaktorem naczelnym „Newsweek Polska” został w kwietniu 2012 roku, niedługo po tym jak rozstał się z tygodnikiem „Wprost”, którym kierował przez niecałe dwa lata. Po zwolnieniu, jego obowiązki w „Newsweeku” w lipcu przejął Tomasz Sekielski, który w pierwszym wstępniaku przyznał, iż „warunki panujące w redakcji odbiegały od standardów”.

Dołącz do dyskusji: Staszewski: Sygnalistką w sprawie Lisa nie była Kim, inny też powód zwolnienia

24 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Marcin
Why should we all fucking care?
odpowiedź
User
Ziutek
Tak jak w szkołach potrzebna jest pani higienistka, tak w redakcjach (czy ogólnie w firmach) pani higienistka -- psychologiczna.
Mój borze, co za dziecinada. Dorośli ludzie...
odpowiedź
User
ewa
Za dużo już pani Kim
odpowiedź